Załamanie dostaw paliwa raczej nam nie grozi

Ryszard Kaczmarek
opublikowano: 2003-03-21 00:00

W najbliższych dniach na rynku paliw będzie nerwowo. Można spodziewać się wahań cen, choć nie powinny być one zbyt duże. Notowania ropy mogą wykazywać większą skłonność do przeceny, co może spowodować obniżkę cen paliw w kraju. Jednak należy oczekiwać, że Amerykanie będą robili wszystko, by zminimalizować skutki wybuchu wojny. Z pewnością ważne może okazać się wsparcie udzielone przez kraje zrzeszone w OPEC. Dlatego nie należy spodziewać się długotrwałych wzrostów.

Jeśli pierwsze dni konfliktu zbrojnego na Bliskim Wschodzie będą wskazywać, że wojna powinna szybko się zakończyć, na rynku paliw może dojść do zdecydowanej przeceny. Zakładając taki scenariusz wydarzeń, można spodziewać się spadku cen ropy do poziomu 20-25 dolarów za baryłkę. Jednak nie wszystko można przewidzieć. Jeżeli w trakcie wojny wystąpią komplikacje, które znacznie wydłużą działania zbrojne w Iraku, należy oczekiwać wyższych cen. W takim wypadku notowania ropy mogą utrzymywać się na poziomie 40 dolarów za baryłkę.

Taki rozwój wydarzeń będzie pretekstem do podwyżek paliw na rodzimym rynku. Przy założeniu, że notowania ropy mogą utrzymywać się na poziomie 40 dolarów za baryłkę, w kraju prawdopodobny jest wzrost cen benzyn i oleju napędowego do 4 zł za litr. Jednak należy podkreślić, że w związku z wojną nie grozi nam nagłe załamanie dostaw paliw. Naszym zapleczem surowcowym jest Rosja, co z góry uniezależnia rodzime rafinerie od skutków działań prowadzonych na Bliskim Wschodzie. Rozważając możliwość wystąpienia ograniczonego popytu, można przypuszczać, że rynki zagraniczne też bardzo dobrze zabezpieczyły się na wypadek wystąpienia takiego zjawiska.

Autor jest szefem paliwowego biura maklerskiego Reflex