Podczas piątkowej sesji na krajowym rynku było bardzo nerwowo. Złoty stracił około procenta na wartości. Stało się tak za sprawą czynników zewnętrznych i wewnętrznych. Ostatnie pogłoski na rynku o ewentualnej obniżce przez agencję ratingową S&P oceny dla polskiego długu już na otwarciu rozgrzały rynek, a kursy USD/PLN i EUR/PLN wzrosły odpowiednio do 4,0460 i 4,4260. Następnie złoty nieco odrobił straty, a kiedy w południe pojawiła się wypowiedź przedstawicielki Standard&Poor’s o ewentualnej obniżce ratingu, złoty prawie nie zareagował. Głównym sprawcą ostrego spadku notowań złotego okazała się wypowiedź doradcy ekonomicznego prezydenta Witolda Orłowskiego podczas piątkowego Forum Ekonomicznego. Stwierdził on, że nowa RPP na początku swojej kadencji, może rozpocząć poszukiwania rozwiązań na wprowadzenie zmian w systemie kursu walutowego oraz przyjęcie pasma wahań złotego wobec ustalonego poziomu. Zmiany te miałyby na celu powstrzymanie złotego od umocnienia się. Orłowski dodał, że zmiany te wymagają akceptacji rządu, której jest prawie pewien. Reakcja rynku okazała się natychmiastowa. Kurs USD/PLN przebił opór na poziomie 4,05 i wzrósł do 4,0703 (najwyżej od 8 kwietnia). Cena euro nie została w tyle i również sięgnęła najwyższego od 22 lipca poziomu i wyniosła 4,4610. Dodatkowo osłabieniu złotego sprzyjała spora deprecjacja czeskiej waluty. Uspokojenie przyniosła wypowiedź wicepremiera ds. gospodarczych Jerzego Hausnera. Powiedział on, że obecny poziom złotego jest korzystny dla polskiego eksportu oraz bezpieczny dla finansów publicznych państwa. Jednak możliwa obniżka ratingu dla polskiego długu może osłabić polską walutę, co z kolei może wymusić działania banku centralnego i rządu. Po tej wypowiedzi złoty odrobił część strat. Kurs USD/PLN spadł poniżej 4,05 - do poziomu 4,0250, kurs EUR/PLN spadł do 4,4445. Istotna była również wypowiedź ministra finansów Andrzeja Raczko, który stwierdził, że obecny płynny kurs walutowy funkcjonuje dobrze i nie na potrzeby go zmieniać. W ocenie ministra korytarz wahań w ramach systemu ERM-2 powinien być jak najszerszy, gdyż w małych krajach jak Polska łatwiej jest o atak spekulacyjny. O godz. 16.00 GUS ogłosił, że ceny żywności i napojów bezalkoholowych w II połowie sierpnia spadły o 0,3 proc. w stosunku do I połowy sierpnia i o 1,3 proc. w skali miesięcznej. Publikacja nie miała istotnego wpływu na rynek.
O godz. 16.25 jeden dolar wyceniany był na 4,0290 złotego, a jedno euro na 4,4420 złotego (odchyl.– 1,15 proc.).
Krótkoterminowa prognoza: Wygląda na to, że nie ma fundamentalnych czynników, które miałyby wspierać złotego. Najbliższy opór dla USD/PLN – 4,10, natomiast dla EUR/PLN – 4,50. We wtorek posiedzenie rządu na temat przyszłorocznego budżetu. Nie wydaje się jednak aby wniosło coś nowego. Na nominalne poziomy złotego wpływać będą zmiany na EUR/USD.
USD/JPY
W pierwszych godzinach piątkowej sesji notowania amerykańskiej waluty do dolara nie ulegały praktycznie żadnym zmianom. Kurs USD/JPY poruszał się w bardzo wąskim, 20-pkt przedziale 116,73 - 116,94. Poranna wypowiedź przebywającego w Tajlandii sekretarza skarbu USA Johna Snowa, w której ostrzegał przed zbytnią ingerencją rządów w rynek walutowy, nie zdołała wzmocnić jena. Inwestorzy obawiali się, że proekspotowo nastawione władze Japonii podobnie jak w czwartek mogą zainterweniować na rynku. W ciągu dnia wiceminister finansów ds. międzynarodowych Zembei Mizoguchi, zgodnie z oczekiwaniami, odmówił skomentowania czy w czwartek doszło do interwencji. Podkreślił on jedynie, że polityka walutowa Japonii pozostaje niezmieniona.
Ciekawiej na tym rynku zrobiło się dopiero po południu. Na słabe dane z rynku pracy USA kurs USD/JPY zareagował spadkiem do 116,42.
O godz. 16.25 jeden dolar wyceniany był na 116,67 jena.
Krótkoterminowa prognoza: Na rynku dolarjena można spodziewać się kolejnych spadków notowań amerykańskiej waluty. W takim przypadku należy również oczekiwać ponownych interwencji ze strony władz Japonii.
EUR/USD
W pierwszych godzinach piątkowej sesji notowania wspólnej waluty do dolara spadały. Kurs EUR/USD zniżkował z poziomu 1,0968 do 1,0916. Inwestorzy, którzy wcześniej, po przedstawionych w czwartek rozczarowujących danych z USA o ”tygodniowym bezrobociu” pozbywali się dolarów, ponownie przystąpili do ich zakupów. Zwiększony popyt na amerykańską walutę związany był z zaplanowaną na popołudnie publikacją kolejnych informacji z USA. Analitycy spodziewali się, że w sierpniu stopa bezrobocia wyniosła 6,2 proc. i nie uległa zmianie w stosunku do lipca. Oczekiwali oni również, że w miesiącu tym, przybyło 12 tys. nowych miejsc pracy w sektorach pozarolniczych. Spadku wspólnej waluty nie zdołały powstrzymać dobre dane z Eurolandu. W południe podano, że produkcja przemysłowa w Niemczech wzrosła w lipcu o 2,4 proc. (m/m) i 0,5 (r/r). Na rynku spodziewano się „figury” odpowiednio na poziomie +0,8 proc. i -0,9 proc.
Po godz. 14:30 sytuacja na rynku uległa radykalnej zmianie. Dane z amerykańskiego rynku pracy negatywnie zaskoczyły. W rezultacie kurs EUR/USD mocno zwyżkował, aż do 1,1045. Choć stopa bezrobocia w sierpniu spadła do 6,1 proc., to inwestorzy bardzo nerwowo zareagowali na to, że liczba nowych miejsc pracy w sektorach pozarolniczych w tym czasie zniżkowała aż o 93 tys.
O godz. 16.25 jedno euro wyceniane było na 1,1025 dolara.
Krótkoterminowa prognoza: Kurs EUR/USD zdołał się wybić z obserwowanego od dłuższego czasu szerokiego przedziału wahań pomiędzy poziomami 1,0770 – 1,1015/20. Wszystko wskazuje na to, że w najbliższym czasie na rynku górą będzie wspólna waluta. Cena euro do dolara powinna zwyżkować w kierunku poziomu 1,1100.
Przygotowali: Anna Penconek (komentarz krajowy) Marek Nienałtowski (komentarz międzynarodowy)