„Mamy w portfelu około 40 znaczących inwestycji kapitałowych w spółki i projekty infrastrukturalne. Z części możemy wyjść” – zapowiadał rok temu w rozmowie z PB Piotr Matczuk, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR). Od tego czasu minęło 10 miesięcy i PFR z żadnej inwestycji nie wyszedł – przeciwnie, w międzyczasie zaangażował się w próbę dużego przejęcia hiszpańskiego producenta taboru Talgo i inwestował w infrastrukturę, świętując m.in. zakończenie kolejnego etapu rozbudowy terminala kontenerowego Baltic Hub w Gdańsku.
Inwestował też w kolejne fundusze venture capital i private equity, ale samodzielnie znaczącej transakcji ostatnio nie przeprowadził. To się zmieni?
- PFR co do zasady nie chce być większościowym udziałowcem spółek – jesteśmy od tego, by wspierać firmy, a nie przejmować nad nimi kontrole i bieżące zarządzanie, choć oczywiście w wyjątkowych przypadkach może być to wskazane. W ostatnich 12 miesiącach zainwestowaliśmy ponad 1 mld zł, realizując wiele transakcji, w tym inwestycje bezpośrednie. Były to mniejsze projekty, ale ważne dla rozwoju firm i całego rynku. Dokonaliśmy także przeglądu portfela, podzieliliśmy spółki na trzy kategorie: strategiczne, wzrostowe i bliskie przynajmniej częściowego exitu. Z niektórych inwestycji będziemy wychodzić w całości lub częściowo. Prace w tym zakresie się toczą, w kilku przypadkach są już zaawansowane – zapowiada Mikołaj Raczyński, wiceprezes PFR ds. inwestycji.
Przegląd portfela
Spółek, z których PFR może wyjść, na razie wymienić nie chce. Podkreśla jednak, że decyzje o dezinwestycjach zależą od dojrzałości firm i sytuacji rynkowej.
- Naszym celem jest z jednej strony jak najefektywniejsze inwestowanie kapitału, a z drugiej – dobro i dalszy rozwój spółek. W praktyce może to oznaczać zarówno całościowe wyjście PFR, jak i dalszą naszą obecność – ale już w nowej roli dostosowanej do kolejnego etapu rozwoju spółki – tłumaczy Mikołaj Raczyński.
W portfelu PFR są pakiety akcji spółek, które inwestorzy chętnie widzieliby na warszawskiej giełdzie. Wśród nich jest m.in. WB Electronics, działające w gorącej obecnie branży zbrojeniowej, w którym PFR ma 28 proc. walorów. Fundusz ma już sporo kapitału ulokowanego na warszawskiej giełdzie – w jego portfelu jest pakiet 12,8 proc. akcji Pekao wyceniany – po ostatnich spadkach – na 6,4 mld zł (a kupiony w 2017 r. za 4,1 mld zł, w międzyczasie bank wypłacał też sute dywidendy). Tymczasem Pekao pod patronatem ministerstwa aktywów ma plan przejęcia swojego głównego akcjonariusza, czyli PZU.
- Mogę powiedzieć tyle, że z zainteresowaniem obserwujemy, co się dzieje w sferze planów stworzenia dużej grupy – mówi Mikołaj Raczyński.
Całkowitą kontrolę PFR ma nad produkującą taboru Pesą. Na początku tego roku fundusz chciał przejąć notowane na madryckiej giełdzie i mające problemy finansowe Talgo, również produkujące tabor i oferujące składy dla kolei dużych prędkości. Transakcji były jednak przeciwne lokalne władze.
- Talgo nie udało się przejąć, ale Pesa samodzielnie jest w bardzo dobrej kondycji, rozwija się i zdobywa nowe rynki, choć jest to oczywiście biznes kapitałochłonny i wymagający wielomilionowych gwarancji przy starcie w każdym poważnym przetargu. Spółka stopniowo zbliża się do momentu, w którym będzie mogła rozważyć kolejne ścieżki strategiczne – mówi Mikołaj Raczyński.
Wsparcie ekspansji
Inne polskie spółki w ekspansji zagranicznej PFR może wspierać przede wszystkim w ramach Funduszu Ekspansji Zagranicznej (FEZ). Docelowo stworzony dwa lata temu drugi FEZ (pierwszy budował portfel w latach 2016-23 i z części inwestycji już wyszedł) ma przeznaczyć na ekspansję polskich firm 600 mln zł.
W listopadzie ubiegłego roku został koinwestorem notowanego na GPW Sanoku Rubber Company, obejmując 30 proc. akcji fińskiego Teknikum. Grupie Euvic udzielił z kolei pożyczki na konsolidację rynku IT w Ukrainie.
- Ekspansja zagraniczna polskich firm jest dla nas jednym z priorytetów. W ramach FEZ możemy angażować się w projekty inwestycyjne do 15 mln EUR, a większe przedsięwzięcia finansować na dużą skalę poprzez główny fundusz PFR - mówi Mikołaj Raczyński.
Mieszkaniowe przemeblowanie
Sporo pieniędzy PFR przeznacza na projekty infrastrukturalne. Flagową inwestycją w tym obszarze jest Baltic Hub, port kontenerowy w Gdańsku, w którym ma 30 proc. udziałów. Reszta należy do międzynarodowego operatora portowego PSA International (40 proc.) i funduszu infrastrukturalnego IFM Global.
W tym roku Baltic Hub zakończył wartą 450 mln EUR inwestycję w trzeci terminal kontenerowy. W Gdańsku trwa też warta prawie miliard złotych budowa terminala instalacyjnego do obsługi morskich farm wiatrowych.
- Stale jesteśmy zainteresowani projektami w obszarze transformacji energetycznej, choć w tym roku widzimy wyraźne spowolnienie zarówno w fotowoltaice, jak i projektach wiatrowych. Nie wykluczamy też inwestycji atomowych, choć oczywiście w grę wchodzi raczej mały niż duży atom. PFR w tym obszarze może pełnić rolę organizatora prywatnej części finansowania, budując konsorcja z funduszami infrastrukturalnymi – tłumaczy Mikołaj Raczyński.
PFR wyłożył też ok. 2,5 mld zł na inwestycje mieszkaniowe. W dwóch funduszach zarządzanych przez PFR Nieruchomości są 44 projekty w kilku miastach, w których zbudowano ponad 7 tys. mieszkań na wynajem.
- Dla nas kluczowa jest efektywność kapitałowa, dlatego w obszarze inwestycji mieszkaniowych pracujemy nad dywersyfikacją źródeł finansowania. Dotychczasowy model, oparty wyłącznie na kapitale własnym, nie był najbardziej efektywnym rozwiązaniem. Rozmawiamy w tej sprawie z instytucjami finansowymi - mówi wiceprezes PFR.
Technologiczna akceleracja
Przed wakacjami PFR ogłosił, że wyłoży 300 mln zł na projekt PFR Deep Tech, czyli fundusz funduszy, który będzie wspierał kapitałem zespoły VC inwestujące w spółki technologiczne.
- Nie chcemy inwestować w młode firmy bezpośrednio, tylko za pośrednictwem funduszy, w których połowę będzie stanowił kapitał prywatny. Taki model daje największe prawdopodobieństwo sukcesu. Zarazem w tym obszarze wsparcie publiczne jest potrzebne: projektom z obszaru deep tech czy dual-use na wczesnym etapie rozwoju towarzyszy jeszcze większa niepewność niż standardowym inwestycjom venture capital, dlatego pieniądze publiczne pozwalają uruchomić kapitał prywatny i pełnią rolę katalizatora – mówi Mikołaj Raczyński.
Menedżer podkreśla, że to w praktyce pierwszy wertykalny program, w którym za pośrednictwem funduszy PFR wspiera konkretną branżę.
- Wcześniej w PFR stworzono Green Hub dla zielonych technologii, ale tam po pieniądze ustawiły się głównie zagraniczne fundusze. Teraz zasadniczo zmieniamy podejście – chcemy wspierać głównie zespoły krajowe, by budować kompetencje i rozwijać spółki w Polsce – tłumaczy Mikołaj Raczyński.
Za pośrednictwem funduszy wybranych w ramach PFR Deep Tech planowane są inwestycje w kilkadziesiąt start-upów zajmujących się zaawansowanymi technologiami.
- Wybierzemy trzy do pięciu funduszy, mamy na razie kilkanaście aplikacji. Pierwszy zespół wkrótce zostanie ogłoszony – zapowiada Mikołaj Raczyński.
W przeszłości PFR zainwestował też bezpośrednio w pakiety akcji biotechów. Ma w portfelu walory siostrzanych spółek Ryvu i Selvita, a także Mabionu i Proteonu Pharmaceuticals. Ostatnia spółka jako jedyna w tym gronie nie jest notowana na GPW.
- W biotechu też zmieniamy model finansowania na pośredni, czyli za pomocą wyspecjalizowanych funduszy. Publiczny kapitał w obszarach wysokiego ryzyka i zaawansowanych technologii powinien być lokowany poprzez fundusze VC/PE w połączeniu z prywatnym kapitałem i know-how. Do tego potrzeba jednak dużej liczby projektów biotechowych na rynku, w przeciwnym razie istnienie przeznaczonych dla tej branży funduszy wspieranych przez PFR tylko windowałoby wyceny – uważa Mikołaj Raczyński.
Stworzenie przez PFR funduszu funduszy przeznaczonego wyłącznie dla branży deep techowej to dobra i potrzebna inicjatywa, choć osiągnięcie sukcesów może być trudne. Podstawowy problem to skala - dla przykładu uczestniczyłem ostatnio w rozmowach z dużymi francuskimi funduszami funduszy oraz family office. Z ich perspektywy relatywnie mały poziom zaangażowania jako koinwestor to 25-50 mln EUR. U nas taką kapitalizację będą miały całe fundusze wspierane przez PFR. Tymczasem w tej branży, ze względu na duże ryzyko projektów, duża skala jest potrzebna, podobnie jak możliwość inwestowania coraz większych pieniędzy w kolejnych rundach, czyli tzw. follow onach, w te nieliczne projekty, które mają największy potencjał biznesowy.
Od razu trzeba też budować fundusze z perspektywą międzynarodową - takie, w których udział mają inwestorzy zagraniczni będący potencjalnymi nabywcami spółek portfelowych lub posiadających relacje biznesowe czy inwestycyjne na rynku, na którym planowane jest pozyskiwanie kolejnych rund inwestycyjnych, klientów czy też wdrożeń. Tego rodzaju fundusze tworzone być powinny również z ekspertami technicznymi na pokładzie, a nie przede wszystkim finansistami.
Jedną z praktyk w funduszach specjalistycznych jest zespół, w którym minimum połowa ma wykształcenie po kierunkach STEM i, jeśli to możliwe, posiadającymi doświadczenie związane z inwestycjami w projekty deep tech.
Sam polski rynek jest zbyt płytki - brakuje na nim zarówno kapitału, bo wielu prywatnych inwestorów sparzyło się już na start-upach i unika inwestycji wysokiego ryzyka, jak i specjalistycznych kompetencji naukowych do oceny projektów przełomowych. Inicjatywę uważam za dobrą, a realizację za trudną, jeśli nie uwzględnimy najlepszej możliwej na ten moment wiedzy i doświadczeń w obszarze deep tech na rynku międzynarodowym. Tego typu rozwiązania są zbieżne z oczekiwaniami środowiska transferu technologii z polskiej nauki. Zachęcamy zatem PFR do konsultacji założeń funduszu z organizacjami ekosystemu deep tech i start-upów w Polsce.
