Prezydenci, zebrani na rozpoczynającym się w niedzielę we francuskim Evian szczycie G-8, mają się o co spierać. Czy potrafią znaleźć wspólne stanowisko w kwestiach, które ich różnią: słabnącego dolara, przyszłości Iraku czy stosunków amerykańsko-francuskich?
Od niedzieli do środy potrwa szczyt G8, który zgromadzi w alpejskim Evian głowy największych gospodarek świata: USA, Francji, Japonii, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Włoch, Kanady i Rosji. Dawno nie byli tak poróżnieni, jak obecnie. Odmienne zdania dotyczą zarówno konfliktu w Iraku, jak i genetycznie modyfikowanej żywności czy kursu dolara.
Tymczasem szefowie państw mają rozmawiać o światowej gospodarce, przejrzystych zasadach zarządzania spółkami, przyspieszeniu negocjacji na forum WTO i — choć tu zdania są podzielone i jedni twierdzą, że te tematy zostaną poruszone, a inni, że nie — o umocnieniu się euro do dolara.
Jacques Chirac, prezydent Francji, który będzie gospodarzem szczytu, zachęcał, by głowy państw wysłały pozytywne sygnały, które polepszą minorowe ostatnio nastroje konsumentów. Jest to bardzo potrzebne. Francja miała tylko minimalny wzrost gospodarczy w pierwszym kwartale, a Niemcy i Włochy zanotowały spadek PKB. Japonia od dekady boryka się z recesją. Lepiej radzą sobie Wielka Brytania, Kanada i USA oraz oczywiście Rosja.
— Jeśli prezydenci przyjadą do Evian i nie będą w stanie pokazać, że mogą współpracować, będzie to duży cios dla rynków finansowych — uważa Fred Bergsten, szef waszyngtońskiego Instytutu Gospodarki Międzynarodowej.
Nie należy oczekiwać umów na miarę zawieranych dawniej. Na przykład w 1985 r. w Nowym Jorku głowy państw postanowiły osłabić dolara, dwa lata później wzmocnić go, a przed spotkaniem w Pradze w 2000 r. prezydenci umówili się, że będą wspierać euro. Tym razem najpewniej Francja i Niemcy kolejny raz solennie obiecają reformę systemów emerytalnych, a Japonia uzdrowienie systemu bankowego.