Wieczerzak sprawdza się na roli

Dawid Tokarz
opublikowano: 2009-10-14 06:29

Firmy związane z byłym szefem PZU Życie są w czołówce beneficjentów dopłat unijnych.

Na wejściu Polski do UE najwięcej zyskują rolnicy. Tę obiegową opinię najwyraźniej wziął sobie do serca Grzegorz Wieczerzak, prezes PZU Życie w latach 1998-2001 r. Od wyjścia z aresztu w 2004 r. powiększa stan posiadania o udziały w kolejnych spółkach z branży rolnej. Efekt? Gdyby powiązane krzyżowo firmy, które łączy nazwisko byłego szefa PZU Życie, działały jako jeden podmiot, już dziś byłyby w pierwszej dziesiątce największych polskich beneficjentów dopłat bezpośrednich z UE.

Kontrowersyjny lekarz-menedżer interesy na wsi zaczął robić jeszcze za czasów prezesury w PZU Życie. W latach 1999-2000 kupił od Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa stadniny koni w Jaroszówce (woj. dolnośląskie) i Plękitach (woj. warmińsko-mazurskie).

Prawie trzy lata spędzone w areszcie nie zniechęciły go do biznesu. Przeciwnie, szybko zaczął zwiększać stan posiadania. Już kilka miesięcy po jego wyjściu na wolność powstała spółka Agro Łoźnik, a rok później Emerland. Ta z kolei w 2006 r. od koncernu paszowego Provimi-Rolimpex przejęła gospodarstwo Agro-Kwitajny. W 2007 r. grupa powiększyła się o Agropol Kwiecewo, spółkę powstałą na bazie Silopolu z Płocka. Równocześnie w ich władzach pojawiał się Grzegorz Wieczerzak, najczęściej zostając prokurentem upoważnionym do samodzielnego reprezentowania firm.

Były szef PZU Życie nie chciał z nami rozmawiać. Powiedział tylko, że spółki, których jest współwłaścicielem, są właścicielami gruntów o powierzchni blisko 1 tys. ha. To jednak nie wszystko.

Więcej o rosnącym imperium tego lekarza, maklera, prezesa, aresztanta i rolnika przeczytasz w środowym „Pulsie Biznesu”!