Z deszczu pod rynnę

Bartosz Sawicki TMS Brokers
opublikowano: 2013-08-29 00:00

Komentarz walutowy

Widmo ataku Stanów Zjednoczonych na Syrię i groźba jeszcze głębszej destabilizacji geopolitycznej regionu sprawia, że od początku tygodnia obraz notowań jest typowy dla okresu, w którym inwestorzy stronią od ryzykownych walut i aktywów. Kolor czerwony dominuje na globalnych giełdach, a trwający od maja odpływ kapitału z rynków wschodzących nabrał dodatkowego impetu. Kurs EUR/PLN wystrzelił w kierunku 4,30, a USD/PLN 3,23. Od złotego jeszcze słabsze są m.in. indyjska rupia i turecka lira.

Obie waluty, a także południowoafrykański rand, są najsłabsze w stosunku do dolara w całej historii. Przekonanie o nieuchronności i bliskości zbrojnej interwencji na Bliskim Wschodzie przekłada się także na dynamiczne zwyżki cen ropy naftowej. Lata kryzysu zadłużeniowego przyzwyczaiły uczestników rynku, że większość wybuchów awersji do ryzyka miała swoje korzenie na Starym Kontynencie i była powiązana z problemami fiskalnymi państw peryferyjnych.

Teraz, gdy ryzyko kredytowe wyparowało, euro zachowuje się relatywnie stabilnie. Wspólną walutę wspiera nie tylko stabilność rynków długu i zwiastuny ożywienia w gospodarce. Niebagatelną rolę odgrywa repatriacja kapitału z rynków wschodzących.

Niepokój inwestorów powiązany z sytuacją Syrii szybko zostanie rozwiązany, ale istnieje duże ryzyko, że waluty emerging markets pozostaną pod presją. Katalizatorem wyprzedaży obligacji skarbowych stanie się zapewne seria danych z USA, która przesądzi ograniczenie tempa skupu aktywów na wrześniowym posiedzeniu FOMC.