Regionalne rozdawnictwo pieniędzy zapoczątkowane zostało 22 lipca, co nie było jedynie przypadkową zbitką kalendarzową z urodzinami PRL — obchodzonymi galowo ostatni raz w 1989 r., już po przełomowych wyborach z 4 czerwca. Zróżnicowane co do wartości prezenty od premiera realizują fundamentalną marksistowską zasadę ustrojową.

„Od każdego według jego zdolności, każdemu według jego potrzeb”. Wyborczą okazję sprytnie wykorzystał Kuba Błaszczykowski i po wielu latach starań wywalczył 1 mln złotych z premierowskiej rezerwy ogólnej na prawdziwe boisko w jego rodzinnych Truskolasach (okręg wyborczy nr 28). Ciut więcej grosza, jakieś 1,75 mld zł, wczoraj wyrwały z budżetu MON Zakłady Mechaniczne Bumar-Łabędy w Gliwicach (okręg nr 29) należące do Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Współtworzącym konsorcjum beneficjentem będą przy okazji także Wojskowe Zakłady Motoryzacyjne w Poznaniu.
Kontrakt na reanimację 318 egzemplarzy czołgu T-72M oznacza dla zakładów w Łabędach spokojny byt przez pięć-sześć lat. Tamtejsi związkowcy mogą odetchnąć i w październiku głosować z czystym sumieniem na dobrodziejów. Natomiast obiektywni i uczciwi, nieskażeni zależnością służbową czy finansową od MON eksperci broni pancernej są wręcz zszokowani. Przecież rodzina T-72 to radzieckie złomowisko, naprawdę może zdumiewać, że we współczesnej armii NATO uchowało się w trzech brygadach aż tyle egzemplarzy — głównie biernie stojących. Na początku III RP czołg T-72M został w Łabędach spolonizowany w PT-91 „Twardy”. Ale nawet te czołgi systematycznie zastępowano przez pozyskane z Bundeswehry używane Leopardy 2, słabszej wersji A4 i lepszej A5. Od dwóch lat PT-91 nie były już nawet wystawiane przez MON w defiladach — ze wstydu, ponieważ pod Belwederem zarzucały ciężkimi spalinami trybunę honorową z prezydentem...
Osobiście byłem zdumiony, gdy podczas Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego w Kielcach napotykałem wystawiany egzemplarz T-72M. Przecież ten czołg służył Ludowemu Wojsku Polskiemu od 1978 r. Obecny nagły zwrot ku reanimacji pancernego złomowiska zdumiewa. Nie tylko militarnie i ekonomicznie, lecz nawet politycznie — wszak ekipa tzw. dobrej zmiany obrała oficjalny kurs na wycofanie z armii NATO sprzętu poradzieckiego. Modyfikacja T-72M ma się sprowadzać do zmiany systemu łączności oraz przyrządów obserwacyjno-celowniczych i obserwacyjnych. Lifting staroci za blisko 2 mld złotych prowadzony jest tak naprawdę po to, by mogły dłużej trwać w linii. Ta decyzja odsuwa po raz kolejny program pozyskania przez naszą armię nowych wozów polskiej produkcji w bardzo odległą przyszłość.