Żagiel wstaje z kolan i liczy na drugie życie

Eugeniusz Twaróg
opublikowano: 2011-11-08 00:00

Firma wraca na rynek kredytów gotówkowych, odzyskuje rentowność i czeka na kupca. Już dwa lata.

Żagiel, sieć punktów kredytowych należąca do grupy KBC, ponownie łapie wiatr. Niewyszukana metafora pasuje do sytuacji spółki, która od kryzysu 2008 r. popłynęła na kredytach konsumenckich i poszła pod wodę. Straty na portfelu, które szły na książkę właściciela, czyli Kredyt Banku, były tak duże, że sprzedał on Żagiel do spółki matki — KBC. Paweł Radzięciak, prezes spółki, zapewnia, że to już przeszłość i jakość kredytów jest o niebo lepsza. — Jesteśmy jednymi z lepszych na rynku. Odsetek straconych kredytów jest niższy niż 5 proc. [średnia dla rynku to 7,4 proc. — red.]. Nie ma presji na wolumeny. Jest bardzo duża świadomość ryzyka, i to zarówno jeśli chodzi o punkty kredytowe, jak i sklepy — mówi szef Żagla.

Powrót do gotówki

Jakość sprzedaży monitorowana jest co miesiąc, w układzie narastającym i jeśli jest za wysoki, to w ostateczności może doprowadzić do zerwania współpracy ze sklepem. Kryzys sporo zmienił w tym biznesie i o ile wcześniej handlowcom zależało, żeby klient mógł jak najszybciej dostać kredyt, to teraz patrzą na ryzyko kredytowe. Żagiel współpracuje z ponad 30 tys. sklepów. Własnych punktów kredytowych prowadzi 140. Przed kryzysem było ich ponad 300. Przed kryzysem sprzedawał 2 mld zł kredytu ratalnego i 1,2 mld zł gotówki. W tym roku Paweł Radzięciak spodziewa się, że sprzedaż ratalna wyniesie około 1,5 mld zł, a pożyczki gotówkowej — 10 razy mniej. To jednak i tak będzie niezły poziom, bo w ubiegłym roku osiągnął 60 mln zł. — Przez długi czas nie byliśmy widoczni na rynku. Świadomie podjęliśmy decyzję, żeby poważnie ograniczyć sprzedaż. Przez osiem miesięcy na przełomie 2009/10 r. limit sprzedaży gotówki był na poziomie 1 mln zł miesięcznie. Mamy stabilną bazę wieloletnich relacji ze sklepami i próbujemy powoli odbudować pozycję na rynku kredytów gotówkowych, cały czas patrząc na ryzyko. Doszliśmy już do poziomu 12-15 mln zł sprzedaży miesięcznie — mówi Paweł Radzięciak. Wyższa sprzedaż przekłada się na wzrost rentowności. Po trzech kwartałach Żagiel ma zysk, wobec straty w ubiegłym roku. Wyczyn niemały, zważywszy na fakt, że większość pośredników działających na rynku kredytów hipotecznych stale jest poniżej kreski. Zmienia się model biznesowy pośrednika, który przez lata działał na rzecz Kredyt Banku. Teraz staje się brokerem. Współpracuje z Aliorem, BPH i Meritum. Dla tego ostatniego sprzedaje też pożyczki dla mikrofirm. O kredytach biznesowych rozmawia też z Aliorem i FM Bankiem.

Projekt Żagiel Bank

Chociaż Żagiel wyszedł cało z kryzysowego sztormu, to wciąż brakuje mu pewnego portu, jaki może zapewnić właściciel. Spółka od dwóch lat jest na sprzedaż. Interesowało się nią kilku kupców, lecz do transakcji nie doszło. Broker ma jedną zasadniczą wadę: nie może działać bez zaplecza bankowego, które zapewni finansowanie. W pewnym momencie powstał nawet pomysł, by przekształcić spółkę w bank. W urzędzie patentowym została nawet zgłoszona nazwa i logo Żagiel Bank. Projekt został zawieszony. — To była jedna z koncepcji rozwoju firmy. W związku ze strategiczną decyzją KBC o wyjściu z Polski temat jest na razie zawieszony. Jestem przekonany, że na rynku jest miejsce dla takiej firmy jak Żagiel, ale musi ona funkcjonować w jednej grupie kapitałowej z bankiem — mówi Paweł Radzięciak.

1,5 mld zł Tyle kredytów ratalnych Żagiel planuje sprzedać w tym roku...

150 mln zł ...a tyle ma wynieść sprzedaż kredytów gotówkowych.

OKIEM ANALITYKA

Ten biznes się zwija

TOMASZ BURSA

Ipopema Securities

Problemem Żagla jest to, że sprzedaje same kredyty konsumpcyjne, a to jest produkt na hossę. W ciągu najbliższych dwóch lat ten segment rynku będzie raczej słaby. Większość graczy bankowych opuszcza go. Alior nie wszedł ostatecznie w kredyty ratalne, zrezygnował z nich BPH. Consumer finance powinny zajmować się firmy niebankowe, dysponujące własnym kapitałem. Banki z tego biznesu wychodzą.