We wtorek przed Wojskowym Sądem Okręgowym w Warszawie (WSO) ma się zacząć proces w sprawie korupcji przy przetargach w Iraku. Dziewięciu żołnierzom zawodowym oraz pięciu pracownikom cywilnym wojska grozi do 12 lat więzienia. Mieli zagarnąć w sumie ok. 750 tys. dolarów - odzyskano tylko 232 tys.
Należy się liczyć z utajnieniem przynajmniej części procesu.
Akt oskarżenia trafił do sądu w sierpniu. Śledztwo w sprawie nieprawidłowości w funkcjonowaniu grupy współpracy cywilno-wojskowej (CIMIC) polskiego kontyngentu w Iraku prowadziła, pod nadzorem Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, Komenda Główna Żandarmerii Wojskowej.
W sumie 14 osobom przedstawiono zarzuty uzyskiwania nielegalnych korzyści majątkowych. Sześciu podsądnych przebywa w areszcie. Wobec pozostałych zastosowano zabezpieczenia majątkowe i zakaz opuszczania kraju. Wśród oskarżonych są kobiety: Małgorzata K. i Lidia Ż.
Głównym oskarżonym jest płk Mariusz S., szef CIMIC w trzeciej zmianie polskiego kontyngentu w Iraku w 2004 r. Przedtem służył także w CIMIC w pierwszej zmianie w 2003 r., ale zarzuty dotyczą tylko trzeciej.
We wrześniu Sąd Najwyższy oddalił wnioski o zwolnienie S. i innych z aresztu, powołując się na dowody wskazujące na "duże prawdopodobieństwo", że popełnili zarzucane im czyny, a także na konieczność zapewnienia właściwego toku procesu, "który może być zakłócony (również w inny sposób niż przez ucieczkę) przez oskarżonych z tego powodu, że grozi im realnie surowa kara".SN podkreślił ponadto, że WSO dąży "do możliwie sprawnego i szybkiego zakończenia sprawy w I instancji".
Oprócz kar więzienia wojskowi dodatkowo mogą zostać zdegradowani.
S. aresztowano w lutym 2005 r., gdy afera wyszła na jaw - po tym, jak u dwóch oficerów CIMIC trzeciej zmiany wracających z Iraku znaleziono 90 tys. dolarów - było to o wiele więcej niż mogli zaoszczędzić z wynagrodzeń.
Podejrzani odpowiadali za dobór prac inwestycyjno-remontowych związanych z odbudową prowincji Babilon i Diwanija oraz wybór wykonawców robót. W okresie lipiec 2004 - luty 2005 pobierali do 10 proc. wartości danego kontraktu od oferentów, którzy potem "wygrywali" przetargi dzięki fałszowaniu ich ofert przez oskarżonych.
Po wykryciu korupcji dowódca wielonarodowej dywizji w Iraku gen. Waldemar Skrzypczak z czwartej zmiany kontyngentu zapowiadał, że kontrakty będą podpisywane w obecności oficerów żandarmerii wojskowej i kontrwywiadu wojskowego.
W całej sprawie trwają także inne postępowania, które prowadzą prokuratury wojskowe w kraju.