Zapytaliśmy prezesów dużych firm giełdowych o świąteczny popyt. Spółki spożywcze i handlowcy mają dobre wieści.
Kryzys przegrał ze świętami wielkanocnymi. Stoły były zastawione, konsumenci nie oszczędzają na żywności.
Do tej pory Wielkanoc była motorem napędzającym wyniki dla wielu spółek, szczególnie spożywczych oraz handlowych. Spowolnienie gospodarcze tego nie zmieniło. Już z badań przeprowadzonych przed świętami przez Pentora dla TVN CNBC Biznes wynikało, że na organizację świąt nieco ponad połowa (53 proc.) Polaków przeznaczy tyle samo pieniędzy co przed rokiem, więcej zdecyduje się wydać 18 proc., a mniej — 22 proc.
Szturm na sklepy
Przeprowadziliśmy własny wywiad, z którego wynika, że kryzys przegrał z tradycją i przyzwyczajeniami Polaków. Szturm na sklepy był nie mniejszy niż przed rokiem. Wzrost popytu odczuły przede wszystkim firmy spożywcze i handlowe.
— Kryzys nie zniechęcił konsumentów do zakupów przed świętami. W ostatnich dniach obserwowaliśmy wzrost sprzedaży w naszych delikatesach — mówi Jerzy Mazgaj, prezes Almy.
Sprzedaż w delikatesach Almy w ostatnich dniach mocno wzrosła.
— Było nawet lepiej niż rok temu. Jeśli chodzi o sklepy istniejące ponad 10 lat to dynamika była wyższa o 5 proc., w sklepach powyżej 2 lat wzrost wyniósł 15 proc. W placówkach istniejących od ponad roku skok wyniósł 30-40 proc. — twierdzi Jerzy Mazgaj.
Cukier krzepi
Zadowoleni z przedświątecznego handlu są nie tylko producenci żywności.
— W okresie przedświątecznym nie odczuwamy żadnego kryzysu. Przeciwnie, mieliśmy znaczący wzrost sprzedaży. Patrząc, jak w tym roku rozwija się nasza branża, trudno uwierzyć, że w gospodarce jest gorzej — przyznaje Jan Kolański, prezes Jutrzenki.
W styczniu i lutym sprzedaż w całym segmencie słodyczy zwiększyła się o około 11 proc. Według szefa Jutrzenki w kolejnych miesiącach dynamika może być jeszcze większa. Kierownictwo spożywczej grupy nie kryje też zadowolenia z rozwoju sytuacji w segmencie napojów.
— W marcu zanotowaliśmy rekordową sprzedaż napojów, a w segmencie oranżad staliśmy się liderem — dodaje Jan Kolański.
Indyki pod nóż
Dobre informacje dochodzą także z sektora mięsnego.
— Wyniki w okresie przedświątecznym wyglądają bardzo przyzwoicie. Na razie kryzysu nie odczuwamy. Również ze sprzedażą eksportową nie mamy najmniejszego problemu. Przed świętami niemieccy kontrahenci wyczyścili nasze magazyny. Tylko marże uzyskiwane na eksporcie mogłyby być nieco wyższe — mówi Piotr Kulikowski, prezes Indykpolu.
Największy w Polsce producent mięsa i przetworów indyczych ma swój sposób na kryzys. Według Piotra Kulikowskiego to odpowiednia polityka handlowo-marketingowa. Spółka dużą wagę przywiązuje do wprowadzania nowości i poprawiania jakości wyrabianych produktów.
— Przyjęliśmy zasadę, że w kryzysie trzeba się wyróżniać — uważa prezes Indykpolu.
Dobre informacje dla inwestorów mają także producenci bakalii. Przedstawiciele Bakallandu, Atlanty oraz Helio zapewniają, że mimo kryzysu popyt na ich produkty utrzymuje się.