Sam Stovall przeanalizował, co w ostatnich 75 latach działo się na rynkach po wstrząsach związanych z wybuchem wojny, kryzysem graniczącym z wojną, zamachami lub próbami zamachów na kluczowych polityków, atakami terrorystycznymi oraz kryzysami finansowymi. Jak oblicza specjalista, w reakcji na wstrząsy geopolityczne indeks S&P500 przeciętnie tracił w ciągu pierwszej sesji 2,4 proc. Spadki trwały jednak zwykle zaledwie 6 dni, a na odrobienie całości strat indeks potrzebował zaledwie 14 dni.
Tylko w ostatnich latach rynek odrobił straty z załamania spowodowanego przez tsunami w Japonii w zaledwie 6 dni. Po zamachach w Mardycie z 2004 r. inwestorzy wyszli na zero po 18 dniach. Wyjątkiem na tym tle był zaledwie japoński atak na Pearl Harbour, po którym straty odrobione zostały dopiero po 257 dniach.
- W zeszłym tygodniu główne rynki zignorowały sytuację, bazując na założeniu że kryzys zostanie powstrzymany. W czasie rozwoju wypadków amerykański rynek akcji osiągnął nowy szczyt. Teraz zwyżki zostały poddane w wątpliwość, a to może być okazją do wejścia na rynek – komentował David Kotok, prezes towarzystwa Cumberland Advisors.
