Dziwne są losy łódzkiego Wonloka, firmy informatyzującej BGŻ. Do końca kwietnia spółkę powinien kupić od BRE Banku podupadający Apexim. Powinien, ale nie ma za co. Jeśli nie kupi, i tak będzie musiał zapłacić. Tymczasem władze Apeximu i tak rządzą w Wonloku, a BRE Bank — choć sprzedaje akcje — nigdy nie przyznał się, że jest ich właścicielem.
Losy łódzkiego Wonloka, firmy IT wdrażającej system centralny w BGŻ, układają się jak akcja dobrego kryminału. 30 kwietnia 2002 r. spółka powinna zmienić właściciela. Zgodnie z umową z września 2001 r., Apexim do tego czasu ma kupić za 21 mln zł 100 proc. akcji tej firmy od BRE Banku. Problem w tym, że balansująca na krawędzi bankructwa spółka (jej wierzytelności sięgają 127 mln zł) nie ma takiej sumy. Jeśli Apexim nie kupi Wonloka, to i tak będzie musiał zapłacić, z tym że karę umowną wysokości 20,9 mln zł. Apexim chce podpisać aneks do umowy, a na rynku krążą informacje, że BRE Bank ma drugą opcję sprzedaży Wonloka. Komu? Mówi się o Softbanku, który chciał już wcześniej kupić tę firmę, a także o Prokomie, który zapowiadał duże akwizycje, a dotąd nie udało mu się wejść na rynek bankowy. Ktokolwiek to będzie, może liczyć na spore wpływy z informatyzacji BGŻ oraz banków spółdzielczych (szacowanej na 200-300 mln zł).
W sprawie Wonloka plotek i niewiadomych jest jednak znacznie więcej niż wiarygodnych informacji. Kilka komunikatów Apeximu odsłania następujące fakty: zamiar zakupu Wonloka przez warszawską firmę, pożyczkę od Wonloka 3,5 mln zł, przerzucenie realizacji kontraktu wdrożenia systemu w BGŻ z Apeximu na Wonloka (dla zapewnienia bezpieczeństwa wdrożenia w związku z trudną sytuacją Apeximu). Wiadomo też, że władze Apeximu od września 2000 r. trzymają łapę na zarządzaniu Wonlokiem. Od tego czasu prezesi Apeximu są jednocześnie prezesami Wonloka. Nie wiadomo, na jakiej podstawie.
— Nie przejęliśmy Wonloka. Jeżeli tak by było, poinformowalibyśmy o tym — usłyszeliśmy wówczas w Apeximie.
Rok później Apexim poinformował, ale tylko o zamiarze takiego zakupu. Od przejęcia kontroli nad spółką przez „ludzi z Apeximu” zaczyna się też cały ciąg niejasności. Wkrótce potem warszawski integrator dostał bowiem kontrakt od BGŻ na wdrożenie systemu centralnego Eurobank On-line... właśnie autorstwa Wonloka.
Nieco wcześniej — od początku 2000 r. — Włodzimierz Ogrodowczyk, prezes i założyciel Wonloka, intensywnie poszukiwał inwestora wśród funduszy oraz firm z branży. Do zaproponowania miał firmę znaną z obsługi banków spółdzielczych, ale — co ważniejsze — zbudowany w ciągu kilku lat centralny system bankowy. Do dziś żadna inna polska firma nie opracowała podobnego produktu. Najbardziej zaawansowane rozmowy Wonlok prowadził z Softbankiem, ostatecznie jednak lepszą ofertę dał BGŻ. Spółki podpisały list intencyjny, bank zakupił licencję na system, w czerwcu miało dojść do przejęcia Wonloka i zlecenia mu wdrożenia systemu.
— Wtedy jednak podniósł się szum, że znany z niegospodarności BGŻ nie powinien kupować firmy informatycznej, bo to pachnie malwersacją — mówi osoba zbliżona do transakcji.
No i BGŻ nie kupił Wonloka. Ktoś jednak to zrobił, gdyż Włodzimierz Ogrodowczyk co najmniej od września 2000 r. nie jest już właścicielem spółki.
— On sam jednak chyba nie wie, komu sprzedał akcje. Prace nad systemem były bardzo kosztowne i Wonlok się zadłużył. Warunkiem zakupu systemu przez BGŻ było prawdopodobnie przejęcie spółki, a potem wpływ na wybór nowego właściciela. Wszyscy byli przekonani, że kupującym może być Softbank, który prowadził negocjacje z BGŻ, potem jednak kontrolę nad spółką bez żadnego wytłumaczenia przejął Apexim — mówi nasz informator.
Fakt, że w tamtej chwili (wrzesień 2000 r.) BGŻ posiadał 20-proc. pakiet akcji Apeximu.
Po zamieszaniu ze zmianami w zarządzie Wonloka sprawa ucichła do września 2001 r., kiedy to niespodziewanie Apexim poinformował, że odkupi 100 proc. akcji Wonloka od... BRE Banku. Jest to o tyle dziwne, że bank ten nigdy nie informował, że jest właścicielem akcji Wonloka. W jaki sposób i kiedy wszedł w ich posiadanie?
— Nie mamy dla pana żadnych informacji — standardowo od dwóch miesięcy odpowiada biuro prasowe BRE Banku.
Wcześniej BRE Bank wiązało ze sprawą jedynie to, że wraz ze swoimi funduszami zainwestował w Apexim w kwietniu 2001 r. kupując 11 proc. akcji warszawskiej spółki. Tak czy inaczej, transakcja jest co najmniej podejrzana, zarówno przez powiązania właścicielskie, jak i przez wysokość kar umownych. Skomplikowane transakcje są jednak specjalnością BRE Banku.
Co dalej stanie się ze spółką Wonlok, jeżeli do 30 kwietnia Apexim nie zrealizuje opcji kupna? Zainteresowanie spółką mogą wyrazić duzi integratorzy. Równie dobrze historia może się powtórzyć i firma wykonująca projekt w państwowej instytucji zaufania publicznego, jaką jest BGŻ, ponownie trafi w nieznane ręce w nieznanych okolicznościach. Może warto, żeby w rzuceniu światła na tę historię pomogły KPWiG oraz Komisja Nadzoru Bankowego.