Związkowcy chcą lepszych warunków pracy. Problem w tym, że mogłyby one obniżyć wartość spółki przygotowującej się do debiutu giełdowego.
Związki Zakładów Azotowych Puławy, przygotowujących się do debiutu giełdowego w czerwcu, dążą do wynegocjowania nowych zapisów układu zbiorowego. Zarząd nie ukrywa, że ich żądania mogą odstraszyć inwestorów. Do kompromisu miało dojść pod koniec stycznia. Tymczasem nic nie wskazuje na rychły koniec negocjacji. Władzom spółki się nie spieszy...
Kość niezgody
Kością niezgody są: taryfikator płac, premie i czas pracy. Związkowcy domagają się 23 dni wolnych w roku. Nie zgadzają się też na dużą rozpiętość płac (13-krotność) między kadrą kierowniczą a pracownikami najniżej uposażonymi. Proponują różnicę 4,5-krotną, co będzie musiało wiązać się ze znaczną podwyżką pensji pracowniczych.
— Gdyby po stronie zarządu istniała dobra wola, mielibyśmy już gotowe zręby porozumienia. Zarząd nie wykazuje jednak żadnej determinacji — twierdzi Sławomir Wręga, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego Puław.
Taka postawa kierownictwa firmy nie dziwi, jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że zapisy starego układu zbiorowego są korzystniejsze w obliczu prywatyzacji firmy.
— Stary układ nadal obowiązuje, jeżeli chodzi o umowy pracownicze. Z chwilą jego wypowiedzenia nie zostały one naruszone — podkreśla Zygmunt Kwiatkowski, prezes Puław.
W rękach doradcy
Nasuwa się jednak pytanie, co na temat relacji z pracownikami spółka umieści w prospekcie emisyjnym. Ma on ujrzeć światło dzienne do końca marca. Niewykluczone, że ten termin ulegnie zmianie, gdyż w tym tygodniu będzie gotowy ostateczny harmonogram prywatyzacji.
— O tym, co znajdzie się w prospekcie, zadecyduje doradca — zaznacza Zygmunt Kwiatkowski.
Można zakładać, że zarząd robi wszystko, aby umieścić w nim dane oparte na starym porozumieniu.
— Spotkania z zarządem odbywają zbyt rzadko, aby efektywnie pracować nad nowym układem. Jako powód tej sytuacji podaje się choroby — mówi Sławomir Wręga.