Zachód ma Banksy’ego, my Proembriona

Ewa Bednarz
opublikowano: 2021-08-06 13:39

Zaczynał od street artu, studiował architekturę, pasjonuje się nowymi technologiami i matematycznymi prawidłowościami, z którymi od zawsze lubił eksperymentować. Tworzy wspaniałe wielkopowierzchniowe murale w przestrzeni miejskiej, obrazy na płótnie oraz sztukę cyfrową opierającą się na matematycznych algorytmach.

Krzysztof Syruć jest prekursorem tego, co w sztuce zaczęło się dziać dopiero niedawno. Jego praca magisterska 10 lat temu była związana z rozszerzoną rzeczywistością, a sztukę algorytmiczną zaczął wystawiać w galeriach już kilka lat temu. Dzisiaj dopiero zaczynamy zachwycać się sztuką robioną przez sztuczną inteligencję, czego wyrazem był ubiegłoroczny konkurs Digital Ars, ale dla artysty posługującego się pseudonimem Proembrion to temat znany od dawna. Mówią więc o nim – artysta nieoczywisty, wizjoner, który tworzy niesamowite rzeczy.

Artysta nieoczywisty
Artysta nieoczywisty
Krzysztof Syruć, znany pod pseudonimem Proembrion - jeden z czołowych polskich artystów wywodzących się z nurtu streetartu, od kilkunastu lat zgłębia i stosuje w swoich pracach różne technologie, łącząc ją ze swoją bardzo wyjątkową wizją kształtów i kolorów.
Mateusz Wołoczko

Artysta na VRChacie

Ma zaledwie 37 lat, a jesienią ubiegłego roku miał retrospektywną wystawę „Proembrion’s Retrospective”, która była pierwszą w Polsce ekspozycją prac na platformie do gier komputerowych i jednocześnie podsumowaniem 25-letniej twórczości artysty. To wydaje się niemożliwe, ale artysta zaczął zajmować się street artem w wieku 12 lat. Zaprojektowanie i stworzenie wystawy na platformie do gier komputerowych wymagało nauczenia się obsługi specjalnego oprogramowania do projektowania wirtualnej rzeczywistości i przygotowania planszy w programie, która została wgrana na platformę.

– Obrazy, które były do obejrzenia na różnych wystawach w galeriach w latach 2013-20 w Polsce, we Francji, w Niemczech, w Rosji i w Stanach Zjednoczonych, z których część nadal się tam znajduje, były zbyt daleko, by każdy zainteresowany mógł je zobaczyć. Ze względu na ograniczenia w przemieszczaniu się i organizowaniu fizycznych wystaw w czasie pandemii był to sposób na zrobienie interaktywnej wystawy w nowy, nieoczywisty sposób. Było to też dużo więcej niż tylko zwykły wirtualny spacer, ponieważ, jak to w grach komputerowych bywa, mogli się tam spotykać i wchodzić w interakcje prawdziwi zwiedzający, którzy przybierali postać wybranego awatara – opowiada o swojej koncepcji Krzysztof Syruć.

Mistrz koloru
Mistrz koloru
Artysta skupiony na kolorze tworzy zgodnie ze swoją wizją wspaniałe wielkopowierzchniowe murale w przestrzeni miejskiej. “Distorted Exucube” można było oglądać na wystawie Urban Art Area w przestrzeni Butelkowni warszawskiego Konesera, a teraz w teraz w Concept Storze.
Cekas

Inspiracje i własne światy

Prace Proembriona są jednym wielkim kolorem, tworzącym barwne iluzje abstrakcyjnej przestrzeni. Sposób ich malowania nie jest oczywisty dla przeciętnego odbiorcy sztuki.

– Maluję to, czego nikt by nie zobaczył, gdyby nie ja. Realizuję to przez podążanie drogą opracowywania kolejnych, wynikających z siebie matematycznych reguł i malarskiego wizualizowania ich konsekwencji w sposób intuicyjny, ale równocześnie przestrzegając określonych reguł. Wierzę, że dzięki temu jestem w stanie kontrolować harmonię moich prac, a nie, bazując jedynie na intuicji, otrzymywać zaskakujące mnie samego rezultaty w postaci kompozycji kształtów, kolorów i przestrzeni – mówi artysta.

Naturalnym sposobem pracy Proembriona jest – jak sam mówi – dobrze przygotowana improwizacja.

– To właśnie dzięki zbiorom założeń i wytycznych, które określam, jestem spokojny o finalny obraz, mimo że powstaje tu i teraz po raz pierwszy. Gdybym wiedział dokładnie, co powstanie, nie potrzebowałbym już tego malować. Przyznam, że inspiracją dla mnie była twórczość Ryszarda Winiarskiego, chociaż odwrotnie niż on, który badał losowość, ja szukam prawidłowości – tłumaczy Krzysztof Syruć.

Proembrion w programach graficznych zaczął tworzyć w 2007 r. Już wtedy chciał dotrzeć do skomplikowanych kompozycji, powstających tylko dzięki matematycznym regułom, tak złożonych, że niemożliwych do odtworzenia przez malowanie.

– Wśród wielu algorytmów posługuję się głównie sześcioma opracowanymi przeze mnie metodami zapętlonych transformacji, dzięki którym tworzę wszystkie swoje animowane kompozycje. Struktury, jakie przez lata w nich obserwowałem, miały ogromny wpływ na moje malarstwo na ścianach i płótnach. Improwizując, podświadomie z nich korzystam podczas decyzji kompozycyjnych zarówno w detalu, jak i w całości. A dzisiaj mogę się cieszyć z ich popularności w świecie NFT – podkreśla artysta.

Architekt w wirtualnej przestrzeni

Wśród najciekawszych artystów tworzących w nurcie surrealistycznym jest wielu architektów, ale nie wszyscy z nich mają pasję związaną z algorytmami, rozszerzoną rzeczywistością, nie mówiąc o NFT, którego rynek został rozgrzany po marcowej licytacji pracy Beeple’a do 69 mln USD.

– Studia architektoniczne to czas powiększania świadomości estetycznej. Wówczas najczęściej kierowałem oczy w stronę architektury parametrycznej, komputacji i biomimikry. Te obszary były tak fascynujące, że robiłem wszystko, by były mi bliskie. W projekcie dyplomowym z 2011 r. zaproponowałem samodrukujące się interaktywne środowisko rzeczywistości rozszerzonej na skalę urbanistyczną. Projekt zaskakująco futurystyczny nie wydawał mi się niczym dziwnym w kontekście wizji, jakie mogłem poznawać z takich czasopism jak „AD” w uczelnianej bibliotece – opowiada o początkach swoich fascynacji.

Artysta podkreśla, że rzeczywistość rozszerzona i wirtualna oznacza większe pole realizacji wyobrażeń przestrzennych. Choć nie jest fanem gier komputerowych, upatruje w nich najszybszy rozwój możliwości korzystania z VR. Stąd realizacja w czasie pandemii retrospektywnej wystawy ze 140 obrazami i muralami w grze VRChat.

Street art i technologie

W twórczości Proembriona jest jeszcze więcej nieoczywistości, ponieważ nawet tematykę street artu wiąże ze swoimi odkryciami matematycznymi.

– Od lat zapisuję je w prostej formie w pikselowym dzienniku na tablecie, a dzisiaj wybijam w formie cyfrowej kolekcji NFT na OpenSea.io. Z jednej strony leżą one u podstaw moich murali, z drugiej sztuki algorytmicznej, której NFT wybijam na Hicetnunc.xyz (HEN). Często odsłaniałem te aspekty przed oglądającym mural lub obraz w postaci aplikacji AR – tłumaczy artysta.

– Polski rynek street artu jest wciąż bardzo mały, tak jak cały rynek sztuki, dlatego dla malarza namalowane murale stanowią często olbrzymią siłę dotarcia do odbiorców. Moje wszystkie wystawy były możliwe dzięki kontaktom ze świata graffiti i street artu. Myślę, że street artowi galerie nie są potrzebne, ale artystom już tak – dodaje.

Nie jest to praca łatwa. Proembrion pracuje osiem godzin dziennie w pracowni w Stoczni Cesarskiej w Gdańsku. Codziennie maluje obrazy, w niektóre dni więcej generuje grafiki cyfrowej, a od czasu do czasu wyjeżdża, by namalować mural.

– Pracuję dość systematycznie, ale namalowanie obrazu przy dużym stopniu złożoności zajmuje mi relatywnie dużo czasu – średnio od czterech do ośmiu tygodni. Tym samym tworzę ich od kilku do kilkunastu rocznie – przyznaje artysta.

W świat
W świat
“Discretinuum” - dzieło wystawione na jednej z najważniejszych, indywidualnych wystaw artysty w galerii Celal M13 Paryżu.
CelalM13

Za najciekawsze i najdłużej przygotowywane swoje indywidualne wystawy uważa te organizowane w galerii Celal M13 w Paryżu, a za najciekawszy projekt – malowanie gigantycznego okrągłego budynku o powierzchni ok. 3000 m kw. w Sankt Petersburgu oraz ogromnej fasady Galerii Łódzkiej od strony ul. Orlej.

– W obu przypadkach prawdziwe rozwojowe było dla mnie całkowite improwizowanie na nieosiągalną wcześniej skalę – podkreśla.

Nowe graffiti

Pierwsze NFT wybił 20 lutego 2021 r., ale tematem był zainteresowany już rok wcześniej.

– Dla moich cyfrowych dzieł NFT jest naturalnym środowiskiem, które było potrzebne już od dawna. Przez wszystkie lata, kiedy generowałem fascynujące mnie rzeczy, miałem wrażenie, że każda możliwość ich przeniesienia do niewirtualnego świata, np. w formie giclee, coś im odbiera i nie prezentuje ich obiektywnie. To, że mogą pozostać w wirtualności, daje mi poczucie, że wszystko jest na swoim miejscu – mówi Krzysztof Syruć.

– Czasem mam wrażenie, że NFT to takie nowe graffiti. Zupełnie inne, ale z podobną energią i entuzjazmem, jak w latach 90., gdy zaczynałem malować po murach. Nie wszyscy to rozumieją, a ci, co w to się zagłębili, są największymi fanami tego zjawiska, o którym zawsze bardziej mówiło się w kontekście społecznym, a dopiero po latach artystycznym – co nawet dzisiaj, w czasach wielomilionowych sprzedaży i wystaw w muzeach, często nie jest tak oczywiste – tłumaczy.

Według artysty są dwie podstawowe różnice między graffiti a NFT, które nie pozostają bez wpływu na prędkość, z jaką wzrastała popularność NFT.

– Pierwszą jest fakt wynalezienia technologii nagle otwierającej – istniejącą przecież już wiele dziesięcioleci – sztukę cyfrową na rynek sztuki. Drugą jest połączenie ze światem kryptowalut, NFT są naturalnie traktowane jako kolejny typ inwestycji przez najbogatszych w świecie krypto – podsumowuje Proembrion.

Historia we wlepce

Do końca sierpnia można licytować wlepkę artysty „ROE”, która została wybita jako NFT do wystawy „Urban Art Area”, zorganizowanej w przestrzeni Butelkowni Konesera w Warszawie. Tytuł odnosi się do pseudonimu Krzysztofa Syrucia, którym posługiwał się w graffiti, zanim rozszerzył go do Proembriona. Wlepka przenosi nas do roku 2004, kiedy nielegalnie przykleił ją na drzwiach Butelkowni.

Wspomnienia zamknięte w NFT
Wspomnienia zamknięte w NFT
Zdjęcie wlepki wklejonej w Butelkowni na początku kariery artysty, jest jego pierwszym fotograficznym NFT. Można go kupić na aukcji, która potrwa do końca imprezy Urban Art Area w Koneserze w Warszawie, czyli do 31 sierpnia 2021 r.
archiwum

– To część mojej historii, a także opowieść o graffiti, które zwykle „przychodzi i odchodzi”. W tym wypadku po czterech latach, kiedy wróciłem i zrobiłem to zdjęcie, wlepka wciąż tam była – na drzwiach odmalowanych z pełnym szacunkiem do niej. Wystawa w Butelkowni skłoniła mnie do powrotu z moimi pracami w to samo miejsce, postanowiłem więc zamknąć moje wspomnienia w NFT. Mam nadzieję, że właściciel będzie mógł stać się częścią tej opowieści – podsumowuje artysta.

Zdjęcie jest jego pierwszym fotograficznym NFT. Aukcja potrwa do końca imprezy Urban Art Area w Koneserze w Warszawie, czyli do 31 sierpnia 2021 r.