Kurs dolara spadł wczoraj na międzynarodowym rynku walutowym do poziomu najniższego od 18 miesięcy. Za euro płacono już nawet 99,4 centa. Zrównanie wartości dolara i euro jest kwestią dni — twierdzą analitycy.
Największy wpływ na rynek walutowy mają niepokojące wieści z giełd, które powodują spadek wartości dolara. Na świecie ceny akcji wędrują w dół z powodu informacji o kolejnej aferze, w którą zamieszana jest jedna z największych firm za oceanem. Amerykański gigant telekomunikacyjny, WorldCom, przez pięć kwartałów z rzędu błędnie księgował wydatki na — w sumie — 4 mld USD.
Informacja ta podcięła i tak nadwerężone zaufanie do spółek w Stanach Zjednoczonych i wywołała spadki na świecie. To umocniło odwrót inwestorów od aktywów denominowanych w dolarach, przez co amerykańska waluta straciła i do euro, i do jena. Dodatkowo spadki dolara umacniają negatywne dane makroekonomiczne oraz brak wiary ekonomistów w możliwość szybkiej poprawy koniunktury największej gospodarki świata.
Zdaniem Marcina Bilbina, analityka walutowego Banku Handlowego, dalsze umocnienie euro do dolara, a tym samym osłabienie złotego do europejskiej waluty, jest korzystne dla naszej gospodarki. Wynika to ze struktury eksportu, który w ponad 70 proc. jest rozliczany w euro.
— Osłabienie złotego inaczej postrzegają jednak importerzy. Kupowane przez nich za granicą towary stają się relatywnie coraz droższe. W związku z tym nie pozostaje im nic innego jak zabezpieczanie pozycji — uważa Marcin Bilbin.
Z kolei według Richarda Mbewe, głównego ekonomisty WGI, polskie firmy eksportujące i rozliczające się w euro dzięki obecnemu parytetowi wymiany za swoje produkty otrzymują więcej złotych. Wpływa to korzystnie na finanse firm i oznacza wyższą rentowność produkcji.