Wschód wreszcie kusi polskie firmy

Jacek Kowalczyk
opublikowano: 2011-03-16 00:00

Zapaść gospodarcza w Rosji i na Białorusi już nie straszy polskiego biznesu. Tylko z Ukrainą jest problem.

Eksport do krajów dawnego Związku Radzieckiego kręci się prawie jak przed kryzysem

Zapaść gospodarcza w Rosji i na Białorusi już nie straszy polskiego biznesu. Tylko z Ukrainą jest problem.

Polski eksport na Wschód wreszcie nabiera tempa — tak przynajmniej sugerują dane o ubezpieczeniach kredytów eksportowych (oficjalne dane GUS o handlu zagranicznym w 2010 r. poznamy w sierpniu 2011 r.). W 2010 r. Korporacja Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych (KUKE) uczestniczyła w transakcjach handlowych z krajami dawnego Związku Radzieckiego za 906 mln USD. To 57 proc. więcej niż w ubiegłym roku. Handel kręci się już prawie tak, jak przed wybuchem kryzysu.

Mocne odbicie

— Obserwujemy ożywienie w handlu polskich firm z rynkami wschodnimi. To bardzo pozytywne zjawisko, bo następuje po latach wyjątkowo niesprzyjających warunków do prowadzenia tam biznesu: potężnej recesji i różnego rodzaju embarga. Stosunki handlowe odbudowały się do bardzo przyzwoitego poziomu. Trudno powiedzieć, że polscy eksporterzy są tam wspierani, ale przynajmniej przeszkody znikają — mówi Zygmunt Kostkiewicz, prezes KUKE.

W latach 2004-08 Europa Wschodnia była jednym z najszybciej rozwijających się regionów świata. Gospodarki Rosji, Ukrainy i Białorusi rosły często w tempie blisko 10 proc. Załamanie w światowych handlu po wybuchu kryzysu finansowego we wrześniu 2008 r., zwłaszcza spadek popytu na surowce sprawił, że w 2009 r. nasi wschodni sąsiedzi wpadli w potężną recesję. PKB Ukrainy skurczył się o 15,1 proc., Rosji — o 7,9 proc., a Białorusi — o 6,5 proc. Dziś koniunktura gospodarcza jest już znacznie lepsza. Wszystkie gospodarki mają dodatnią dynamikę PKB.

— Nasze zaangażowanie w transakcje na rynkach wschodnich zaczęło mocno rosnąć, głównie w Rosji i na Białorusi. Gospodarki wychodzą z kryzysu, co zachęca polskie firmy do aktywnej działalności na tych rynkach — twierdzi Zygmunt Kostkiewicz.

Rosnący PKB przekłada się na wzrost dochodów ludności i inwestycje firm, a to oznacza silniejszy popyt na polskie produkty.

— Wschód szybko otrząsnął się z kryzysu. Popyt na zagraniczne towary szybko rośnie, a polskie marki są tam bardzo cenione. W wielu przypadkach nie odbiegają jakością i innowacyjnością od produktów z Zachodu, a kosztują mniej — mówi Stanisław Ciosek z Polsko-Rosyjskiej Izby Przemysłowo-Handlowej, były ambasador Polski w Rosji.

Cena zmian

W 2010 r. ubezpieczane przez KUKE transakcje z Rosją wzrosły o 79,2 proc., a z Białorusią o 98 proc. Wyjątkiem od tej pozytywnej tendencji jest Ukraina — tu obroty wzrosły zaledwie o 12 proc.

— Na potężny kryzys gospodarczy nałożył się tam kryzys państwa. O skali chaosu może świadczyć fakt, że polscy przedsiębiorcy często nie są w stanie nawet odzyskać od państwa VAT, należnego im na podstawie prawomocnych wyroków sądowych — mówi Zygmunt Kostkiewicz.

Jego zdaniem, słaba dynamika ubezpieczonych kredytów eksportowych na Ukrainie świadczy nie tylko o niskich obrotach handlowych, ale też o wyjątkowo słabym zaufaniu polskich przedsiębiorców do ukraińskich kontrahentów.

— Handel cofa się niemal do poziomu wymiany za gotówkę. Firmy preferują takie formy transakcji, które wprost pokazują, że strony nie mają do siebie zaufania — uważa prezes KUKE.

Jego zdaniem, w Rosji, Białorusi i Kazachstanie spada skłonność firm do malwersacji i oszustw. Na Ukrainie — nie.

— Nadal często spotykamy się z przypadkami klasycznego wyprowadzania aktywów z firm i zostawiania dłużnika z kredytem bez żadnych możliwości jego spłaty. Wówczas my, jako ubezpieczyciel kredytu, musimy go bankowi oddać —mówi Zygmunt Kostkiewicz.

Dlatego ukraiński rynek nadal jest dla KUKE deficytowy —szkody są kilkakrotnie wyższe od sumy wpłaconych składek ubezpieczeniowych. Na innych rynkach wschodnich bilans kształtuje się koło zera.

— Zawirowania na Ukrainie biorą się stąd, że cały czas przechodzi transformację gospodarczą. Tymczasem w Rosji ten proces już się zakończył, a na Białorusi jeszcze się nie rozpoczął — mówi Stanisław Ciosek.

okiem przedsiębiorcy

Barierą jest deficyt zaufania

Paweł Górnicki

wiceprezes Nowej Gali, spółki giełdowej produkującej płytki ceramiczne

Przez ostatnie kwartały handel z rynkami wschodnimi w dużej części się odbudował. Dzięki rosnącym cenom ropy znacznie wzrosła ostatnio na Wschodzie ilość kapitału krążącego w gospodarce, dlatego popyt się nasila i nakręca import zagraniczny, w tym z Polski. To jednak dopiero początek normalizacji, sporo jest jeszcze do zrobienia. Przestaje istnieć bariera popytu, ale nadal silna jest bariera nadwątlonego zaufania do tamtejszych kontrahentów. Wiele kontaktów między polskimi i wschodnimi firmami zostało zerwanych i trzeba te relacje z potencjalnymi partnerami budować od nowa. Kryzys pokazał, że rynki wschodnie są tak chwiejne i nieprzewidywalne, że nie powinny być podstawą działalności dla polskich firm. To nie może być trzon sprzedaży.

okiem przedsiębiorcy

Ukraina? Nie, dziękuję

Roman Andrzejak

wiceprezes Pozbudu, spółki giełdowej produkującej okna i drzwi

Nie prowadzimy działalności na Ukrainie i nie mamy takich planów. Nie chodzi o słaby popyt, bo z tym nie mielibyśmy dzisiaj problemu — nasze produkty przez pośredników i tak tam trafiają i cieszą się zainteresowaniem. Zniechęca nas wyłącznie otoczenie biznesowe. Znam relacje wielu przedsiębiorców, często moich kolegów, którzy weszli na Ukrainę i często tego żałowali. Opóźnianie płatności, problemy z odzyskaniem VAT od państwa, konieczność rozliczania dużych transakcji w formie gotówkowej — to częste zjawiska, a my nie chcemy w ten sposób prowadzić biznesu. Nie wykluczam jednak, że kiedy te warunki się zmienią, to zainteresujemy się tymi rynkami.