Prawdziwa groźba czy zagrywka? Niezależnie od odpowiedzi, na to pytanie, wiele wskazuje, że zeszłotygodniowe zapowiedzi dymisji, płynące ze strony dwóch głównych ratowników polskiego sektora węglowego, czyli Wojciecha Kowalczyka, wiceministra skarbu, i Krzysztofa Sędzikowskiego, prezesa Kompanii Węglowej (KW), dały efekt. Prace nad Nową Kompanią Węglową (NKW) nabrały tempa. O tym, że Wojciech Kowalczyk i Krzysztof Sędzikowski myślą o podaniu się do dymisji, pisaliśmy w „PB” w zeszłym tygodniu. W odpowiedzi na artykuł wiceminister skarbu oświadczył, że „nie złożył rezygnacji i nie zamierza tego robić”.

Szef węglowego giganta poinformował z kolei wczoraj, że „podjął decyzję o nieskładaniu rezygnacji”. O ile wcześniej nasi informatorzy wskazywali na niezadowolenie obu zarządzających z tego, że proces ratowania węgla przebiega w żółwim tempie, o tyle teraz czuć pewien optymizm, już oficjalny.
„W zeszłym tygodniu odbyły się intensywne rozmowy w Ministerstwie Skarbu Państwa w sprawie pozyskania inwestorów dla Nowej Kompanii Węglowej. Istnieje realna szansa na utworzenie nowej spółki” — stwierdził Krzysztof Sędzikowski w komunikacie. NKW to filar planu ratunkowego dla bankrutującej Kompanii Węglowej. Plan zakłada, że trafi tam 11 kopalni, a spółka pozyska jednocześnie inwestorów, którzy dokapitalizują ją docelowo kwotą 1,5 mld zł. Problem w tym, że inwestycja jest ryzykowna, a prognozy biznesowe budzą u niektórych wątpliwości. Inwestorów więc nie ma, choć resort skarbu od dawna wskazuje na firmy energetyczne. Te się migają, co zaowocowało zniechęceniem Kowalczyka i Sędzikowskiego. Dziś wygląda to lepiej.
— Jesteśmy niedaleko od wypracowania stabilnego, dobrego rozwiązania dla NKW. Rozmowy są twarde, ale opracowany model jest dobry biznesowo — mówił wczoraj PAP Andrzej Czerwiński, minister skarbu. Plan zakłada, że inwestorzy zaangażują się w NKW pośrednio, poprzez zamknięty fundusz zarządzany przez Polskie Inwestycje Rozwojowe. W grę mogłyby wchodzić państwowe PGE i Energa, a Tauron zainwestowałby w wydzieloną już wcześniej kopalnię Brzeszcze. Enea, czwarta z państwowych firm energetycznych, nie kryje, że mogłaby się rozejrzeć za przejęciami. W grę wchodziłby Katowicki Holding Węglowy (KHW) lub Bogdanka.
KHW, kontrolowany — jak KW — przez skarb państwa, nie bankrutuje, ale sytuację ma trudną. W pierwszym półroczu miał 109 mln zł straty netto. Podobnie jak cały sektor węglowy, z powodu niskich cen surowca i z powodu wysokich kosztów wydobycia, m.in. osobowych. Związki zawodowe KHW zaprotestowały wczoraj zresztą przeciwko słowom prezesa KHW „o braku środków na wypłaty”.
— Takiej wypowiedzi nie było. Sytuacja jest trudna, ale dokładamy starań, aby pieniędzyna wypłaty starczyło — dementuje Wojciech Jaros, rzecznik KHW. Na 7 września górnicza Solidarność zapowiedziała rozpoczęcie tzw. masówek informacyjnych, zarówno w KW, jak i w KHW i w Jastrzębskiej Spółce Węglowej. 1 października związki zamierzają już być w gotowości strajkowej, o ile do tego czasu nie powstanie NKW.