Wypożyczalnie aut podzieliły rynek

Artur Adamowicz
opublikowano: 1999-01-12 00:00

Wypożyczalnie aut podzieliły rynek

Krajowe firmy uzupełniają ofertę zagranicznych koncernów

RYNEK PODZIELONY: Klienci zagraniczni będą zawsze korzystać z usług firm znanych, ponieważ renoma daje im gwarancję wysokiego poziomu obsługi i bezpieczeństwa. Polskie firmy mogą liczyć na innego klienta, dla którego najważniejsza jest cena, a nie jakość i zakres usług — mówi Andrzej Witkowski, dyrektor polskiej filii firmy Budget. fot. Grzegorz Kawecki

W Polsce konkurują ze sobą międzynarodowe wypożyczalnie samochodów i małe lokalne firmy oferujące podobne usługi. Wszyscy uważają, że mają swoje miejsce na rynku i nie czują się zagrożeni.

Na polskim rynku zadomowiło się już wiele firm wynajmujących samochody. Wielkie światowe korporacje rywalizują z małymi, krajowymi firmami. Karty przetargowe zagranicznych konkurentów to zakres i jakość usług. Polskie wypożyczalnie kuszą znacznie niższymi cenami.

Wypożyczenie samochodu teoretycznie nie stanowi więc już w Polsce problemu. W rzeczywistości jest to jednak skomplikowana formalnie i bardzo kosztowna usługa.

Giganci rynku

W Polsce działają filie największych światowych wypożyczalni samochodów: Avis i Hertz, które dzielą między siebie ok. 60 proc. rynku. Pierwsza na naszym rynku była jednak amerykańska firma Budget. Rozpoczęła ona działalność w 1989 roku. W pierwszych latach obsługiwała przede wszystkim delegacje zagraniczne i wizyty ważnych gości.

W tym czasie polska filia firmy została wykupiona od Amerykanów przez polskich inwestorów i obecnie jej kapitał jest całkowicie krajowy. Zmiany te wpłynęły jednak na chwilowe pogorszenie jej wyników. Jest to jedna z przyczyn utraty pozycji lidera i oddania większej części rynku firmom Avis i Hertz. Od 1996 roku Budget odzyskuje jednak stracone udziały.

— Do końca 1998 roku liczba klientów wzrosła dwukrotnie — zauważa Anna Iwanik, zastępca dyrektora firmy Budget.

Po polsku

Powstały również krajowe firmy z tej branży, np. Intercar, Falco i Five. Ich usługi skierowane są przede wszystkim na rynki lokalne, ponieważ zazwyczaj nie mają rozbudowanej sieci oddziałów. Główną zaletą polskich firm są stosunkowo niskie ceny. Nie mogą one jednak zapewnić klientowi tak kompleksowej obsługi jak międzynarodowe koncerny.

Kogo na to stać

Klientami są przede wszystkim obcokrajowcy i polscy biznesmeni. W celach służbowych z wypożyczonych aut często korzystają także firmy. Indywidualni klienci zdarzają się bardzo rzadko, dlatego wypożyczalnie nastawiają się głównie na klienta instytucjonalnego. Zainteresowanie rośnie więc proporcjonalnie do rozwoju polskiej gospodarki, napływu zagranicznych firm i bogacenia krajowych. Każdego roku popyt na tego typu usługi rośnie około 20 proc.

Konkurencja

Zdaniem Radosława Lesiaka, menedżera w Avisie, polskie firmy stanowią bardzo silną konkurencję, ale tylko na rynku lokalnym.

— Krajowe wypożyczalnie nie posiadają jednak rozwiniętej sieci obsługi. Jest to ich największa wada, mimo że pozwala na oferowanie znacznie tańszych usług — mówi menedżer.

Co ciekawe, Jacek Szynderski, współwłaściciel polskiej firmy Intercar, działającej od 1992 roku, mówi, że zagraniczne agencje nie są dla niego konkurencją.

— Nasza oferta jest dużo tańsza i bardziej odpowiada realiom polskiego rynku. Dlatego spotyka się z bardzo dużym zainteresowaniem — stwierdza.

Andrzej Witkowski, nie uważa krajowych firm za groźną konkurencję. Wynika to w dużej mierze z renomy wypożyczalni międzynarodowych, która daje klientom poczucie pewności.

Generalnie jednak rynek nie jest jeszcze nasycony, a zapotrzebowanie na takie usługi wciąż rośnie. Ryszard Chochol, właściciel polskiej firmy Falco, zdaje sobie sprawę, że nie może konkurować z Avisem i Hertzem. Co ciekawe wcale nie ma takiego zamiaru.

— To jest bardzo rozwojowa branża i perspektywy są wspaniałe — przyznaje Ryszard Chochol.

Niektóre mniejsze spółki nie radzą sobie jednak z konkurencją i bankrutują. Przykładem może być firma Kowalik Rent a Car.