Inwestorzy indywidualni dopisali. Mimo to rezygnujemy — mówi Przemysław Sztuczkowski, prezes Złomrexu.
„Puls Biznesu”: Dlaczego zrezygnowaliście z oferty? Informacje, jakie docierały z road show, sugerowały, że nie będzie problemów z przekonaniem inwestorów.
Przemysław Sztuczkowski: To nie był najlepszy moment na ofertę z czysto psychologicznego punktu widzenia. Ostatnio doszło do paniki i ucieczki inwestorów zagranicznych z rynków naszego regionu. Doszły też do mnie informacje, że Credit Suisse wydał raport mówiący, iż koniunktura na rynkach środkowowschodnich pogorszy się na dłużej. To mogło odstraszyć inwestorów zachodnich od naszej oferty.
A przegrana w przetargu na Hutę Batory?
To mogło ewentualnie działać na polskich inwestorów instytucjonalnych. Wcześniej mieliśmy bardzo dobry odbiór ze strony potencjalnych nabywców akcji, krajowych i zagranicznych. Odbyliśmy 47 spotkań. Inwestorom przypadł do gustu nasz model biznesowy. Mówię to z pełnym przekonaniem. Długi book building był dla nas naprawdę obiecujący…
Może cena była za wysoka?
Przedział cenowy został wcześniej zaakceptowany przez inwestorów instytucjonalnych. To była dobra oferta z dyskontem. Zadecydował po prostu pech i słabość rynku w ostatnich dniach.
Jaki był wynik zapisów wśród indywidualnych inwestorów?
Inwestorzy indywidualni zapisali się na akcje wartości 180 mln zł. Przypomnę, że zapisywali się po cenie 17 zł, czyli górnym poziomie widełek. Mogliśmy doprowadzić emisję do skutku tylko dzięki tym zapisom. Jednak nie chcemy robić nic na siłę, by nie zawieźć drobnych inwestorów. Oni mogliby później poczuć się rozczarowani.
Co teraz?
Na razie chcemy odpocząć. Nad nowym terminem emisji nawet się nie zastanawialiśmy. Na pewno postaramy się o alternatywne finansowanie inwestycji. W grę wchodzi oczywiście kredyt lub emisja obligacji. Jesteśmy przecież spółką publiczną.