Fakt, że w okresie największych konfliktów celnych od prawie 100 lat światowy handel rośnie szybciej niż PKB, jest niezłą zagwozdką. To może być efekt strachu i akumulacji zapasów. Ale swoje dokłada też rosnący popyt na towary, szczególnie związane z serwerami i potrzebną im energią.
W pierwszej połowie roku światowy handel towarami wzrósł o 5 proc., a światowy PKB o 3 proc. W środę WTO podniosła prognozę dynamiki eksportu na świecie w całym 2025 r. z -0,2 do 2,4 proc. Cały czas ta prognoza jest konserwatywna i zakłada spowolnienie pod koniec tego roku. W przyszłym handel ma się zwiększyć tylko o 0,5 proc. Czyli ostatecznie WTO cały czas uważa, że wojna celna negatywnie wpłynie na światową gospodarkę. Podejrzewam, że znów będzie musiała rewidować prognozy w górę.
Zasadniczo są dwa powody, dla których handel i produkcja na świecie rosną. Zagadką jest, który z nich jest ważniejszy.
Pierwszy powód to akumulacja zapasów w odpowiedzi na rosnące ryzyko. Firmy boją się, że nagle jakieś cła lub regulacje ograniczą im dostęp do komponentów, i zwiększają stany magazynowe. Na to nakłada się jeszcze wyłącznie statystyczny efekt omijania ceł przez eksport pośredni, co zawyża wolumeny brutto światowego eksportu.
Drugim powodem jest ożywienie w inwestycjach - przynajmniej w niektórych segmentach światowej gospodarki. Chodzi przede wszystkim o nakłady na technologię sztucznej inteligencji. Po raz pierwszy świat cyfrowy zaczyna tak mocno oddziaływać na świat fizyczny.
Dzieje się to dwoma kanałami. Rośnie popyt na serwery, a jednocześnie rośnie popyt na energię przez nie zużywaną. W obu przypadkach potrzebne są materiały.
Przyspieszenie popytu na energię jest tak duże, że przemysł nie nadąża z dostarczaniem komponentów. Bloomberg kilka dni temu informował, że na świecie brakuje turbin do elektrowni gazowych.
Warto przytoczyć taką statystykę. Cztery największe amerykańskie korporacje cyfrowe – Amazon, Microsoft, Google i Meta – wydały ostatnio na tzw. CAPEX (nakłady kapitałowe) prawie 100 mld USD przez jeden kwartał. Tylko one tylko w kwartał. Dla porównania, wszystkie polskie firmy wydają na wszystkie inwestycje niewiele ponad 100 mld USD w rok.
Inne dane. Według McKinseya w ciągu najbliższych pięciu lat popyt na energię elektryczną w USA ma wzrosnąć o ok. 20 proc. Nie jest to w ujęciu bezwzględnym wielki wzrost, ale trzeba go porównać z dynamiką z ostatnich 15 lat, która wynosiła mniej więcej zero procent. Dokładnie teraz rynek znajduje się w momencie przegięcia krzywej zużycia i wejścia w trend wzrostowy.
Dlatego, zdaniem WTO, światowy handel towarami – a tym samym przemysł – podąża dziś ścieżką między dwoma skrajnymi zjawiskami: niepewnością wytwarzaną przez protekcjonizm a szansami stwarzanymi przez rewolucję technologiczną.
Na jednej niepewnej technologii spoczywa dziś coraz większy ciężar. Żeby go utrzymała, zwrot przez nią generowany musi uzasadnić ogromne nakłady kapitałowe. W innym razie świat wpadnie w taką recesję jak po pęknięciu bańki internetowej w 2000 r. A może być nawet gorzej, bo internet nie był takim pożeraczem kapitału.