W poszukiwaniu końca korekty

Piotr KuczyńskiPiotr Kuczyński
opublikowano: 2018-10-29 13:03

Korekta, która bardzo niewinnie rozpoczęła się na Wall Street 3. października tego roku, z czasem bardzo się rozkręciła. Niepokojące było to, że duże spadki indeksów pojawiły się w trakcie sezonu publikacji raportów kwartalnych przez amerykańskie spółki. Zazwyczaj sezon publikacji raportów pomaga obozowi byków. Tym razem nawet dobre wyniki i prognozy bardzo często nie pomagały cenom akcji. Widać było, że coś się na rynku przełamuje.

Teoretycznie łatwo można znaleźć powody przeceny. Mocny dolar szkodzi krajom rozwijającym się. W okresie od 2009 do 2017 roku zwiększyły zadłużenie z 5 do 19 bilionów dolarów. Nie dziwi więc to, że mocny dolar i podwyżki stóp w USA mocno biją w ich gospodarki. Rozwój wojny handlowej na linii USA – reszta świata (przede wszystkim z Chinami) już na tym etapie szkodzi gospodarce globalnej (a może być gorzej).

W Europie problemem są Włochy. Tam rządy Ruchu 5 Gwiazd i Ligi przygotowały budżet z deficytem 2,4%. Niby niedużo, ale powinny były przygotować go z deficytem 0,8%. Włochy mają zadłużenie w wysokości 2,3 biliona euro (czyli ponad 10 bilionów złotych – 5 razy PKB Polski). Ich rentowności gwałtownie podskoczyły. Jest poważna obawa, że posunięcia tego rządu mogą rozsadzić strefę euro.

I wreszcie jest sprawa Brexitu. Zapowiada się tzw. „twardy Brexit”. Co prawda nie wierzę w opowieści zgodnie z którym ma on poważnie uderzyć nie tylko w gospodarkę Wlk. Brytanii, ale i w resztę Europy, ale nie jest ważne to, w co ja wierzę. Większość ośrodków analitycznych tak twierdzi. Jeśli już mówimy o tej większości to właśnie ta większość twierdzi, że spowolnienie nastąpi w 2020 roku.

Niedawno w tekście „Tworzenie recesji i kryzysu finansowego w roku 2020” (The Makings of a 2020 Recession and Financial Crisis - https://www.project-syndicate.org/commentary/financial-crisis-in-2020-worse-than-2008-by-nouriel-roubini-and-brunello-rosa-2018-09 ) autorstwa – znanego z przewidzenia kryzysu z lat 2007-2009 – Nouriela Roubiniego i włoskiego ekonomisty Brunello Rosa, podanych zostało 10. powodów, dla których spowolnienie, recesja, a nawet kryzys, nastąpi właśnie w 2020 roku. Moja opinia na temat tych powodów jest tutaj: http://krytykapolityczna.pl/gospodarka/w-poszukiwaniu-kolejnego-kryzysu/ .

Jeśli chodzi o podsumowanie tego tekstu to uważam, że skoro wszyscy wieszczą jeśli nie kryzys, to przynajmniej spowolnienie w 2020 roku, to ono wtedy nie nastąpi. Opinia większości ekonomistów z dużym prawdopodobieństwem zamieni się w samosprawdzającą się przepowiednię – tyle, że spowolnienie pojawi rok wcześniej.

Dlaczego? Z banalnego powodu – jeśli wszyscy wokół mówią o spowolnieniu w 2020 roku, to słyszący to biznesmeni czy zarządy spółek, a także część konsumentów będzie ograniczać inwestycje i gromadzić zapasy. To zaś przyśpieszy nadejście... spowolnienia gospodarczego. Niewykluczone zresztą, że niski poziom inwestycji prywatnych w Polsce oraz spadki indeksu PMI dla przemysłu są już pierwszymi oznakami takiego dostosowania.

Tym jednak będziemy się martwili w przyszłym roku. Pozostaje pytanie, co czeka nas jeszcze w ostatnich dwóch miesiącach tego roku. W kolejnym tygodniu najważniejsze będą dwa wydarzenia: 6.11 (wtorek) wybory do Kongresu oraz w czwartek posiedzenie FOMC. Jeśli chodzi o to ostatnie wydarzenie to Fed oczywiście niczego w swojej polityce monetarnej nie zmieni, ale słownictwo komunikatu może być pretekstem do zmian na rynkach.

Inwestorzy oczekują kolejnej podwyżki w grudniu 2018, ale być może sytuacja na rynkach akcji zmieni nieco postawę Fed. Już obecnie zmniejszyło się prawdopodobieństwo tej podwyżki. W komentarzu będziemy szukali potwierdzenia lub zaprzeczenia determinacji Fed w prowadzeniu stóp w kierunku neutralnego poziomu. Fed jest bardzo przez prezydenta Trumpa krytykowany, więc może tym bardziej być nieugięty (po to, żeby pokazać, że jest niezależny od polityków).

Jeśli chodzi o wybory do Kongresu to bardzo trudno jest przewidzieć jak rynki zareagują. Teoretycznie, jeśli Demokraci zdobędą większość w Izbie Reprezentantów (w Senacie prawie na pewno się im ta sztuka nie uda), to akcje powinny zareagować spadkami, a jeśli wygrają Republikanie to wzrostami.

Demokratyczne Izba Reprezentantów blokowałaby neoliberalne posunięcia prezydenta Trumpa (na przykład obniżki podatków), co rynkom by się nie spodobało. Impeachmentu, nawet z demokratyczną większością, nie będzie, ale będzie się odbywało łapanie króliczka – uderzanie w prezydenta po to, żeby osłabić go przed wyborami prezydenckimi. Większość republikańska w Kongresie z zachwytem przyjęłaby posunięcia gospodarcze Trumpa, a o bardzo spodobałoby się rynkom.

Prawda jest jednak też i taka, że Demokratyczna Izba Reprezentantów może blokować „wojenne” (chodzi o wojnę handlową z Chinami) zapędy prezydenta Trumpa, a to z kolei bardzo by się rynkom spodobało. Zakładać więc trzeba, że po wyborach pojawi się spora zmienność, o dość niepewnym wyniku, ale impuls z nich pochodzący nie będzie trwały. Koniec roku nie sprzyja przecenom, więc jest bardziej prawdopodobne, że po wyborach korekta się zatrzyma, a koniec roku będzie wzrostowy.