Dług nawet w czasach hossy jest problemem. Gdy jednak pojawia się „gospodarczy blackout”, problem staje się palący. Z jednej strony firmy mają mniejsze pole do zadłużania się, by ulżyć sobie w ciężkich czasach. Z drugiej spadające zyski rodzą ryzyko przekroczenia wskaźników bezpieczeństwa zapisanych w umowach z kredytodawcami.

To tzw. kowenanty, które mają gwarantować bezpieczne podejście do finansów. W czasie globalnej bessy ich dotrzymanie może być nie lada wyzwaniem, nawet mimo rządowych programów wsparcia. Tak jest np. w CCC. Obuwniczy potentat zdobył serca inwestorów, przez lata powiększając swój biznes. Wzrost był jednak zbyt szybki i w 2019 r. CCC poniosło pierwszą w swej giełdowej karierze stratę. Problemy z rentownością już wcześniej doprowadziły do znaczącego spadku wartości spółki na GPW, teraz jednak problem zrobił się palący. Na koniec 2019 r. stosunek zysku operacyjnego do długu netto (tzw. wskaźnik EBITDA/dług netto) sięgał 2,9.
W umowach z wierzycielami spółka ma zapisany maksymalny poziom 3,5, a zamknięte galerie handlowe i pozostałe sklepy oznaczają niższe zyski. Część kosztów pozostaje jednak stała. Firma wprawdzie widzi wzrost zainteresowania handlem online, nie rekompensuje to jednak w pełni ograniczeń w tradycyjnym handlu. CCC jeszcze przed koronawrisuem miało problemy z osiąganiem zysków, teraz jednak sytuacja jest wyjątkowa. Niższe zyski związane z pandemią i wysoki dług powodują, że spółka może mieć problem z wypełnieniem zobowiązań złożonych bankom. Widać to zresztą po reakcji akcjonariuszy.
Obecna wartość spółki to ledwie 1 mld zł, a przypomnijmy, że mówimy o jednej z 20 najważniejszych spółek dla polskiej giełdy. Wyjątkowa sytuacja sprawiła, że CCC ogłosiło plany emisji nowych akcji, przestało też spłacać długi i liczy, że podmioty, które finansują działalność, podejdą do tego ze zrozumieniem (czytaj więcej TUTAJ>>).
Stare bóle dają o sobie znać
Zdaniem niektórych analityków do emisji akcji może być wkrótce zmuszony AmRest, operator sieci restauracji. Firma jest bowiem zadłużona (wskaźnik długu netto do EBITDA na koniec 2019 r. wynosił 2,5), a ze względu na epidemię koronawirusa musiała już czasowo zamknąć 143 restauracje w Hiszpanii. Skorzystała tam także z publicznej pomocy, której celem jest pokrycie wynagrodzeń pracowników. Tomasz Sokołowski, analityk Santandera, oszacował, że AmRest zaoszczędzi dzięki temu 9,3 mln EUR w skali kwartału, ale nie zmieni to wiele w jego trudnej sytuacji.
Spółka będzie potrzebować wydłużenia okresu zapłaty czynszów i głębszych oszczędności na kosztach pracowniczych na wszystkich rynkach, na których działa, by uniknąć problemów z płynnością. Kurs AmRestu spadł w miesiąc o 56 proc. Jeszcze mocniej, bo o 68 proc., poszły w tym czasie w dół notowania Forte. To jeden z największych europejskich producentów mebli do samodzielnego montażu, który poinformował już o czasowym zatrzymaniu produkcji w zakładach.
Spółka z długiem miała problem już wcześniej, a banki w 2018 r. roku dały zielone światło na wyższe kowenanty. Zarząd wówczas informował, że „mając na uwadze aktualną sytuację finansową grupy, tj. spadek dynamiki oraz rentowności sprzedaży, jak również umacniający się kurs euro wobec złotego, zarząd podjął przed zakończeniem okresu sprawozdawczego rozmowy z bankami udzielającymi grupie finansowania, mające na celu podwyższenie wskaźników zadłużenia określonych w umowach kredytowych”. W związku z wysokim zadłużeniem odkładano nawet budowę fabryki w Suwałkach. W obecnej sytuacji i przy spadku zysków problem powraca jednak ze zdwojoną siłą.
Przemysł łapie gospodarczego wirusa
Koronawirusowe problemy, których skutki są na razie trudne do oszacowania, zakomunikowały już właściwie wszystkie giełdowe spółki przemysłowe. Wielton, który do tej pory skupiał się na przejęciach i podbijaniu europejskiego rynku, teraz z zachodnią dywersyfikacją ma problem. Grupa wstrzymała czasowo produkcję w zakładzie we Francji, a we Włoszech produkcja i sprzedaż jest mocno ograniczona.
„Produkcja w fabryce w Wieluniu odbywa się stabilnie, ale liczba zamawianych pojazdów jest nieco niższa” — informuje spółka.
Z ostatnich dostępnych danych (stan na wrzesień 2019 r.) wynika, ze spółka w 75 proc. finansowała swoją działalność długiem. Wskaźnik długu netto do EBITDA na koniec 2018 r. sięgał 4,4. Spółka w 2019 r. nie naruszała kowenantów, obecnie sytuacja może się jednak zmienić. O powadze sytuacji świadczą choćby ruchy domów maklerskich. Trigon 16 marca wstrzymał wydawanie rekomendacji dla LPP, CCC, VRG (dawna Vistula), Witchena i właśnie Wieltonu w związku z koronawirusem.
Na podobny krok zdecydowali się analitycy DM BOŚ w odniesieniu do CCC, LPP, Agory i VRGE. Decyzja miała związek z bardzo negatywnym i trudnym do oszacowania wpływem ogłoszenia stanu epidemicznego w Polsce na działalność i przyszłość spółek.
Pechowe Włochy
Na rynku obligacyjnym jednym z największych graczy pozostaje Kruk, który działa nie tylko w Polsce, ale również w Hiszpanii i we Włoszech. W 2019 r. aż 13 proc. przychodów spółki pochodziło z tego ostatniego kraju, który jest obecnie najbardziej dotknięty skutkami koronawirsua. Wskaźnik zadłużenia finansowego netto do kapitałów własnych wynosił dla windykacyjnej spółki na koniec 2019 r. 1,3 (maksymalny poziom to 2,5 zapisany w emisjach obligacji o łącznej wartości nominalnej 45 mln zł przypadających do wykupu w grudniu 2020 r. lub 3,0 w pozostałych emisjach, dla których zdefiniowane zostały kowenanty zadłużenia finansowego) oraz wskaźnik zadłużenia finansowego netto do EBITDA gotówkowej 2,3 (maksymalny poziom to 4,0).
Należy jednak pamiętać, że kwestia kowenantów, podobnie jak kwestia notowań, jest obecnie wyjątkowa. Banki, biorąc pod uwagę komunikat Związku Banków Polskich, do kwestii zadłużenia podchodzą z dużym dystansem. Bankom nie zależy na upadłości spółek, w tle pojawiają się zaś programy wsparcia inicjowane m.in. przez Narodowy Bank Polski oraz „dopłaty” do pensji zapowiedziane przez rząd. Spółki same obecnie nie są w stanie określić wpływu koronawirusowego „zamknięcia” na swój biznes, podobnie jak nie można określić wpływu ewentualnego przyszłego spowolnienia gospodarczego oraz pakietów pomocowych.
Sytuacja jest dynamiczna, dług jednak nigdy nie był sprzymierzeńcem spółek i w kryzysowych czasach daje o sobie znać. Banki mogą pójść na rękę spółkom w długim terminie, jednak odpowiedzialne zarządzanie finansami wydaje się obecnie w cenie. Warto o tej kwestii pamiętać, wybierając spółki do „kryzysowego portfela”.