Według tygodnika, Roman Giertych chciał kupić książkę przez podstawioną spółkę.

- Kulczyk miałby zapłacić za jej niewydawanie. Giertych proponuje Nisztorowi 400 tys. zł plus dziesięć procent od tego, co wynegocjuje u Kulczyka za rezygnację z planów wydania książki – pisze Wprost. - Z ust Giertycha pada propozycja założenia spółki, która w podobny sposób będzie wymuszała pieniądze od innych najbogatszych Polaków. W tym kontekście padają nazwiska kolejnych miliarderów: Zygmunta Solorza, Leszka Czarneckiego i Michała Sołowowa – dodaje, twierdząc, że ze słów byłego wicepremiera wynika, iż chciał zrobić z tego „sposób na życie”.
Już w sobotę adwokat Roman Giertych zapowiedział, że złoży cywilny pozew o 500 tys. zł przeciw tygodnikowi "Wprost" i doniesienie do prokuratury o złamaniu prawa przez współpracującego z tygodnikiem Piotra Nisztora. Giertych uzasadniał w sobotę PAP swoje działania prawne opublikowaniem przez "Wprost" okładki, na której znalazło się zdanie: "Roman Giertych, adwokat ludzi władzy, chciał tworzyć grupę, która będzie wymuszała pieniądze od najbogatszych Polaków: Kulczyka, Solorza, Czarneckiego, Sołowowa". Giertych mówił PAP, że rozmowa, którą bez jego zgody nagrał Nisztor dotyczyła sytuacji, w której działał jako adwokat na rzecz swego klienta.
- Próbowałem zapobiec oczernieniu ojca przyjaciela mojego klienta. Szantażował pan Nisztor, a nie ja. Teraz zachowuje się w myśl zasady, że złodziej krzyczy +łapaj złodzieja+. Chcę się temu przeciwstawić - powiedział adwokat.