W prospekcie emisyjnym Giełdy Papierów Wartościowych pominięta została informacja o śledztwie prowadzonym od ponad roku przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego pod nadzorem warszawskiej Prokuratury Okręgowej, które dotyczy działania na szkodę Giełdy przez osoby odpowiedzialne za jej prywatyzację. Posłanka Gabriela Masłowska w poniedziałek zawiadomiła prokuraturę o przestępstwie zatajenia tej informacji przed inwestorami.
Posłanka Pis skierowała też skargę do Komisji Nadzoru Finansowego, która posiadała wiedzę o toczącym się śledztwie i - w jej ocenie - była uprawniona do żądania uzupełnienia prospektu.
- Ta sprawa była przedmiotem analiz ze strony KNF, wystąpiliśmy z zapytaniem do Giełdy, ale Giełda sformułowała prospekt tak, a nie inaczej. To jest sfera odpowiedzialności spółki. Jeśli ktoś czegoś nie chce wpisać do prospektu, to nie można mu tego narzucić (…) O zamieszczeniu bądź niezamieszczeniu informacji decyduje spółka na własną odpowiedzialność. Nie jestem jej rzecznikiem – mówi gazecie Łukasz Dajnowicz, rzecznik KNF.
Dziennik nie otrzymał odpowiedzi na pytania przesłane samej GPW.
- W wyniku prowadzonego śledztwa mogą być postawione zarzuty nie tylko funkcjonariuszom publicznym, ale również osobom, które z racji funkcji przygotowywały materiały, np. członkom zarządu GPW. Informacje dotyczące członków zarządu mogą z kolei wpływać na cenę akcji - uważa Marian Wronierski, były członek Rady Giełdy, wiceszef Związku Maklerów i Doradców.
Śledztwo w sprawie warszawskiej GPW zostało niedawno przedłużone o kolejne trzy miesiące, a więc jego wyniki będą znane dopiero po nabyciu przez inwestorów akcji w ofercie publicznej.