Wielka reforma w małym formacie

Justyna DąbrowskaJustyna Dąbrowska
opublikowano: 2017-04-27 22:00
zaktualizowano: 2017-04-27 19:29

Donald Trump prośbę o konkrety spełnił dosłownie, zawierając plan reformy podatkowej na jednej kartce. Rynkami tym razem nie wstrząsnął.

W środę wieczorem przedstawiciele amerykańskiej administracji zaprezentowali założenia reformy podatkowej. Zaskoczenia nie było, przynajmniej co do treści. Obniżenie podatku od dochodu firm z 35 do 15 proc. uczestnicy rynku mają na piśmie, ale nie zrobiło to na nich większego wrażenia.

Forum

— Na początku wystąpienia przedstawicieli Białego Domu dolar minimalnie zyskiwał, pod koniec sesji nieco stracił. Nie było rajdu na amerykańskich obligacjach, a na Wall Street obserwowaliśmy umiarkowane spadki. To pokazuje, że paliwo dla amerykańskiej giełdy, jakim w ostatnich miesiącach były oczekiwania realizacji zapowiadanych przez Donalda Trumpa postulatów, wyczerpało się, a rynek nie wiązał większych nadziei z ostatnim wystąpieniem — komentuje Bartosz Sawicki, kierownik departamentu analiz w DM TMS Brokers.

Oprócz flagowego postulatu, jakim jest zmniejszenie opodatkowania dochodów przedsiębiorstw prywatnych, plan przewiduje także m.in.: zmniejszenie przedziałów podatkowych z obecnych dziewięciu do trzech, obniżeniepodatków od zysków wypracowanych przez amerykańskie firmy poza granicami kraju (co ma skłonić korporacje do przenoszenia zysków z zagranicy do Stanów Zjednoczonych), zmiany w zakresie ulg podatkowych czy uproszczenie procesu przygotowywania i składania zeznań podatkowych. Wszystko to zapisano w… jednostronicowym dokumencie.

— Stopień szczegółowości przedstawionego w środę dokumentu nie do końca koresponduje ze skalą i rangą całego projektu, który jest szeroki i złożony — uważa Bartosz Sawicki.

W środę o finansowaniu projektu nie mówiono, ale jego źródłem ma być przyspieszenie tempa wzrostu gospodarki. Amerykański sekretarz skarbu Steven Mnuchin na początku tego tygodnia powiedział, że zmiany podatkowe „sfinansują się same”. Jednak nie wszyscy eksperci się z nim zgadzają. „Cięcia podatków jeszcze nigdy same się nie sfinansowały” — komentował w środę Howard Gleckman z Urban-Brookings Tax Policy Center.

Nieco więcej wiary w realizację projektu ma Bartosz Sawicki. W odróżnieniu od zagranicznych ekspertów pokłada większą nadzieję w szacunkach amerykańskiej administracji. Jego zdaniem, Biały Dom nie liczy na mannę z nieba.

— Uważam, że zadanie, które wyznaczyła sobie amerykańskaadministracja, jest wykonalne. Nie uważam, że nie wiadomo, skąd wziąć kapitał na sfinansowanie tego projektu. W przedstawionym na kolejne lata planie finansów publicznych uwzględniono wiele ograniczeń ze strony wydatkowej, np. w obszarze ochrony środowiska. Analizy pokazują, że w perspektywie kilkunastu lat zadłużenie w USA będzie się zwiększało i to nie ulega wątpliwości. Jednak szacunki administracji amerykańskiej uwzględniają ten czynnik i wzrost PKB na poziomie 3 proc. ma co do zasady równoważyć ograniczone wpływy podatkowe do budżetu — argumentuje Bartosz Sawicki. Do sukcesu potrzebne jest jeszcze uzyskanie przez Donalda Trumpa poparcia dla reformy w Kongresie. Miesiąc temu, przy próbie przeforsowania reformy służby zdrowia, prezydent go nie znalazł, ale teraz powinno być inaczej.

— Republikanie popierają zmiany. Także ci, którzy sprzeciwiali się reformie służby zdrowia. To wystarczy. Gdyby teraz okazało się, że Donald Trump nie jest w stanie wcielić w życie kolejnego postulatu, rynki bardzo mocno zwątpiłyby w realizację zapowiadanych projektów infrastrukturalnych. Byłby to także duży cios w wizerunek Donalda Trumpa, a na to amerykański prezydent nie może sobie pozwolić — podsumowuje Bartosz Sawicki.