Janusz Szewczak: Zaklinanie nie jest metodą uniknięcia kryzysu
CIĘŻKI ROK: Kryzys będzie tym trudniejszy do opanowania, że sytuacja zewnętrzna nam nie jest sprzyja — przewiduje Janusz Szewczak. fot. Małgorzata Pstrągowska
Uporczywie wmawia się zarówno polskiemu społeczeństwu, jak i inwestorom zagranicznym, że równowaga naszej gospodarki, wysoki kurs złotego, stabilność makroekonomiczna i nastroje na rynku finansowym, a potencjalnie nawet kryzys walutowy — zależą wyłącznie od niezwiększania deficytu budżetowego. Wymienia się nawet magiczną liczbę 2 proc. tegoż deficytu w stosunku do PKB. Jeśli będzie większy — to rzekomo wszystko runie, zwiększy się inflacja, stopy procentowe i deficyt obrotów bieżących, zaś kurs dolara osiągnie 5 zł.
W OCENIE Polskiego Centrum Badań Ekonomiczno-Społecznych rzeczywiście w niedalekiej perspektywie grozi nam kryzys walutowy. Jednak w Polsce główną jego przyczyną nie jest ani deficyt budżetowy, ani nawet deficyt finansów publicznych. Nie istnieje również prosta zależność między wzrostem deficytu budżetowego a wzrostem deficytu obrotów bieżących bilansu płatniczego. Ten drugi spowodowany jest w głównej mierze strukturalnym niedostosowaniem polskiego eksportu do wymogów światowych oraz bardzo wysokimi kosztami produkcji, w tym zwłaszcza kosztami fiskalnymi, ciągłym wzrostem VAT i akcyzy. Wciąż nadmierna i niczym nie pohamowana jest także importochłonność wielkich koncernów zagranicznych działających w Polsce, które w ramach procesu prywatyzacji wykupiły rynki zbytu. Kolejnym czynnikiem jest gwałtowne i często nie przemyślane otwieranie się kraju na wymianę międzynarodową, w tym przedwczesne zniesienie podatku granicznego, pośpieszna liberalizacja przepływów finansowych oraz stworzenie wyjątkowo komfortowych warunków dla napływu z zagranicy krótkoterminowego kapitału spekulacyjnego.
ZA BŁĘDY prognozy budżetowej na rok 2001 trzeba będzie słono zapłacić — i to nie gdzie indziej, jak w budżecie. Sama waloryzacja dla emerytów i rencistów z powodu niedoszacowania inflacji będzie kosztowała około 5 mld zł, a może być jeszcze droższa, jeżeli Trybunał Konstytucyjny uzna, iż nie wolno uzależniać wysokości renty inwalidów wojennych od daty jej przyznania lub zakwestionuje obniżenie podstawy naliczania rent i emerytur z 1993 r. Do tego dochodzą rekompensaty, nie wypłacone podwyżki dla nauczycieli, rosnące spłaty zadłużenia zagranicznego itd. Rząd AWS będzie naciskany ze wszystkich stron: elektoratu, międzynarodowych instytucji finansowych, byłego koalicjanta i opozycji.
WEDŁUG przewidywań PCBES, w roku 2001 znajdziemy się — bez względu na kształt i restrykcyjność budżetu — w sidłach inflacji, stagnacji gospodarczej, wzrostu stóp procentowych oraz rosnącego zadłużenia ludności, przedsiębiorstw i jednostek samorządu terytorialnego. Kryzys będzie tym trudniejszy do opanowania, że sytuacja zewnętrzna nam nie sprzyja, bowiem deficyt obrotów bieżących bilansu płatniczego USA osiągnął po I kwartale br. rekordowy poziom 102,3 mld USD, zaś ceny ropy utrzymają się do końca roku na bardzo wysokim poziomie. Europejski Bank Centralny z pewnością podwyższy jeszcze stopy procentowe, zaś na światowych giełdach towarowych zdrożeje zboże. Można więc powiedzieć krótko — ministrowie finansów się zmienili, a problemy pozostały.
W OKRESIE nieustającej kampanii wyborczej żaden rząd nie zdecyduje się na dewaluację przewartościowanego złotego rzędu 20 proc., trzeba więc szukać nowych rozwiązań — bo kryzys mamy tuż-tuż. A zatem już dziś należałoby powołać fachowy sztab, składający się z analityków i ekspertów — a nie polityków! — którzy powinni przygotować rozwiązania awaryjne i antykryzysowe.
Janusz Szewczak jest prezesem Polskiego Centrum Badań Ekonomiczno-Społecznych