Lech Wałęsa deklaruje swój start w wyborach prezydenckich, aby przeciwstawić się głosom nawołującym do wystąpienia Polski z UE. Były prezydent spodziewa się, że takie głosy wkrótce się pojawią. Jeżeli nie - wówczas "na 99 procent" nie będzie kandydować.
"Przewiduję, że Polska będzie chciała wystąpić z Unii, bo demagogia, populizm i trochę niezadowolenia będą dyktować takie rozwiązania. Wtedy będę kandydował i przeciwstawię się wszystkim przeciwnikom, dostarczając argumentów, co należy zrobić w Polsce i UE, by nie podejmować takich niedobrych decyzji. I prawdopodobnie uda mi się zatrzymać Polskę, ale przegrać wybory" - powiedział w poniedziałek w Katowicach Wałęsa.
"Jeśli nie będzie tego tematu, to na 99 procent nie będę andydował, bo te wszystkie inne tematy mnie trochę mniej interesują. Pewnych rzeczy z moich pomysłów nie da się zastosować, bo czas zrobił swoje. To za mało, jak na moje programy i to, co chciałbym osiągnąć. Więc jeśli nie będzie tego głównego tematu, nie będę kandydował" - dodał.
Sondaże przedwyborcze, dające szanse na prezydenturę m.in. Andrzejowi Lepperowi, Markowi Borowskiemu czy Tomaszowi Lisowi, Wałęsa odbiera jako przegląd "sezonowych kandydatów, z których może ktoś przetrwa, a może nie przetrwa". Dobry wynik Jerzego Buzka w eurowyborach były prezydent uznał za niewystarczający, aby ten mógł myśleć o starcie w wyborach prezydenckich.
Wałęsa pozytywnie odebrał uzgodnienie konstytucji europejskiej, za błąd uznał jednak brak w tym dokumencie odwołania do chrześcijańskich korzeni Europy oraz mało przejrzysty - jego zdaniem - sposób głosowania w Radzie UE.
"Dobrze się stało, że konstytucja została przyjęta, dlatego że Polska zostałaby sama; wyszlibyśmy na anarchistów. Błąd był popełniony wcześniej i na finale nie było już szans tego blokować. Ale trzeba będzie zrobić wszystko, żeby te dwa elementy poprawić i mam nadzieję, że poprawimy" - uważa były prezydent.
Brak odwołania do wartości chrześcijańskich w preambule konstytucji uznał za fundamentalny błąd. "Nawet gdyby były niepotrzebne, to jednak przezorny zawsze ubezpieczony" - argumentował. Jego zdaniem, w przyszłości konieczne jest wypracowanie przejrzystego sposobu głosowania w UE. "To, co teraz zaproponowano, jest w starym stylu: silniejszy, większy ma większe prawa. A to nie jest ta epoka" - skomentował.
Wałęsa przyjechał na Śląsk na zaproszenie szefa śląsko-dąbrowskiej "Solidarności" Piotr Dudy.
Jak powiedział Duda, spotkanie nie oznacza chęci powrotu do politycznej roli związku zawodowego. Zapewnił, że związek nie zamierza popierać konkretnego ugrupowania politycznego, chce jednak tworzyć klimat do rozmów między poszczególnymi partiami, wywodzącymi się z ruchu "Solidarności".
"Sukcesem będzie, jeśli związek doprowadzi do tego, żeby prawa strona sceny politycznej zaczęła ze sobą powoli rozmawiać (...). Jeżeli organizacje polityczne prawej strony będą się pozytywnie uzupełniać, ścierać - to już będzie sukcesem i dobrym znakiem przyszłej współpracy. Zjednoczenie prawicy pod jednym sztandarem jest na dziś rzeczą wirtualną, nie do pomyślenia" - ocenił Duda.
mab/woj/akl/