Solar otworzył nowy rok tak, jak skończył poprzedni — czyli kłótniami akcjonariuszy mniejszościowych z większościowymi (ci drudzy zasiadają jednocześnie w fotelach członków zarządu odzieżowej spółki) i wzajemnymi oskarżeniami o utrudnianie obrad walnego zgromadzenia. Poprzednie walne — które odbyło się w połowie grudnia — mimo czterech godzin obrad nie zdołało przyjąć nawet jednej uchwały. Wczoraj, choć prawnicze przepychanki towarzyszyły niemal każdemu punktowi dyskusji, było lepiej. Nie znaczy to jednak, że żądania akcjonariuszy mniejszościowych — chcących wprowadzenia swoich przedstawicieli do rady nadzorczej i szczegółowego zbadania wyników spółki, która w październiku niespodziewanie odwołała prognozy finansowe — zostały spełnione. Wbrew oczekiwaniom, funduszom nie udało się wprowadzić przedstawicieli do rady nadzorczej Solara. W programie walnego było co prawda głosowanie grupami nad ich powołaniem, ale nie udało się przegłosować żadnej z uchwał, precyzujących liczbę członków nadzoru — a bez tego do głosowania grupami dojść nie mogło.
— Takie sytuacje nie powinny się zdarzać na rynku kapitałowym, to była jawna próba ograniczenia praw akcjonariuszy mniejszościowych. Powoływanie członków rady nadzorczej w drodze głosowania grupami jest ich uprawnieniem, a niedopuszczenie do tego przez akcjonariuszy większościowych poprzez proceduralne sztuczki i sposób głosowania — jak to się stało w przypadku Solara — nie powinno się odbywać w spółkach chcących działać transparentnie. Krytycznie należy ocenić także prowadzenie obrad. Przewodniczący kilkakrotnie próbował negować przepisowe uprawnienia akcjonariuszy do prowadzenia dyskusji z zarządem, czego absolutnie nie powinien robić — ocenia Piotr Cieślak, wiceprezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych (SII). Do podjętych uchwał sprzeciw zgłosili przedstawiciele m.in. SII, Generali OFE, Pocztylion OFE i Quercus TFI. Fundusze chciały też, by wyniki spółki — w związku z podejrzeniami, że mogły zostać sztucznie zawyżone przed debiutem giełdowym — zbadał Ernst & Young.
— Zarząd uważa, że takie badanie w ogóle jest niepotrzebne — stwierdził Paweł Nowak, wiceprezes spółki.
Jednocześnie jednak walne — głosami cypryjskich spółek zależnych od trojga członków zarządu, kontrolujących łącznie 60 proc. akcji Solara — wybrało na rewidenta firmę Grand Thornton Frąckowiak, która przedstawiła najtańszą ofertę. Zamieszanie wokół poznańskiej spółki, która zarabia na sprzedaży damskiej odzieży i akcesoriów „z wyższej półki”, zaczęło się w pierwszej połowie października, gdy — tłumacząc się trudną sytuacją makroekonomiczną — zarząd odwołał prognozy na 2012 r., zakładające m.in. osiągnięcie 58 mln zł zysku netto. Szybko zaczęły rodzić się wątpliwości, czy prognozy Solara były w ogóle realne i czy zarząd nie zawyżał wyników osiąganych w 2011 r., by osiągnąć lepszą cenę akcji (w ofercie sprzedawano je po 13 zł, dziś są warte ponad 56 proc. mniej). Na wczorajszym walnym przedstawiciele SII pytali o przyczyny odwołania prognoz i o to, dlaczego jeszcze na kilka tygodni przed ich odwołaniem prezes Solara mówił o dobrej sytuacji spółki. Wskazywano także, że odwołanie prognoz nie było zależne tylko od czynników makroekonomicznych — jak sugerował w komunikatach Solar — ale również od niefortunnych decyzji zarządu.