Już dawno przez GPS nie rozumiemy prostej aplikacji typu „jak dotrzeć do celu”. Współczesna nawigacja tak się ma do technologii sprzed kilkunastu lat jak nowe maserati Levante do fiata 125p. W przeciwieństwie do tradycyjnych wersji dzisiejsze oprogramowanie nie ogranicza się do wytyczenia najkrótszej trasy. Wskazuje najlepszy dojazd w danym momencie. Dlatego raz kieruje nas na magistralę, innym razem proponuje objazd. Wszystko zależy od warunków: natężenia ruchu, korków, kolizji i wypadków, kontroli policyjnych, usytuowania fotoradarów, pogody etc. — te czynniki zmieniają się nieustannie, więc cyfrowe narzędzia, zwłaszcza zaś zbiór skomplikowanych algorytmów, analizują je w tzw. czasie rzeczywistym. Na czym polega geniusz tego rozwiązania? Wszystkie smartfony z aplikacją geoprzestrzenną działają jak czujniki, które na serwery operatora GPS na bieżąco przekazują informacje o położeniu i prędkości samochodów. To klasyczny przykład tego, co ekonomiści nazywają efektem sieciowym: im więcej użytkowników systemu, tym pełniejszym obrazem sytuacji na drodze dysponują. Jak coraz inteligentniejsza nawigacja wpływa na biznes?

Wirtualny kolega
Wszystko zależy od branży — zaznacza Marek Krygier, dyrektor zarządzający Coyote System Polska. W przypadku jego firmy, która specjalizuje się w geolokalizacji, głównym wyzwaniem, jak twierdzi, jest wyścig z czasem. Nie można pozostać w tyle za konkurencją i tendencjami rynkowymi. Kto nie udoskonala swoich produktów i usług, ten skazuje się na porażkę. — Wyobraźmy sobie, że jesteśmy pierwszy raz w jakimś mieście. Komunikat o konieczności skrętu w ulicę Emilii Plater za dwa kilometry może nam nie wystarczyć. Siedzący obok kumpel podpowiedziałby nam, żebyśmy skręcili w prawo za Hotelem Marriott. Ulepszona wersja naszego oprogramowania, czyli Coyote 2.0, to taki wirtualny kolega i partner — mówi Marek Krygier. Nawigacji przybywa umiejętności i funkcji. Należy do nich wyszukiwanie miejsc parkingowych. Taką możliwość oferuje opracowana przez NaviExpert darmowa aplikacja FindPark — informuje, gdzie w najbliższej okolicy lub w pobliżu celu podróży można zaparkować, czy ktoś strzeże tam pojazdów i ile to kosztuje.
— Coraz częściej w polskiej rodzinie są dwa, a nawet trzy auta. Zwiększa się więc zapotrzebowanie na wolną przestrzeń. Tyle że nie nadążają za tym inwestycje w parkingi. Przynajmniej częściowym rozwiązaniem jest system FindPark, który pozwala lepiej zagospodarować miejsca postojowe — twierdzi Adam Bąkowski, prezes spółki NaviExpert. Transport, logistyka, usługi taksówkowe, ochrona mienia, a także zarządzanie pojazdami flotowymi — nieustannie wydłuża się lista dziedzin, które nieodwracalnie się zmieniają za sprawą systemów lokalizacji. Ostatnio GSM podbija także carsharing, czyli krótkoterminowy wynajem aut (usługa dostępna jest m.in. w Warszawie, Wrocławiu i Krakowie). Co o tym decyduje? Rozwiązanie pozwala mieć nieustannie na oku wypożyczone samochody.
— Najprostsze moduły GPS/GSM dostarczają operatorowi wiedzy o tym, gdzie znajduje się pojazd, jakie pokonuje trasy i jak jest eksploatowany. Jeżeli zostanie skradziony, szanse na jego odzyskanie przy zastosowaniu technologii radiowej wynoszą aż 98 proc. — chwali Dariusz Kwakszys z Gannet Guard Systems.
Nie ma się czego bać?
Popularność takich innowacji byłaby zapewne większa, gdyby nie opór kierowców i użytkowników samochodów służbowych, którzy traktują je jako narzędzia inwigilacji. Paweł Kacperek, redaktor naczelny branżowego magazynu „Connected Life”, uściśla, że chodzi głównie o programy, które monitorują styl jazdy, zużycie paliwa czy wykorzystanie firmowego auta zgodnie z przeznaczeniem i wiedzą przełożonych. Korzyści, które ma z tego przedsiębiorstwo, są oczywiste — niższe koszty działania i większa efektywność pracowników.
— Oszczędności można uzyskać na polisach komunikacyjnych — są one tańsze, jeśli wykaże się ubezpieczycielowi, że kierowcy unikają brawury, jeżdżą odpowiedzialnie, zgodnie z przepisami — wyjaśnia Paweł Kacperek. Według jego szacunków, do 2020 r. w Polsce zostanie sprzedanych 100 tys. polis komunikacyjnych, których cena będzie powiązana ze stylem jazdy kierowców. W kolejnych latach ma przybywać rocznie po 100 tys. ubezpieczeń telematycznych. Pięknie. Ale co z monitoringu, poza stresem, mają zatrudnieni? Kamil Jakacki, dyrektor sprzedaży w spółce Cartrack, przyznaje, że nikt nie lubi, gdy się mu patrzy na ręce. Zna jednak prosty sposób na przełamanie nieufności zmotoryzowanych pracowników — system nagród i szkoleń motywacyjnych.
— Wierzę, że bonusy za ostrożną jazdę zdyscyplinowałyby niejednego miłośnika nadmiernych prędkości i ryzykownych manewrów. Poza tym edukacja — jeśli zaczniemy wyjaśniać ludziom, że dzięki geolokalizacji i telematyce w razie wypadku szybciej dotrze do nich pomoc, zapewne zmienią nastawienie — argumentuje Kamil Jakacki. A jakie są wady rozwiązań nawigacyjnych? Od technologii tej można się uzależnić. Tymczasem bywa ona zawodna. Zwłaszcza że w Polsce pełno jest miejsc ze zmienną organizacją ruchu i nie wszyscy kupują regularnie uaktualniane mapy. Pół biedy, jeśli nasze bezkrytyczne zaufanie do tej nowinki wyprowadzi nas na manowce lub opóźni dotarcie do celu. Gorzej, gdy złamiemy przepisy i staniemy się zagrożeniem dla siebie i innych podróżujących — wśród wypadków wyróżnia się ostatnio „śmierć przez GPS”.