Spółka, rozwijająca technologie autonomiczne od 2007 r., liczy na finansowanie z unijnego funduszu pożyczkowego, by zwiększyć moce produkcyjne w obliczu rosnącego popytu na sprzęt wojskowy, napędzanego wojną w Ukrainie.
– Choć banki są gotowe udzielić nam kredytów, giełdowy debiut wydaje się ciekawym scenariuszem, który mógłby znacząco wzmocnić potencjał WB Electronics – powiedział Piotr Wojciechowski, założyciel i prezes spółki.
Sprzedaż WB Electronics podwoiła się po wybuchu wojny w Ukrainie
Firma rozwija się w szybkim tempie od czasu rosyjskiej inwazji na Ukrainę w 2022 r. Drony FlyEye i Warmate są szeroko wykorzystywane na froncie, a w ubiegłym roku sprzedaż WB Electronics podwoiła się, osiągając 2,96 mld zł, m.in. dzięki nowym kontraktom z polską armią.
Piotr Wojciechowski podkreśla, że spółka zachowuje ścisłą kontrolę nad łańcuchem dostaw, co ma kluczowe znaczenie przy sprzedaży sprzętu do krajów zachodnich, gdzie obowiązują rygorystyczne przepisy dotyczące komponentów pochodzących z państw takich jak Chiny.
Polska, ze względu na swoje położenie przy granicach z Rosją, Białorusią i Ukrainą, otrzymała największy przydział środków z programu SAFE – 43,7 mld EUR. Rząd musi przedstawić listę projektów, które zostaną sfinansowane z tych pieniędzy do końca listopada.
Decyzja o wejściu na giełdę zależy od PFR i KNF
Decyzja o ewentualnym IPO będzie musiała zostać zatwierdzona przez pozostałych udziałowców, w tym Polski Fundusz Rozwoju (PFR). Konieczne będą też rozmowy z Komisją Nadzoru Finansowego w sprawie utrzymania w tajemnicy informacji dotyczących wojskowych kontraktów.
W ubiegłym roku rząd wpisał WB Electronics na listę spółek strategicznych, co daje państwu możliwość zablokowania ewentualnej sprzedaży.
– Nasi pracownicy rozumieją, że dostawy dronów dla Ukrainy to kwestia życia i śmierci – zaznaczył Piotr Wojciechowski. – Dziś popyt nie jest problemem. Największym wyzwaniem pozostaje pozyskanie nowych, wykwalifikowanych ludzi, którzy pomogą zwiększyć produkcję – podsumował prezes spółki.
