Nici ze sprzedaży Tarnowa, Kędzierzyna i Ciechu koncernowi PCC
Nafta po raz drugi dała kosza PCC. Rynek się tego spodziewał. Daje znak, że czas na porządki w chemii.
Nie udało się. Nafcie Polskiej (NP) i skarbowi państwa po raz drugi zabrakło odwagi, by sprzedać Azoty Tarnów, Zakłady Azotowe Kędzierzyn i Ciech. W 2006 r. obecny oferent — koncern PCC — także dostał kosza, chociaż wówczas propozycja tego inwestora była nieporównywalnie bardziej atrakcyjna.
— Interesy inwestorów i skarbu państwa są na tyle rozbieżne, że nie chcemy prywatyzować za wszelką cenę — mówi Adam Leszkiewicz, wiceminister skarbu.
Ministerstwo Skarbu Państwa (MSP) przekonuje jednak, że chce możliwie jak najszybciej powrócić do przekształceń Tarnowa i Kędzierzyna.
— Poczekamy na wyniki drugiego kwartału. Pokażą, czy utrzymuje się tendencja wzrostowa — dodaje minister Leszkiewicz.
W przypadku Ciechu wskazówką będą wyniki po IV kwartale ubiegłego roku.
Resort chce też poczekać na efekty zaproszenia do rokowań, jakie dziś zostanie wystosowane w sprawie Polic i Puław. Adam Leszkiewicz dodaje, że doradcy sugerują powrót do konsolidacji branży.
— Przeanalizujemy też opcję upublicznienia Kędzierzyna — mówi minister.
Jakie są szanse takiej transakcji?
— Dziś nie jesteśmy optymistami — mówi minister.
Potrzeba determinacji
Eksperci i analitycy radzą, by teraz gruntownie zrestrukturyzować spółki i spróbować poszukać dla nich inwestorów, gdy wróci koniunktura.
— Jeżeli na stole NP ma oferty PCC, które nie gwarantują rozwoju Tarnowa i Kędzierzyna, nie należy prywatyzować tych spółek na siłę. Nie jest powiedziane, że muszą być one w 100 procentach prywatne, aby przeprowadzić restrukturyzację. Wszystko zależy od determinacji właściciela, w tym przypadku NP — mówi Maciej Gierej, były prezes Nafty.
— Optymizm inwestorów co do perspektyw prywatyzacji słabł już od dłuższego czasu wraz z doniesieniami, że oferta PCC nie jest satysfakcjonująca. Odstąpienie przez Naftę Polską i skarb państwa od prywatyzacji nie powinno więc mieć negatywnego wpływu na ich kurs. Niemniej to, że właściciel nie porozumiał się z oferentem, opóźni istotnie prywatyzację tych spółek. Trudno bowiem spodziewać się, że nagle pojawią się nowi, gotowi zaoferować wyższą cenę — mówi Kamil Kliszcz, analityk DI BRE.
Jego zdaniem teraz trzeba skupić się na restrukturyzacji.
— Być może inwestorzy za rok czy za dwa będą gotowi za te spółki zaoferować znacznie więcej — podkreśla Kamil Kliszcz.
Bardzo trudny rok
Pytanie, czy spółki sobie poradzą bez wsparcia ze strony inwestora? Rynek, szczególnie w segmencie nawozowym, ciągle się jeszcze nie ustabilizował.
— Ważne jest teraz, żeby spółki przetrwały ten rok, a będzie on trudny. Pozostaną niedokapitalizowane, a na wsparcie finansowe ze strony państwa liczyć nie mogą. O Tarnów jestem spokojny, bo spółka ma w kasie wystarczającą ilość gotówki, by przetrwać i dokończyć inwestycje. Ciech musi teraz szukać kapitału, by spłacić do końca marca 2010 r. 400 mln zł długu, co wynika z porozumienia z bankami. Pociągnie to za sobą głębokie dezinwestycje w tej grupie — mówi Krzysztof Zarychta, analityk Beskidzkiego Domu Maklerskiego.