W dniu otwarcia market odwiedziło 4000 klientów
Sieć marketów budowlanych OBI zamierza szybko zdominować polski rynek. Dziś oferuje produkty w trzech własnych obiektach. Od stycznia dojdą następne trzy, kupione od Stinnesa. Za dziesięć lat ma ich być 115.
Market ma ponad 10 tys. mkw. pod dachem. Koszt inwestycji szacuje się na 60 mln zł. Do tego dochodzi około 25 mln zł, które pochłonęło urządzenie wnętrz i zakup towaru. Każdemu, kto buduje, modernizuje lub urządza swój dom i ogród, radą służy 120 fachowców.
Ważny rynek
O znaczeniu w Europie decyduje pozycja uzyskana na rynkach: niemieckim, francuskim i brytyjskim. We Francji rządzi niepodzielnie Castorama, w Wielkiej Brytanii B&Q. W Niemczech pozycję lidera ma OBI. Każdy z nich poszukuje nowych rynków, raczej omijając domenę konkurenta.
— Mamy swoje przyczółki we Włoszech, Szwajcarii, Austrii a także w Chinach. Ogromne znaczenie mają dla nas rynki Europy Środkowej i Wschodniej. Najważniejsza jest jednak Polska — mówi Grzegorz Marcinkowski, prezes firmy.
O randze polskiego rynku decyduje ogromna rzesza potencjalnych konsumentów oraz łatwość pozyskania dobrze wykształconych pracowników. Świadczą o niej rozmiary planowanej ekspansji. Dziś OBI ma w Europie 420 marketów. W samej Polsce w ciągu najbliższych pięciu lat zamierza uruchomić 50, docelowo —115. Już od stycznia przyszłego roku Polacy będą mogli robić zakupy w trzech oryginalnych obiektach OBI oraz następnych trzech należących do wykupionej przez OBI firmy Stinnes Market Budowlany Polska.
Własna filozofia
Tu można kupić wszystko, co wiąże się z budową domu czy jego remontem, od gwoździ i śrubek po materiały dekoracyjne. Silną stroną OBI jest potwierdzona latami doświadczeń formuła sprzedaży.
— O towar możliwie najwyższej jakości i po konkurencyjnych cenach zabiegają wszyscy. O naszym sukcesie decyduje przede wszystkim sposób wyeksponowania towaru, kolejność następowania po sobie poszczególnych produktów, ciągi komunikacyjne — zapewnia Tadeusz Jędrzejewski, product manager w OBI.
Duże znaczenie dla sprawnego funkcjonowania firmy ma charakter jej kontaktów z otoczeniem. Zwykle zatrudnia pracowników z kraju, w którym działa, zabiega też o pozyskanie rodzimych dostawców na tyle, na ile jest możliwe przy ich udziale zaspokojenie potrzeb klientów. Bez importu jednak się nie obejdzie.
KORZYSTNE ZAKUPY: W dniu otwarcia klienci stali w długich kolejkach. Okupowali przede wszystkim dział ceramiki budowlanej.
NIEGROŹNA KONKURENCJA: Firma ma szanse na osiągnięcie pozycji lidera na polskim rynku. Główni konkurenci: Castorama i Praktiker być może mają porównywalną ofertę, ale bez tak mocnego działu produktów dla ogrodu — przekonuje Grzegorz Marcinkowski, prezes OBI.
POLIGLOTA: Jźrgen Hartmann, jeden z prezesów OBI, zna kilka języków. W krótkim czasie nauczył się także mówić po polsku. Niebawem będzie miał okazję sprawdzić swój rosyjski, ma bowiem objąć pieczę nad rozwojem sieci na tym rynku.
HURTOWNIK POŻĄDANY: Najbardziej cenimy dostawców bogatego asortymentu produktów. Z nimi bowiem możemy negocjować najbardziej korzystne ceny. Im także łatwiej zrozumieć naszą filozofię sprzedaży. W rewanżu jesteśmy skłonni odstąpić od naszych zasad co do terminów płatności — twierdzi Tadeusz Jędrzejewski, product manager w OBI.
ZDĄŻYLI NA CZAS: Zakończyliśmy budowę, zgodnie z oczekiwaniami inwestora, na miesiąc przed terminem. Dzięki temu można było sklep uruchomić przed świętami. To zasługa moich pracowników — mówi Manfred Schatovich, prezes Bilfinger+Berger. Na fotografii od lewej: Jan Czaja, kierownik budowy tego obiektu, Katarzyna Witan, jego zastępca, Andrzej Janik, kierownik ds. technicznych i prezes we własnej osobie.