W marcu rozpocznie się wysyłka wieprzowiny

Mira Wszelaka
opublikowano: 2006-02-21 00:00

Ruszają kontrole zakładów, które chcą eksportować do Japonii. Już wiadomo, że nie wszyscy chętni dostaną zielone światło.

Na tak dobrą wiadomość branża czekała od kilku miesięcy. Japońskie władze weterynaryjne zdecydowały o otwarciu rynku dla polskiej wieprzowiny.

— Realnie pierwsze partie mięsa możemy wysłać z początkiem marca. Do tego czasu przeprowadzilibyśmy kontrole zakładów, które ostatecznie zdecydują się na licencję eksportową. Na razie na liście mamy 60 podmiotów, jednak już wiadomo, że część z nich się wykruszy, a na ich miejsce z pewnością pojawią się nowi chętni — mówi Cezary Bogusz, zastępca głównego lekarza weterynarii.

Japończycy zgodzili się, by zakłady, które chcą dostarczać wyroby na rynek japoński, mogły być kontrolowane przez polskie władze weterynaryjne. Postanowili tylko jeden formalny warunek.

— Świnie do uboju muszą się urodzić na terenie Polski lub innego kraju, który ma japońskie pozwolenie eksportowe. To znacznie zawęzi liczbę chętnych — wyjaśnia Cezary Bogusz.

Takie obostrzenie wyklucza m.in. rynek niemiecki.

— Firmy starające się o licencję będą musiały się zobowiązać, że w ich zakładach — bez względu na to, czy korzystają z możliwości eksportu, czy też nie — nie będzie się produkować mięsa pochodzącego z kraju niemającego pozwolenia na eksport do Japonii — podkreśla Cezary Bogusz.

Wysyłka miała ruszyć jeszcze w październiku 2005 r. Japonię zaniepokoiła jednak medialna burza wokół nielegalnego uboju, którą rozwiały wyniki ubiegłorocznych kontroli w zakładach produkujących do sprzedaży bezpośredniej i na targowiskach. Swoje zrobili też Duńczycy, którzy stali się potentatem na japońskim rynku. W tamtejszej prasie często pojawiały się informacje o gorszej jakości polskiego mięsa.

Zdaniem przedstawicieli branży, Japonia, licząca blisko 100 mln mieszkańców, to duży i jednocześnie wymagający rynek. Ceny mięsa są około 20 proc. wyższe niż w innych krajach regionu.