Kaczyński strzelił listem w Tuska, ale ten się uchylił i przeżył, więc Kaczyński przywalił drugim. Komorowski na odlew zdzielił apelem cały PiS. Marcinkiewicz odwinął się wezwaniem i poprawił z drugiej ręki zaproszeniem do rozmów. Platforma odwzajemniła się uprzejmą salwą propozycji programowych, które jednak odbiły się od pięciu filarów ustawionych przez przyszłego premiera i chyba nawet kogoś olśnił rykoszet. Tak mniej więcej przedstawia się stan negocjacji koalicyjnych w dziesięć dni po szczęśliwym sukcesie wyborczym dwóch partii. Po co obydwie partie udają, że tworzą koalicję sejmową i przyszły rząd, skoro w tym samym czasie walczą ze sobą na śmierć i życie w wyborach prezydenckich? Tu proroctwo: pierwsza runda tych wyborów już się w zasadzie rozegrała, naprawdę wesoło będzie przed drugą.
Wszyscy czekają i udają, że się starają