Tydzień dla inwestorów giełdowych rozpoczął się równie źle, co kończył się poprzedni, a impulsem do wyprzedaży była zapowiedź objęcia podatkiem od nadzwyczajnych zysków wszystkich dużych firm. WIG20 skierował się ku poziomowi 1400 pkt, a wśród najsłabszych spółek roiło się od energetycznych (PGE, ZE PAK, Tauron, Enea), górniczych (Bogdanka, JSW, Bumech) i paliwowych (PKN Orlen, PGNiG, Unimot), ale był też te z dalszego szeregu, jak np. Arctic Paper czy Sunex.
Wyprzedaż nie była jednak powszechna, a zdaniem Jakuba Płotki z Santander TFI nie należy rezygnować z rynku akcji, trzeba jednak selektywnie podejść do wyboru spółek do portfela.
– Wzrost cen oznacza wyższe przychody, jednak dla części spółek będą to także wyższe koszty i spadek marż, a dla innych wysokie ceny pozwalające na utrzymywanie, a nawet rozszerzanie się marż. Z drugiej strony banki centralne zaostrzają politykę pieniężną, co chłodzi koniunkturę gospodarczą i zmniejsza płynność na rynkach finansowych. W związku z tym warto do portfela dobrać spółki, których biznes jest relatywnie odporny na spowolnienie gospodarcze, a wyniki rosną wraz z inflacją. Do tej grupy można zaliczyć m.in. spółki z branży handlu spożywczego oraz dystrybutorów części samochodowych – mówi Jakub Płotka.
To dwa sektory, które dostarczają dobra pierwszej potrzeby, dlatego powinny być odporne na ewentualne załamanie gospodarcze.
– Sektor spożywczy korzysta z rosnących cen żywności. Dodatkowo, na skutek wojny w Ukrainie, w Polsce mieszka obecnie więcej ludzi niż jeszcze rok temu, co wspiera zyski spółek spożywczych, takich jak Dino. Części samochodowe również można zaliczyć do dóbr pierwszej potrzeby. Nie możemy sobie pozwolić na to, żeby jeździć ze startymi klockami hamulcowymi czy zużytym olejem silnikowym. Jeżeli chcemy dalej korzystać z samochodu, to musimy udać się do warsztatu i kupić części – mówi Jakub Płotka.

I choć obecną inflację napędzają w dużej mierze ceny energii i surowców energetycznych, to spółki z tego sektora niekoniecznie są dobrym wyborem.
– Intuicyjnie przy rosnących cenach energii inwestorzy interesują się spółkami energetycznymi, ale przyciągają one też uwagę rządu. Mamy tu ryzyko regulacyjne, które obniży wielkość zysków. Wysokie ceny energii to wyzwanie dla wielu energochłonnych spółek przemysłowych, warto więc zwrócić uwagę na spółki, które wypracowały sobie przewagę konkurencyjną w tym obszarze, uzyskując energię taniej niż konkurencja. Do takich spółek w Polsce zdecydowanie należy Arctic Paper, który mimo tego, że zużywa dużo energii do produkcji papieru, to jego zyski eksplodowały m.in. za sprawą tego, że w obszarze pozyskiwania energii jest bardziej efektywny niż inni. Także decyzje spółki Dino sprzed kilku lat o instalacji paneli fotowoltaicznych na dachach sklepów i magazynów okazały się bardzo trafione, biorąc pod uwagę obecne ceny energii – mówi Jakub Płotka.
Na recesję najlepsze obligacje
Jakub Płotka wskazuje, że portfel inwestycyjny w tych niepewnych czasach dobrze jest uzupełnić obligacjami.
– Przy rosnących stopach procentowych warto się zainteresować funduszami dłużnymi krótkoterminowymi, których główny składnik aktywów to obligacje zmiennokuponowe wyemitowane przez skarb państwa. To papiery, których oprocentowanie jest oparte na rosnącym wskaźniku WIBOR, a ich ryzyko kredytowe jest niskie. Obecnie notowania takich obligacji są poniżej wartości nominalnej, co powinno być dodatkowym źródłem zysku – mówi zarządzający.
Za granicą atrakcyjnie wyglądają obligacje korporacyjne z USA oraz strefy euro.
– Po istotnych spadkach cen rentowność do wykupu amerykańskich obligacji korporacyjnych typu high yield wynosi około 8-9 proc., a w przypadku europejskich ponad 7 proc. – mówi Jakub Płotka.
Te poziomy odzwierciedlają zarówno obawy o wysoką inflację, jak i ewentualne problemy ze spłatą przez niektórych emitentów.
– Warto zestawić wspomniany poziom rentowności ze spodziewanym poziomem stóp procentowych w USA i w strefie euro – jest o będzie on zdecydowanie niższy niż w Polsce. W związku z tym uważam, że to dobry moment na stopniowe zwiększanie ekspozycji na tego typu aktywa w naszych portfelach – mówi Jakub Płotka.
W przypadku recesji sytuacja na rynkach może się odwrócić. Popyt spadnie, za nim presja inflacyjna i zmieni się także polityka banków centralnych, która skupi się na pobudzaniu wzrostu gospodarczego poprzez m.in. obniżanie stóp procentowych.
– Taka sytuacja powinna być korzystna dla stałokuponowych obligacji skarbowych, o ile dojdzie do spadku inflacji. Obecnie problem ze wzrostem cen jest mniejszy w USA niż w Europie w związku z czym, w scenariuszu recesji, amerykańskie obligacje skarbowe powinny przynieść wysoką stopę zwrotu. Nie możemy pomijać tej klasy aktywów przy budowie zdywersyfikowanego portfela na różne czasy – mówi Jakub Płotka..
Okazje w USA
Wejście USA w recesję może oznaczać okazje także w innych segmentach rynku. Klasą aktywów wrażliwych na zmiany stóp procentowych są bowiem spółki technologiczne wchodzące w skład indeksu Nasdaq.
– Potencjalnie luźniejsza polityka Fedu w obliczu nadchodzącej recesji powinna pozytywnie wpłynąć na wycenę szybko rosnących biznesów. Ponadto, poziom przychodów spółek technologicznych jest mniej wrażliwy na zmiany koniunktury niż w przypadku spółek cyklicznych. Potencjalna zmiana nastawienia banku centralnego jest jednak możliwa dopiero, gdy uda się opanować inflację – mówi Jakub Płotka.
Budowa portfela zależy od horyzontu inwestycyjnego oraz apetytu na ryzyko. Trzeba pamiętać o dywersyfikacji w ramach różnych klas aktywów, dywersyfikacji geograficznej oraz czasowej – czyli, żeby budowanie portfela inwestycyjnego było rozłożone w czasie.
– Chodzi o to, żeby nie kupować wszystkich akcji, które chcemy kupić, w jednym czasie, bo istnieje ryzyko, że kupimy je w nieodpowiednim momencie, dlatego warto uśredniać cenę zakupu – radzi Jakub Płotka.