„Jesteśmy fintechowym start-upem stawiającym sobie za cel stworzenie przełomowych, nowatorskich rozwiązań, które zmienią sposób w jaki ludzie zarządzają swoimi finansami. Wykorzystując sztuczną inteligencję i Machine Learning chcemy dostarczać nowoczesne usługi bankowe, dostępne na wszystkich europejskich rynkach” — to wstęp do ogłoszenia o pracy w firmie Vodeno. Szuka ona front end developerów, back end developerów, DevOps ekspertów, inżyniera QA Automation, eksperta od modelowania ryzyka detalicznego, eksperta ryzyka w SME, lead customer happines ownera ze znajomością holenderskiego i francuskiego, speców od kart, systemów płatności, działalności skarbcowej i AML, audytorów IT. Ofertami sypnęło pod koniec ubiegłego tygodnia.

Vodeno pierwszy nabór zaczęło już jesienią ubiegłego roku w serwisie Zaufanatrzeciastrona: „Budujemy nowoczesny fintech, który będzie dostarczał usługi finansowe w krajach europejskich. Nasze systemy będą działały głownie w chmurze, co z punktu widzenia bezpieczeństwa jest już dużym wyzwaniem. Jeśli się ich nie boisz, to zapraszamy do kontaktu”. Chodziło o specjalistów od bezpieczeństwa IT.
Serwis Zaufanatrzeciastrona informował, że z zasady nie umieszcza ogłoszeń o rekrutacji, ale wyjaśnił: „Wiemy kto będzie dowodził tym zespołem i jesteśmy przekonani, że to będzie bardzo ciekawa praca”.
Nie wiemy, kto kieruje pracą „bezpieczników” w Vodeno, natomiast ustaliliśmy, kto jest w zarządzie spółki oraz kto jest szefem wszystkich szefów.
Zarząd ciekawy…
Spółka Vodeno, wtedy pod inną nazwą, została zawiązana w kwietniu 2018 r. przez osobę zawodowo trudniącą się rejestracją spółek w KRS. W sierpniu ubiegłego roku zmieniła właściciela i przyjęła obecną nazwę. Wszystkie udziały przejął Vodeno Holdings Cooperatief z adresem w Amsterdamie, podwyższając kapitały z 5 tys. zł do 34 mln zł. W zarządzie spółki zasiedli Andrzej Papuda i Niels Lundorff. Jesienią dołączyli do nich: Mirosław Forystek i Wojciech Sass. Nie trzeba specjalnych zdolności dedukcyjnych, żeby zorientować się, jaki biznes zaczyna się kroić.
Niels Lundorff i Andrzej Papuda to pomnikowe postacie w historii Aliora, członkowie ekskluzywnego zespołu ojców założycieli banku. Niels Lundorff był wieloletnim członkiem zarządu, dyrektorem finansowym, Andrzej Papuda odpowiadał za rozwój sieci. Andrzej Sass to ich były kolega z BCG. Nie poszedł z nimi budować Aliora, ale również trafił do sektora bankowego. W BGŻ odpowiadał za pion detaliczny. Następnie przeszedł na stanowisko prezesa Nationale Nederlanden, gdzie pracował do sierpnia 2018 r. Mirosław Forystek to menedżer z zupełnie innej bajki. Ostatnio pracował w Grouponie, ale to była ledwie roczna przygoda. Wcześniej przez 9 lat pracował w ING Banku Śląskim, przez ostatnie pięć lat jako Chef Information Officer. Uchodzi za jednego z najlepszych specjalistów IT na rynku bankowym.
Przy jego notce biograficznej w Linkedin, gdzie podawane jest miejsce pracy, znajduje się adnotacja: „to be anounced soon”. Chyba czas już ujawnić, że zarówno Mirosław Forystek, jak i cały zarząd, pracują dla Wojciecha Sobieraja, legendarnej już postaci rynku bankowego w Polsce. Nie ma go we władzach spółki, ale znamienny jest fakt, że wszyscy członkowie zarządu są w randze wiceprezesów. Fotel prezesa jest nieobsadzony. Wojciech Sobieraj jeszcze do czerwca tego roku ma zakaz konkurowania wobec Alior Banku, z którego odszedł w 2017 r. Rynek od pół roku huczy od plotek, że założyciel Aliora nie zamierza przejść na
wcześniejszą emeryturę, lecz chce zbudować finansową, paneuropejską firmę finansową. Z czasem pojawiły się informacje, że ulokował centralę w Holandii, że szuka licencji bankowej, pozwalającej mu prowadzić działalność w całej UE, oraz że znalazł inwestora. Rzeczywiście Vodeno główny adres ma w Amsterdamie, ale operacyjne biuro mieści się przy Al. Jerozolimskich.
…RN jeszcze ciekawsza
Równie ciekawie, jak skład zarządu Vodeno, prezentuje się lista członków rady nadzorczej. Sławomir Tomkiewicz to kolejny weteran Aliora, dyrektor zarządzający, potem szef i partner w Alior Doradztwo Prawne. Katarzyna Kosińska jest prawnikiem. Dalej mamy nazwiska rzadko widywane w organach nadzorczych polskich spółek: Gopi Chelliah, doradca technologiczny w Warburg Pincus Private Equity, Sina Oefinger, associate w Warburg Pinkus, Peter Deming, dyrektor zarządzający, odpowiedzialny w londyńskiej centrali Warburg Pincus za sektor finansowy — i last but not least Richard Allan Laxer, do jesieni ubiegłego roku prezes GE Capital, finansowej odnogi koncernu GE, jeden z najwyższych rangą menedżerów w amerykańskiej grupie.
Silna reprezentacja Warburg Pincus sugeruje, że to właśnie jeden z największych funduszy private equity na świecie finansuje fintechowy projekt Wojciecha Sobieraja. Nie wiadomo, jakie pieniądze przeznaczył na Vodeno, ale jest to inwestor „z głęboką kieszenią”. Warburg Pinkus dość późno, bo w 2017 r. zdecydował się wejść na rynek fintechowych start-upów, ale za to od razu z przytupem. Pod koniec 2017 r. fundusz zorganizował rundę wśród zainteresowanych inwestowaniem na rynku finansowym. Zebrał 2,5 mld USD, zamiast zakładanych 1,7 mld USD. Fundusz ma już pokaźne portfolio aktywów finansowych, m.in. biznes kartowy izraelskiego banku Leumi, belgijski bank sprzedany przed rokiem przez Monte dei Paschi di Siena. Jeśli chodzi o fintechy, Warburg Pincus zainwestował w amerykański start-up, oferujący doradztwo w zakresie planowania finansowego Facet Wealth (runda finansowania za 33 mln USD), operatora portfeli elektronicznych Momo z Wietnamu (100 mln USD), Fusion Microfinance, pożyczkodawcę zainteresowanego głównie finansowaniem kobiet z Malezji (74 mln USD), indonezyjski Go-Jek, aplikację do zamawiania transportu (udział w miliardowej rundzie finansowania) i wreszcie Ant Finance, chiński kolos płatniczy, który podczas ubiegłorocznej rundy finansowania zebrał 14 mld USD. W tym od Warburg Pincus.
Na start Aliora Wojciech Sobieraj dostał od francuskiego funduszu Carlo Tassara 500 mln EUR. Nie wiadomo, ile otrzymał od funduszu Warburg Pincus, który ma budżet rzędu 50 mld USD.
Co oznacza Vodeno
Nieznany jest termin rozpoczęcia działalności Vodeno. Nie wiadomo zresztą, czy jest to ostateczna, czy techniczna nazwa przedsięwzięcia. Słowa „vodeno” próżno szukać w słownikach, za wyjątkiem chorwackiego, gdzie oznacza „prowadzony”. Nazwa Alior też nie miała większego znaczenia, a mimo to dobrze przyjęła się na rynku. Rozpoczęcie rekrutacji pracowników nie tylko do back office, ale również do produktów, wskazuje że termin startu nie jest odległy. Przedstawiciele spółki oraz Wojciech Sobieraj nie odpowiedzieli na naszą prośbę o kontakt.
Bank urodzony w kryzysie
Jesień 2008 r. to nie był najlepszy moment na zakładanie banku, bo w tamtym czasie banki raczej upadały niż powstawały. W listopadzie, kiedy Alior dostał licencję na rozpoczęcie działalności operacyjnej zbankrutował Lehman Brothers, stając się zapalnikiem światowego kryzysu finansowego. Wojciech Sobieraj z grupą współpracowników, głównie z dawnego BPH, nie mieli odwrotu — wszystko było gotowe do startu: ludzie, sowicie opłaceni, żeby zgodzili się przyjść do start-upa, sieć oddziałów, komunikacja i system. Ruszyli pod chwytliwym hasłem „wyższa kultura bankowości”. Z czasem obydwa pierwsze określenia mocno się zdezawuowały, ale Wojciechowi Sobierajowi i zespołowi udało się z niczego zbudować bank, który wszedł do pierwszej dziesiątki, działając na bardzo konkurencyjnym rynku. Bilans powiększał poprzez przejęcia dostępnych na rynku portfeli (HSBC), SKOK-ów (trzy kasy) i banków. Alior wchłoną Meritum i wydzielony kawałek Banku BPH. Był o krok od kupienia Raiffeisena, lecz transakcja została storpedowana w ostatniej chwili przez radę nadzorczą, obsadzoną już z rozdania PiS.
Siłą Aliora był charyzmatyczny prezes, ludzie i bardzo dobry system informatyczny, który dawał mu dużą technologiczną przewagę nad konkurentami. Początkowo bank pozycjonował się jako fintech, pomysłowy, rzutki, odróżniający się od innych graczy nowoczesnością. Czas jednak usadził Aliora w miejscu. Właściwie nie udało się zrealizować zbyt wielu innowacyjnych pomysłów: platforma mobilna Sync, trafiła do T-Mobile. Sojusz strategiczny z Telekomem też trudno uznać za sukces. Zawieszone zostały takie projekty jak doradztwo prawne w banku, optymalizacja miesięcznych wydatków klienta, darmowa obsługa rachunków masowych. Alior stał się wyspecjalizowanym sprzedawcą kredytów detalicznych o wyższym od standardowego profilu ryzyka. Z punktu widzenia inwestorów liczył się fakt, że bank zarabia i rośnie. IPO Aliora było największym prywatnym debiutem na GPW. Później bank bez większych problemów wyciągał od akcjonariuszy pieniądze.
W 2015 r. Wojciech Sobieraj w rozmowie z „Forbesem” zapowiedział, że prędzej czy później odejdzie z Aliora. „Założę platformę peer-to-peer lending, w oparciu o kapitały własne, które, podobnie jak wcześniej w przypadku Aliora, pozyskam na świecie”.