Obecnie Stanisław Bieńkowski posiada 81,2 proc. akcji, z czego większość poprzez Rainbow Fund FIZ. Te walory chce przenieść bezpośrednio na własny rachunek, a operacja zgodnie z przepisami prawa wymaga ogłoszenia wezwania.

Proponowana cena to 7,74 zł, co oznacza 18 proc. premii wobec średniej ceny ważonej wolumenem obrotu z ostatnich trzech miesięcy poprzedzających ogłoszenie wezwania oraz ponad 5 proc. premii wobec średniej ceny ważonej wolumenem obrotu z ostatnich sześciu miesięcy. Ustalona cena odpowiada ponadto najwyższej cenie, jaką Stanisław Bieńkowski zapłacił za akcje Stelmetu w okresie ostatnich 12 miesięcy.
– Zmiana kontroli nad Stelmetem z pośredniej na bezpośrednią ma charakter techniczny, który pociąga jednak za sobą obowiązek ogłoszenia wezwania na wszystkie pozostałe akcje Spółki. Biorąc pod uwagę, że zaproponowana w wezwaniu cena jest istotnie wyższa od średniej ceny z ostatnich miesięcy, oraz zważywszy na niską płynność akcji spółki na GPW, spodziewam się, że część inwestorów może skorzystać z możliwości sprzedaży akcji w ramach wezwania – powiedział Stanisław Bieńkowski, prezes i główny akcjonariusz Stelmetu.
Obecnie
Jeśli w wyniku wezwania zostanie osiągnięty wymagany prawem próg
ogólnej liczby głosów na walnym zgromadzeniu, to nie jest wykluczone, że przeprowadzony zostanie wówczas przymusowy wykup akcji posiadanych przez akcjonariuszy mniejszościowych Stelmetu, zaznaczono.
Zapisy na sprzedaż akcji w wezwaniu będą przyjmowane od 2 do 31 października br. Podmiotem pośredniczącym w wezwaniu jest Biuro Maklerskie PKO Banku Polskiego.
Wczoraj po zapowiedzi ogłoszenia wezwania kurs Stelmetu wzrósł do 8,4 zł, ale wciąż daleki jest do ceny z IPO z 2016 r. (31 zł). Wówczas w ofercie Stanisław Bieńkowski sprzedał akcje za 136 mln zł.
