6,5 proc. – to aktualnie bazowa stawka unijnego cła na nawozy z Rosji i Białorusi. Taki poziom opłat nie był jednak barierą dla producentów zza wschodniej granicy. Tylko w przypadku Polski import rosyjskich nawozów, który mocno spadł po agresji na Ukrainę, w ubiegłym roku był już wyższy niż przed inwazją.
Na sytuację skarżyli się europejscy producenci, którzy od dawna zabiegali o podwyżkę ceł i zwracali uwagę na dumping stosowany przez rosyjskie i białoruskie firmy.
- Rosja dysponuje tanim gazem ziemnym, wykorzystywanym do produkcji nawozów, może więc łatwo obniżać ceny. Skutkuje to tym, że producenci - zarówno w Polsce, jak i w Europie - mają duże trudności z konkurowaniem z tanim importem ze Wschodu - mówił Tomasz Zieliński, prezes Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego (PIPC) w rozmowie z "Pulsem Biznesu" pod koniec ubiegłego roku.
Bruksela w końcu zareagowała – Komisja Europejska jeszcze w styczniu zaproponowała, a pozostałe organy unijne w ostatnich miesiącach zaakceptowały plan podwyżki ceł.
Nowe bariery celne dla rosyjskich i białoruskich nawozów wejdą w życie już za dwa tygodnie. Od 1 lipca dodatkowe opłaty wyniosą od 40 do 45 EUR za tonę w zależności od rodzaju importowanych nawozów. W kolejnych latach cła będą dalej rosły, aż do poziomu od 315 do 430 EUR za tonę w 2028 r.
Równolegle wejdą w życie maksymalne limity na import nawozów z Rosji i Białorusi, które będą sukcesywnie maleć w kolejnych latach. Od początku lipca do końca czerwca przyszłego roku dopuszczalny limit importu do UE nawozów ze wschodu ma wynieść 2,7 mln ton. Rok później będzie to 1,8 mln ton, a w kolejnym kroku - czyli między lipcem 2027 a czerwcem 2028 r. - ma spaść do 0,9 mln ton.
Rolnicze obawy
Podwyżki ceł spotkały się z ostrą reakcją europejskich rolników, skupionych w Copa Cogeca, czyli organizacji zrzeszającej rolnicze związki zawodowe i organizacje spółdzielcze. Należą do niej także polscy rolnicy zrzeszeni m.in. w Związku Producentów Rolnych, Związku Zawodowym Rolników „Ojczyzna”, Związku Zawodowym Rolnictwa „Samoobrona” i Krajowym Związku Rolników oraz Krajowej Radzie Izb Rolniczych.
Zdaniem Copa Cogeca wprowadzenie wyższych ceł na nawozy z Rosji i Białorusi będzie miało katastrofalne skutki dla europejskiego rolnictwa, a następstwem tej decyzji będzie m.in. wzrost cen nawozów w UE. Copa Cogeca w stanowisku opublikowanym na stronie internetowej ostrzega, że z tego powodu rolnicy w UE „staną w obliczu spadku konkurencyjności oraz dochodów, a także potencjalnych zakłóceń wpływających na bezpieczeństwo żywnościowe UE”.
A jak wygląda praktyka? Polscy dystrybutorzy przygotowywali się od dłuższego czasu na wprowadzenie wyższych ceł na nawozy z Rosji i Białorusi. W pierwszej połowie tego roku sprowadzili do Polski z tych kierunków ponad 700 tys. ton nawozów o wartości 1 mld EUR, co stanowiło ponad 60 proc. całego importu nawozów do Polski. Jednocześnie z monitoringu "Tygodnika Rolniczego" wynika, że na razie ceny nawozów są stabilne, a niektóre nawet tanieją.
Rozkładanie presji
Czy od 1 lipca mogą wzrosnąć? Arkadiusz Zalewski, analityk rynku środków produkcji dla rolnictwa z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej PIB (IERiGŻ PIB), przyznaje, że wprowadzenie dodatkowych ceł na nawozy z Rosji i Białorusi może „wywierać presję” na podwyżki w Polsce.
Jednak z uwagi na to, że cła będą podwyższane stopniowo, podobnie jak ilościowe limity, to według niego nie grozi nam skokowy wzrost cen.
- Z drugiej strony producenci i importerzy nawozów z Rosji i Białorusi mogą w początkowym okresie stosowania dodatkowych ceł obniżać swoje marże w celu utrzymania konkurencyjności. Można także oczekiwać zwiększenia krajowej produkcji nawozów, która obniżyła się w ostatnich latach w związku z ekstremalnie wysokimi cenami gazu, a następnie z powodu spadku popytu na skutek pogorszenia ekonomicznej opłacalności stosowania nawozów, w szczególności w produkcji zbóż. Ceny detaliczne nawozów w drugim półroczu mogą wzrosnąć, ale podwyżki przynajmniej do końca roku prawdopodobnie będą niewielkie – przewiduje Arkadiusz Zalewski.
Odblokowanie mocy
Optymistą w kwestii cen jest prezes PIPC.
- Wprowadzenie ceł na nawozy z Rosji i Białorusi nie będzie miało wpływu na wzrost cen na polskim rynku, tym bardziej że początkowo cła na nawozy z tych kierunków będą na relatywnie niskim poziomie – uważa Tomasz Zieliński.
Podkreśla jednocześnie, że wprowadzenie ceł na rosyjskie i białoruskie nawozy może być szansą na odblokowanie mocy produkcyjnych w sektorze nawozów w Europie.
- Wyższe cła są poza tym niezbędne dla bezpieczeństwa europejskiego rynku żywności – podkreśla Tomasz Zieliński.
Wprowadzenie dodatkowych ceł na nawozy z Rosji i Białorusi pozytywnie ocenia także Hubert Kamola, wiceprezes Grupy Azoty.
- Liczymy na to, że uruchomienie ceł będzie oznaczało przewidywalność w zakresie poziomu sprzedaży nawozów, a w konsekwencji ich cen – podkreśla Hubert Kamola.
Jego zdaniem nałożenie ceł na nawozy z Rosji i Białorusi było niezbędne, bo chodziło o odsunięcie ryzyka uzależniania się od nawozów z tych kierunków.
- Jako Grupa Azoty wspieraliśmy także nałożenie ceł na zboże z Rosji, bo doskonale rozumieliśmy, że to kwestia, która była kluczowa dla opłacalności produkcji rolnej naszych klientów. Dla europejskich producentów nawozów wyzwaniem na miarę tego, z jakim mierzyli się rolnicy przy imporcie zbóż, jest import nawozów ze Wschodu. Wysokość wprowadzonych ceł pokazuje jednocześnie, że jest to trudny kompromis wypracowany przez Komisję Europejską, uwzględniający częściowe postulaty sektora przemysłowego, rolniczego i kwestie związane z bezpieczeństwem nawozowym Unii Europejskiej – mówi Hubert Kamola.
Wiceprezes Grupy Azoty podkreśla znaczenie bezpieczeństwa żywnościowego i produkcji rolnej w Unii Europejskiej.
- Nawozy mineralne zapewniają blisko 50 proc. produkcji roślinnej na świecie i są integralnym elementem łańcucha bezpieczeństwa żywnościowego. Unia Europejska musi być świadoma strategicznego bezpieczeństwa żywnościowego w kontekście nawozów. Selektywne patrzenie na nawozy jest niebezpieczne zarówno dla całej UE, jak i samych rolników. Wiemy, jak skończyło się uzależnienie Europy od gazu, węgla, ropy ze Wschodu, i nie można popełnić tego błędu po raz drugi – zaznacza Hubert Kamola.
Funkcjonujemy w czasie, gdy trudno o jednoznaczną ocenę wielu zjawisk i decyzji. Do takich, moim zdaniem, należy decyzja o wprowadzeniu stopniowej podwyżki ceł na nawozy z Rosji i Białorusi. Jest to decyzja oznaczająca w krótkiej perspektywie wzrost cen nawozów i tym samym – wzrost kosztów produkcji roślinnej dla europejskich rolników. Ma to miejsce w sytuacji, gdzie od kilku lat mamy do czynienia z ogólnym wzrostem kosztów produkcji przy niezmieniających się lub spadających cenach płodów rolnych. To budzi zrozumiałe obawy rolników, wyrażone między innymi w stanowisku Copa Cogeca.
Z drugiej decyzja ta stanowi część unijnej strategii mającej na celu ograniczenie zależności od tych krajów oraz osłabienie ich gospodarek wojennych w kontekście trwającej wojny w Ukrainie. Z tego punktu widzenia jest ona w pełni uzasadniona, tym bardziej, że obejmuje także środki łagodzące na wypadek, gdyby rolnicy z UE odnotowali znaczny wzrost cen nawozów. Cła powinny przyczynić się do wsparcia wzrostu produkcji nawozów w UE i umożliwić dywersyfikację dostaw z krajów trzecich. To powinno zapewnić stałe dostawy nawozów i sprawić, że pozostaną one dostępne dla unijnych rolników w przystępnej cenie. Po ustabilizowaniu sytuacji i zapewnieniu stałości dostaw i ceny, najwłaściwsze byłoby, z punktu widzenia bezpieczeństwa Unii i długofalowej strategii geopolitycznej, wprowadzenie całkowitego zakazu importu nawozów z tych dwóch państw.