W branży gier inwestuj z głową

Kamil ZatońskiKamil Zatoński
opublikowano: 2020-07-30 22:00

Jakie kryteria stosować i jakie rodzaje ryzyka uwzględnić przy wyborze akcji spółek z popularnego sektora — o tym w trakcie spotkania z czytelnikami „PB” mówił Paweł Sugalski, zarządzający funduszem Rockbridge Gier i Innowacji.

Z tego artykułu dowiesz się

Jakie kryteria powinny być kluczowe dla osoby, która chce inwestować w akcji spółek z branży gier

Które spółki mają długi, a które krótki cykl wydawniczy i jakie ma to znaczenie dla inwestora

Czyje opinie - poza analitykami - warto brać pod uwagę, oceniając rynek gier

Obejrzyj webinar o inwestowaniu w branży gier>>

DUŻE LICZBY:
DUŻE LICZBY:
Giełdowa branża gamingowa rozrosła się już do ponad 40 spółek. Dlatego przy selekcji warto uwzględnić wiele kryteriów ilościowych i jakościowych — mówi Paweł Sugalski, zarządzający funduszem Rockbridge Gier i Innowacji.
WM

O 94 proc. od początku roku wzrosła wycena jednostek uczestnictwa funduszu, który kilka miesięcy temu zmienił profil i zamiast w spółki dywidendowe inwestuje w producentów gier i spółki technologiczne. Zarządzający nim Paweł Sugalski był gościem Akademii Inwestowania i podzielił się poradami z czytelnikami „PB”.

Jego zdaniem z punktu widzenia nie tylko inwestora instytucjonalnego kluczowa powinna być płynność akcji, którymi się interesujemy. Najlepiej mierzyć ją średnią dzienną wielkością wolumenów w kilku okresach (np. 1-, 3- i 6-miesięcznych). Ważne, by nie była to płynność, która pojawia się tylko przez kilka dni, ale aby rozłożona była równomiernie. Do spółek płynnych specjalista zalicza obok CD Projektu i Ten Square Games także CI Games, 11 bit studios, Creepy Jar, Bloober Team i Simfabric, a do tych, gdzie płynność obrotu nie przystaje do rozmiaru — All In! Games, One More Level i Playway. Płynnych spółek nie brakuje także wśród spółek o niższej kapitalizacji.

— Zaawansowanie hossy giełdowej spowodowało, że inwestorzy instytucjonalni szukali tematów w gronie mniejszych spółek, co skutkowało wzrostem płynności. Jeśli na jednej sesji może się obrócić małe kilka procent kapitalizacji jako wolumen, to jest to już dobra płynność — uważa zarządzający funduszami w Rockbridge TFI.

Liczy się pieniądz

Specjalista obok płynności radzi sprawdzić nie tylko księgowe wyniki spółki, ale przede wszystkim to, czy zyski idą w parze z generowaniem gotówki. Jeśli wolnej gotówki jest mało, to rodzi się ryzyko emisji akcji, choć Paweł Sugalski zastrzega, że nie zawsze należy ją oceniać negatywnie.

— Emisja to także opcja wejścia do spółki, której akcje trudno kupić na rynku. Niemniej „książkowo” po ogłoszeniu zamiaru emisji kurs powinien spadać przynajmniej w stopniu takim, w jakim zostanie rozwodniony kapitał — mówi zarządzający.

Firm gamingowych na GPW, generujących pokaźne ilości gotówki, jest jednak niewiele. Finansują się one z nadwyżki zysków bieżącego okresu nad nowymi inwestycjami, dotacji publicznych, pożyczek od akcjonariuszy, emisji akcji i sprzedaży udziałów w innych spółkach, którym obecnie łatwo o wysoką wycenę.

— Gaming Factory, Qubic Games, Varsav i Bloober Team sprzedały udziały, by zarobić i mieć gotówkę na kolejne projekty — mówi Paweł Sugalski.

Zdaniem specjalisty przy ocenie wyników należy sprawdzić, w jakim stopniu wpływ na nie mają zdarzenia jednorazowe i ile spółka zarabia z innych źródeł niż produkcja gier.

— Najważniejsze są powtarzalne wyniki — podkreśla Paweł

Sugalski, choć zastrzega, że należy różnicować spółki, które mają długi cykl wydawniczy (takie jak CD Projekt i 11 bit studios), od tych, które długo żyją z jednego tytułu (jak Ten Square Games) lub z wielu małych (jak PlayWay). Uwagę zwrócić należy też na wiarygodność spółki — i to zarówno jeśli chodzi o branżę, jak i rynek kapitałowy, premiując te, które publikują i realizują prognozy. Te natomiast, które nawet tylko raz zawiodły, mogą przez długi czas nie cieszyć się zaufaniem. Paweł Sugalski obserwuje też zmiany w akcjonariacie, w tym w szczególności transakcje tzw. insajderów, czyli członków zarządu i rady nadzorczej.

Uwaga na gorący kapitał

Zdaniem specjalisty przy ocenie fundamentów spółek warto posiłkować się opiniami nie tylko ekspertów, ale także np. znajomych, którzy pracują w branży, oraz obserwować targi, komentarze i liczbę wyświetleń na YouTubie, by wyrobić sobie zdanie na temat szans premier na sukces. Śledzić też można grupy na Facebooku i fora inwestycyjne, by sondować skalę zainteresowania spekulacyjnego kapitału i tym samym móc uniknąć niepotrzebnego ryzyka. Lampkę ostrzegawczą zapalać powinny też zmiany nazw firm po nieudanych premierach, choć nie zawsze odcinanie się od przeszłości, potwierdzone zmianą szyldu, należy postrzegać negatywnie. Ze zdwojoną ostrożnością trzeba natomiast podchodzić do spółek idących ławą na giełdę, zwłaszcza tych, które dopiero raczkują i chcą wykorzystać modę na branżę.

W takich przypadkach niezwykle trudno ocenić bowiem realność założeń biznesu. Monitorować trzeba wygasanie lock-upów, czyli terminy, od których menedżerowie i duzi akcjonariusze będą mogli sprzedawać akcje, objęte np. w ramach programu motywacyjnego. I w tym przypadku nie zawsze jednak jest to sygnał negatywny.

— Czasem jako instytucje decydujemy się na to, by namówić menedżerów do sprzedaży akcji, których nie jesteśmy w stanie skupić z rynku. Wtedy ważne jest jednak, jakie jest dyskonto do ceny rynkowej w przeprowadzonych transakcjach — mówi Paweł Sugalski.

Akademia Inwestowania

Analiza ryzyka, ocena perspektywicznych branż i trendów rynkowych — m.in. o tym czytelnicy „Pulsu Biznesu” mogli usłyszeć w cyklu webinarów edukacyjnych. Gościliśmy dyrektorów inwestycyjnych i analityków z biur maklerskich, zarządzających funduszami oraz ekspertów rynku obligacji i nieruchomości. Wystąpienia archiwalne można obejrzeć w Strefie Subskrybenta pod adresem

https://360.pb.pl/webinary.