Walka z porno w sieci. Szef UODO krytykuje projekt ustawy

Jarosław KrólakJarosław Królak
opublikowano: 2025-03-18 20:00

Zbyt daleko posunięta ingerencja w prywatność, zagrożenia dla danych osobowych milionów ludzi – to prezes UODO zarzuca rządowemu projektowi.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

-jakie zarzuty projektowi mającemu blokować dostęp dzieci do porno w sieci postawił szef UODO

-jakimi negatywnymi konsekwencjami dla danych osobowych obywateli grozi ten projekt

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

6 marca Sejm rozpoczął prace nad projektem, którego celem jest uniemożliwienie małoletnim do lat 18 dostępu do treści pornograficznych w Internecie.

Jego głównym założeniem jest weryfikacja wieku użytkowników przez dostawców materiałów dla dorosłych. Kto nie wykona obowiązku, zapłaci karę finansową, a jego strony internetowe będą blokowane. Cel jest szczytny i ważny społecznie, lecz - jako ocenia Mirosław Wróblewski, prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych (PUODO) - propozycje rządu są mocno niedopracowane i zagrażają bezpieczeństwu danych osobowych obywateli.

W opinii przesłanej do Sejmu PUODO zdecydowanie krytykuje propozycje autorstwa Ministerstwa Cyfryzacji. Podkreśla, że należy walczyć z dostępem dzieci do treści pornograficznych, lecz rozwiązania zawarte w projekcie są niedopuszczalne. W jego ocenie szereg mechanizmów ingerujących w prawa i wolności obywatelskie zamiast w ustawie ma być określonych w rozporządzeniu, co jest niezgodne z Konstytucją. „Weryfikacja wieku, a w konsekwencji konieczność identyfikacji osoby uzyskującej dostęp do określonych treści w Internecie, będzie wiązała się z poważną ingerencją w życie prywatne tej osoby” - podkreśla Mirosław Wróblewski. Wytyka projektowi, że nie wskazuje na czym miałaby polegać „skuteczna weryfikacja wieku” i pozostawia dostawcom treści wybór metody weryfikacji, a powinno to być jasno wskazane w ustawie.

PUODO uważa, że przy weryfikacji dochodzić może do profilowania użytkowników, zapewne przy wykorzystaniu sztucznej inteligencji, co rodzi wysokie ryzyka. „Wskazane regulacje mają charakter czysto blankietowy – ich brzmienie jest lakoniczne i nie stanowi żadnej wskazówki co do sposobu ochrony prywatności użytkowników” - czytamy w piśmie Mirosława Wróblewskiego. Jego zdaniem nie jest jasne, czy gromadzone dane osobowe miałyby służyć tylko weryfikacji wieku czy także do innych celów. „Ponadto z projektu nie wynika, jaki miałby być zakres przetwarzania danych, jakie podmioty będą je przetwarzać i kto będzie miał do nich dostęp” - grzmi PUODO.

Projekt stanowi, że dostawcy Internetu mają blokować strony wpisane do rejestru stron, których właściciele nie dokonują weryfikacji wieku. Cały system ma kontrolować prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE).

„Prezes UKE potencjalnie będzie mógł pozyskiwać informacje o osobie próbującej uzyskać dostęp do strony internetowej udostępniającej treści pornograficzne” - alarmuje Mirosław Wróblewski. To by oznaczało, że dostęp do wrażliwych informacji o milionach ludzi wchodzących na strony porno miałby szef urzędu podległego rządowi.

„Ponadto nie jest jasne, czy administratorem danych osobowych miałyby być dostawca witryny wpisanej do rejestru, przedsiębiorca blokujący dostęp do tej witryny czy też prezes UKE”- czytamy w opinii PUODO.

To drugie podejście do próby zablokowania dostępu dzieci do porno w sieci. Pierwsze miało miejsce za rządów PiS. Tamten projekt spotkał się z wielkim oporem ze strony dostawców Internetu, bo to oni mieliby ustalać, co jest treścią pornograficzną i weryfikować wiek użytkowników. Projekt został zablokowany i jego regulacje nie weszły w życie.

Projekt tego rządu zdejmuje obowiązki z dostawców internetu i nakłada je na dostawców treści dla dorosłych.