Spowolnienie gospodarcze i problemy z płynnością przedsiębiorców sprawiają, że coraz więcej właścicieli firm decyduje się skorzystać z pomocy specjalistów od odzyskania długów.
— Do windykatorów trafiają już nie tylko sprawy stare, na pograniczu przedawnienia, ale również coraz więcej spraw świeżych, nawet 5 dni po terminie płatności — mówi Sławomir Deleżuch, prezes firmy DCGroup. Jednak wielu przedsiębiorców wciąż woli dłużej czekać na zapłatę niż narażać na pogorszenie swoje relacje z kontrahentem. To dlatego zdaniem Sławomira Szarka, prezesa grupy Casus Finanse, kryzys nie powoduje wzrostu liczby zleceń proporcjonalnego do skali niewypłacalności firm.
— Firmy, chcąc utrzymać w czasie kryzysu odpowiedni portfel klientów, są i wciąż będą skłonne do ustępstw w sprawie terminu zapłaty w stosunku do określonej części kontrahentów.
O tym, jaka to będzie część, zadecyduje pozycja stron w układzie klient — dostawca — uważa Sławomir Szarek. Większa liczba spraw to szansa dla firm windykacyjnych na zwiększenie przychodów. Ale nie wszystkie zlecenia są jednakowe. Przybywa skomplikowanych przypadków, których obsługa wydłuża proces windykacyjny. Efektem tego jest zwiększenie kosztów działań windykatorów przy utrzymaniu cen usług. Ponadto wynagrodzenie firmy windykacyjnej często zależy od uzyskanego efektu, brak sukcesów oznacza brak dochodów.
— W czasie kryzysu skuteczność spada. Wiele firm upada i wzrasta bezrobocie, a to utrudnia odzyskanie należności — zaznacza Paweł Trybuchowski, wiceprezes spółki getBACK. Windykatorzy muszą wybierać sprawy, które przyjmują. Jednak trzeba dobrze oceniać swoje siły i możliwości, gdyż wysokiodsetek niezrealizowanych zleceń może naruszyć dobre imię firmy.
— Jeżeli windykator zda egzamin w czasach dekoniunktury, będzie mógł liczyć na stałą współpracę także później. Gdyby jednak firma windykacyjna, widząc pogarszające się wyniki, próbowała ratować swoją rentowność kosztem jakości, może stracić zaufanie klientów. Raz utracona reputacja, może być bardzo trudna do odzyskania — ostrzega Paweł Trybuchowski.
Windykatorzy nie obawiają się zmniejszenia liczby zleceń, gdy koniunktura gospodarcza się poprawi. W okresie boomu rośnie akcja kredytowa i nie ma wielu kłopotów ze spłacaniem długów. To jednak nie problem dla firm windykacyjnych, bo jak zaznacza Piotr Krupa, prezes spółki Kruk, zawsze znajdzie się pewien w miarę stały procent kredytobiorców, którzy z różnych przyczyn nie regulują swoich zobowiązań. Nie ma więc obaw, że firmy windykacyjne kiedykolwiek zostaną bez pracy.