Każda strategia inwestycyjna może być w jakimś stopniu przygotowana na pogorszenie sytuacji makroekonomicznej, a jak podkreśla Jakub Liebhart, plan powinien być wprowadzony przed recesją - falochronu nie buduje się przecież podczas sztormu.
– Skuteczny plan na recesyjne spadki powinien charakteryzować się efektem w postaci niższej zmienności portfela i mniejszego maksymalnego obsunięcia kursu (tzw. drawdownu). Paradoksalnie, teraz najważniejsze nie jest rozwiązanie problemu od strony decyzyjnej - w co zainwestować - ale behawioralnej. Właśnie w okresach największych spadków możemy popełniać istotne błędy – mówi Jakub Liebhart.
Dotyczy to zarówno inwestorów indywidualnych, jak i profesjonalnych.
– Przy wysokich stratach inwestorzy często przełączają się na krótkoterminowe reagowanie na zmienność. Traktują poszczególne spółki czy poszczególne aktywa jak los na loterii. Liczą na ponadprzeciętne zyski w najkrótszym możliwym terminie. Instynktownie stają się bardziej skłonni do ryzyka właśnie wtedy, kiedy tracą. Behawioryści, jak Tversky i Kahneman, opisali ten problem w „Teorii Perspektywy” – mówi Jakub Liebahrt.
Nie uleganie emocjom i błędnemu postrzeganiu świata nie jest rzecz jasna łatwe.
– Każdy z nas chce mieć rację, najlepiej zawsze. To może doprowadzić do sytuacji, w której inwestorzy nie dostosują portfela do nowego otoczenia, kurczowo trzymając się swojej opinii. W Eques Investment TFI zawsze analizujemy zmiany na rynku i omawiamy przeciwne opinie, aby weryfikować, czy to, co robimy, jest racjonalne – mówi Jakub Liebhart.
Aby się uchronić przed popełnieniem błędu w danym momencie można przyjąć strategię uśredniania.
– Podstawową zasadą podczas bessy, zwłaszcza dla inwestorów indywidualnych, może być uśrednianie kosztu nabycia akcji, rozłożenie dostępnego kapitału, podzielenie wejścia na rynek na kilka kwartałów. To sprawia, że wybranie właściwego momentu nie jest najważniejsze – mówi Jakub Liebhart.

Nie branża, a pozycja firmy
Zdaniem Jakuba Liebharta powinniśmy się koncentrować nie na branżach, które mogą wyrosnąć na obecnym kryzysie, ale stawiać na liderów w danej branży.
– Nisko zadłużone firmy z dobrym rachunkiem przepływów pieniężnych oraz potencjałem do przejmowania innych spółek z sektora w kolejnych kwartałach to spółki, których powinniśmy szukać. W obecnych czasach nie należy oczekiwać jak najwyższych stóp zwrotu, ale skupić się na ochronie majątku tak, aby w momencie ustabilizowania się sytuacji makroekonomicznej można było zwiększyć ekspozycję na bardziej ryzykowne spółki – mówi Jakub Liebhart.
Specjalista szukałby czarnego konia wśród spółek, których model biznesowy opiera się na optymalizowaniu procesów w przedsiębiorstwach, co przynosi oszczędności w trudnych czasach.
– Na takie działania, jak efektywność energetyczna czy automatyzacja procesów w spółkach - niekoniecznie przemysłowych - może być spore zapotrzebowanie – przewiduje zarządzający.
Wskazuje też, że liderem podczas nowej hossy może być sektor technologiczny.
– Skoro spodziewamy się recesji, a recesja ogranicza inflację, to bardzo wyprzedany sektor technologiczny może być nieoczekiwanym zwycięzcą. Nie mam tu na myśli ryzykownych start-upów, ale właśnie zyskowne, defensywne spółki technologiczne, które od lat utrzymują lub zwiększają udział w swoim sektorze. Lepiej od rynku mogą sobie radzić także spółki związane z cyberbezpieczeństwem – uważa Jakub Liebhart.
Inflacja długo może nie być niska
Doświadczenia z przeszłości pokazują, że powrót do niskiej inflacji może potrwać, a wiele czynników sprawia, że może ona nie być już tak niska, jak przed pandemią.
– Problem polega na tym, że mierzymy się też z tzw. deglobalizacją. Znaczna część przedsiębiorstw odchodzi od pomysłu rozwijania inwestycji w Chinach – przenoszą fabryki bliżej. To tzw. nearshoring, który skutkuje tym, że będzie jeszcze drożej. Jedna z sił dezinflacyjnych ostatnich dekad, czyli globalizacja, trochę nam się popsuła. Do tego mamy nierozwiązany od lat problem wojny handlowej i najgorszy rodzaj konfliktu - agresję Rosji na Ukrainę, które psują scenariusz dezinflacyjny. W tej sytuacji należy pozostać defensywnym i unikać zbyt wysokiej ekspozycji na poszczególne spółki, bo każde przedsiębiorstwo może teraz zaskoczyć zmianą prognoz in minus – mówi Jakub Liebhart.
Krótszy koniec krzywej rentowności w USA idzie w górę, wyceniając jastrzębie nastawienie Fedu. Jeżeli recesja się faktycznie zmaterializuje, to inflacja powinna jednak wrócić do względnie akceptowalnych poziomów za kilka kwartałów.
– Wtedy potencjalnie wzrostowe będą te sektory, które jako pierwsze były ofiarami podwyżek stóp. Warto będzie wtedy analizować np. liderów mieszkaniówki. Giełda oczywiście dyskontuje przyszłość z wyprzedzeniem, sektor deweloperski jest jedną z pierwszych ofiar wysokich stóp, wolumeny siadły, widać to też po kursach deweloperów. Gdy zacznie się gra pod obniżki, to rynek pewnie zacznie inaczej patrzeć na ten sektor – mówi Jakub Liebhart.