Już tydzień w gdańskim parabanku działa ustanowiony przez sąd zarządca przymusowy. Po odsunięciu Marcina P. od kierowania Amber Gold (AG) pierwszy duży sukces w poszukiwaniu majątku firmy odniósł Józef Dębiński, licencjonowany syndyk.
— Właśnie zlokalizowałem osiem nieruchomości należących do spółki Amber Gold, położonych na terenie Gdańska. Ich wycena powinna być gotowa w ciągu 2 tygodni — mówi „Pulsowi Biznesu” Józef Dębiński. Według komunikatu AG z 8 sierpnia, spółka ma posiadać majątek o wartości 149,5 mln zł, w postaci m.in. metali szlachetnych (o wartości 60 mln zł) i nieruchomości (o wartości 35 mln zł).
Gdzie są pieniądze
Zarządca tydzień temu swoją pracę zaczął od badania dokumentacji AG oraz inwentaryzacji nieruchomości i ruchomości. Dlaczego nie szuka pieniędzy na kontach firmy? Bo twierdzi, że ich tam… nie znajdzie.
— Wszystkie banki wypowiedziały Amber Gold umowy o prowadzenie rachunków. Nie spodziewam się więc czegokolwiek na nich znaleźć — mówi Józef Dębiński.
Dotychczas do gdańskiej Prokuratury Okręgowej wpłynęło już ponad 2 tys. zawiadomień od osób czujących się oszukanymi przez Amber Gold. Ich roszczenia sięgają 131,7 mln zł.
Sąd nie wydał jeszcze decyzji o zabezpieczeniu prywatnego majątku Marcina P. i jego małżonki. Dlaczego? Bo nikt z wierzycieli nie złożył takiego wniosku. Jeżeli nie da się spłacić wierzycieli z majątku spółki, to bez zabezpieczenia prywatnego majątku małżeństwa P. nie będzie można sięgnąć do ich osobistych zasobów.
Kilka dni temu prokuratura namierzyła w Gdańsku 4 apartamentybędące prywatną własnością Marcina P. i jego żony. Założyciele Amber Gold mają też zabytkowy dworek w Rusiocinie koło Pruszcza Gdańskiego. Dotychczas śledczy zabezpieczyli 57 kg złota, 1 kg srebra i platyny. Zarządca kładzie teraz rękę na ruchomościach Amber Gold.
— Z 35 oddziałów firmy w kraju ściągamy ruchomości, takie jak meble, telefony, komputery, inne sprzęty. Do tej pory zabezpieczyliśmy też 140 pojazdów firmowych — mówi zarządca Dębiński. Spółka twierdziła, że jest właścicielem sprzętu elektronicznegoo wartości 7 mln zł i biurowego za 4 mln zł.
Seremet wskazał winnych
Podczas wczorajszej konferencji prasowej Andrzej Seremet, prokurator generalny, szczegółowo zrelacjonował działania prokuratury we wcześniejszych sprawach Marcina P. Wyłaniający się z tego opisu obraz gdańskiej prokuratury to obraz nędzy i rozpaczy.
— Nieprawidłowości wynikały z braku profesjonalnego podejścia i braku wyobraźni niektórych prokuratorów — mówił Andrzej Seremet. Mimo wielokrotnych zawiadomień ze strony Komisji Nadzoru Finansowego prokuratura z uporem odmawiała wszczęcia śledztwa w sprawie prowadzenia przez Amber Gold działalności bankowej bez zezwolenia.
— Prokurator pochopnie odmawiał wszczęcia śledztwa. Jako świadka przesłuchał tylko Marcina P. Nie przesłuchał żadnego klienta tej firmy. Prokurator referent niechlujnie gromadził dokumentację. Przełożeni akceptowali takie praktyki i nie reagowali — wskazał prokurator generalny.
W efekcie tych zaniedbań odwołana ze stanowiska ma być szefowa Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz. Zgodę na to musi wydać Krajowa Rada Prokuratury (ma zająć się sprawą 18 września). Wobec prokuratora referenta, prowadzącego sprawy Marcina P., oraz wobec prokuratorów nadzorujących mają zostać wszczęte postępowania dyscyplinarne.