Uczucie deja vu towarzyszy nam za każdym razem, gdy pytamy przedsiębiorców o ich postulaty dotyczące działań (kolejnego) członka rządu Leszka Millera. Taka jednak nasza rola. Pytamy więc, przedsiębiorcy odpowiadają, „Puls Biznesu” publikuje, premier i ministrowie czytają. I nic. Postulaty są więc powtarzane. I za każdym razem trafiają w decyzyjną próżnię.
To bardzo niedobrze. Bowiem postulaty świata biznesu nie mają znamion partykularnych interesów. Nikt nie domaga się bowiem od rządu prawa do życia na księżycu, z dala od podatków i innych udręk świata współczesnego. Przedsiębiorcy od lat chcą tylko, żeby im nikt nie przeszkadzał. Żeby wizyta kontroli skarbowej w ich firmie nie oznaczała wielomiesięcznego paraliżu zakładu, żeby rejestracja spółki nie wymagała kilku pokoleń wytrwałych wnioskodawców. Przedsiębiorcy chcą po prostu robić swoje — produkować, zatrudniać, płacić rozsądne podatki i inwestować. Dopóki tzw. państwo im tego nie umożliwi, dopóty będziemy mieli do czynienia ze ślamazarnym wzrostem gospodarczym i wysokim bezrobociem (wbrew temu, co mówią na temat sytuacji naszej gospodarki przeniesieni do rezerwy trybuni).
Minister Hausner nie wypadł sroce spod ogona. To wytrawny profesor ekonomii, ze sporym bagażem doświadczeń zagranicznych. I choć nie do końca się z nią zgadzam, przyznać muszę, że minister ma swoją wizję współczesnej gospodarki rynkowej. Przedsiębiorcy mają więc nadzieję, że tym razem ich głos zostanie nie tylko usłyszany, ale i wysłuchany. I że wizja profesora Hausnera zbieżna jest z wizją świata biznesu.
Pozostaje oczywiście kwestia wydolności Jerzego Hausnera oraz całego zaplecza „gospodarczego” rządu. Minister już dziś ma jedenastu wiceministrów. A teraz będzie miał jeszcze nowe obowiązki. Pamiętać trzeba, że tworzenie polityki gospodarczej rządu to nie tylko praca koncepcyjna. To setki analiz i porównań. To także dziesiątki ustaw, które trzeba zmienić lub — w wielu przypadkach — napisać od nowa. Czy wicepremierowi i ministrowi gospodarki, pracy i polityki społecznej starczą 24 godziny na dobę, by to wszystko zarobić? I to dobrze zrobić?
Przedsiębiorcy mają nadzieję, choć doświadczenie uczy, że nadzieje okazują się za każdym razem płonne. Ale z drugiej strony przedsiębiorcy nie mają innego wyjścia, niż mieć nadzieję.