Po ponad godzinie zaczynamy. Na początek pani prokurator składa samokrytykę. Obrońca Jakub Wende pyta o techniczne, zapowiada, że przemówienia oskarżonych potrwają 2-3 godziny.

- Dziś przyjmę wniosek dowodowy i się do niego ustosunkuję. Zastanowię się nad przeniesieniem głosów stron - mówi sędzia Urszula Rossochacka.
Mec. Jakub Wende składa wniosek dowodowy.
- Analizując treść opinii pani Opalińskiej doszedłem do przekonania, że to specjalistyczna opinia, która dla przewodu jest niezwykle istotna. W tej sprawie tylko część tej opinii jest przydatna. Zdaję sobie sprawę z terminów przedawnienia, ale nie jest winą oskarżonych ani sądu, że sprawa czekała prawie osiem lat, żeby wyjść z urzędu prokuratorskiego. Dodatkowo ta sprawa jest sztucznie wyłączona ze śledztwa głównego. Ten wycinek, który sąd w tej sprawie bada, jest wyjęty sztucznie, bo mówimy o historii grupy kapitałowej. Badanie spółki WGI Consulting w oderwaniu od relacji z WGI DM, powoduje że opinia biegłej Opalińskiej z definicji jest niepełna. Biegła nie ma pojęcia jakie relacje łączyły te spółki, co potwierdziła sama odpowiadając na pytania moich adwersarzy. Żeby zdefiniować, czym jest WGI Consulting, trzeba przeanalizować historię tej grupy, korespondencję z KPWiG etc.
Pierwszy błąd to teza, że głównym źródłem przychodu WGI Consulting, biegła uznała że to emisja obligacji. Taki pogląd dyskwalifikuje jej opinię. Tylko sprzedaż usług była przychodem WGI Consulting, obligacje według Ustawy o rachunkowości, są tylko i wyłącznie pożyczką. Taka opinia, jaką sporządziła biegła Opalińska, dyskwalifikuje opinię. Jeśli wnioski są oparte na błędnym założeniu, to taka opinia nie powinna być brana pod uwagę.
Biegła na pytanie o konstrukcję prawną obligacji i WGI DM, biegłą mówi, że nie badała umów WGI Consulting z WGI DM. Brak badania tych umów i potraktowanie tych dwóch spółek jako całość, prowadzi do niemerytorycznych wniosków.
Biegła wskazywała, że nie miała dostępu do dokumentacji. Wysoki sądzie - albo mamy dokumentację i sporządzamy opinię, albo nie mamy dokumentacji i mówimy, że nie jesteśmy w stanie udzielić odpowiedzi. Natomiast biegła Opalińska dokonuje założeń, prawie w 100 proc. niekorzystnych dla moich klientów, i sporządza opinię.
Biegła wskazuje, że ukryte przepływy finansowe miały miejsce, ale wskazuje, że nie miała dokumentacji i dlatego wskazuje że zostały zatajone. Albo miała wątpliwości i wskazuje, że nie jest w stanie udzielić odpowiedzi. Jeśli już chciała wyrazić opinię, powinna sporządzić opinię wariantową, żeby pokazać sądowi spektrum możliwości.
Pani biegła przyznaje, że nie wie czy obligacje WGI Consulting były zdematerializowane, czy zmaterializowane. To kardynalny błąd, bo z ustawy o rachunkowości wynika, kto może prowadzić ewidencję. WGI Consulting w świetle ustawy o rachunkowości nie miało prawa prowadzić tej ewidencji.
Biegła wskazała, że nie badała umów pracowników WGI Consulting ze spółką. Biegła nie wie, czy spółka zatrudniała główną księgową, jest dyskwalifikujące. Mówienie, że to nie ma znaczenia, to nieprawda. Orzecznictwo jest duże, że w zależności od umowy między zarządem a księgową, może obciążać w kwestii nadzoru albo zarząd i główną księgową, albo tylko zarząd. To niedopuszczalny błąd biegłej. Zastanawiam się, co biegła z tej sprawy w ogóle czytała. Rozumiem, że to było zlecenie urzędu prokuratorskiego, ale biegły może podjąć własną inicjatywę dotyczącą materiału.
Pamiętam o wadze zarzutów w tej sprawie i w sprawie głównej. Moi klienci walczą nie o zakończenie tej sprawy, ale o własną reputację. Ta sprawa naznaczyła ich na całe życie. Wyrok w tej sprawie nie może się opierać na takim źródle dowodowym, jak opinia biegłej Opalińskiej.
Co do zarzutu niezłożenia w terminie wniosku o upadłość. Wysoki sądzie, jednorazowe opóźnienie w wypłacie składek do ZUS, to nie jest powód. Nie można rozpatrywać sytuacji spółki w oderwaniu od sytuacji całej grupy. Mówimy o jednorazowej, spłaconej później zaległości do ZUS na kwotę 35 tys. zł, a aktywa tej spółki to 100 mln zł. Wyciąganie wniosków z takiej chwilowej sytuacji, bez połączenia z całą grupą, jest całkowicie bezpodstawne. Moi klienci nie mieli pojęcia o tym, że taka zaległość miała miejsce.
To opinia kierunkowa, która miała udowodnić to, co biegła sobie założyła.
Biegła przyznaje, że nie badała kosztów emisji obligacji, ale wskazuje, że na pewno były koszty jak koszty bankowe. Wskazuje, że nie badała więc powinna powiedzieć, że nie wie. Koszty emisji obligacji były znikome.
Biegła wskazała, że nie było instrumentów zabezpieczających ryzyko kursowe. To oczywista nieprawda, biegła mogła to sprawdzić. Spółka zwróciła się do KPWiG z prośbą o pozwolenie na pozostawienie zabezpieczenia ryzyka walutowego, były otwarte pozycje hedgeowe. Nie dostała jej.
Pani Opalińska utrzymuje, że WGI Consulting nie miał prawa utrzymywania lewaru i zaciągania zobowiązań. To nieprawda i wskazuje, że biegła nie przeanalizowała dokumentacji. Emisję obligacji poprzedza uchwała zarządu, potem powstają warunki emisji obligacji. W punkcie 4,3 warunków emisji obligacji wskazane jest, że takie zobowiązania mogą być zaciągane. Jest uchwała zarządu o emisji niezabezpieczonych obligacji, jej zapisy nie wykluczają lewarowania i jakiejkolwiek dźwigni finansowej. Biegła nie przeanalizowała podstawowych akt sprawy.
Kwestionujemy zawartość tej opinii, bo została zrobiona na kolanie. W aktach spraw nie ma śladu jakiegokolwiek śladu aktywności biegłej. Biegła nie zna podstawowych dokumentów. Biegła czyni założenia, zamiast powiedzieć, że nie wie. Nie miała dostępu do części dokumentów, bo one zniknęły po wejściu do spółki oficerów ABW.
Wnoszę, by sąd dopuścił dowód z opinii innego biegłego lub zespołu biegłych, którzy w sposób całościowy dokonaliby oceny funkcjonowania nie tylko tej spółki, ale całej grupy. Ja pamiętam o terminach przedawnienia, ale nie czas jest najważniejszy w procesie karnym.
Niech będą to biegli rewidenci, a nie prawnik i ekonomista.
Obrończyni Arkadiusza R. popiera wniosek i zwraca uwagę na zbytnią aktywność biegłej, która zwracała się m.in. do syndyka Kochańskiego o ustną opinię, co jest przeprowadzeniem dowodu. To powinno odbyć się drogą oficjalną, sam fakt że zrobiła coś, do czego nie jest uprawniona, ją dyskwalifikuje.
Prokurator Marta Eifler nie przychyla się do opinii, według niej opinia biegłej Opalińskiej jest zrozumiała i pełna. Popierają ją przedstawicielka KNF.
Sędzia Urszula Rossochacka zastanowi się na wnioskiem przez weekend, bo "to nie jest sprawa o kradzież pietruszki". Posiedzenie na dziś jest zakończone. Kolejna rozprawa 23 kwietnia sala 59. W kwestiach technicznych - może się zdarzyć, że tego dnia będą głosy stron przez wydaniem wyroku, więc ten dzień należy sobie zarezerwować. Jeśli będzie trzeba, kolejna rozprawa będzie 7 maja.
Na początek 30 minut przerwy, bo zarówno pani prokurator, jak i jeden z oskarżonych utkwili w korku. W założonym opóźnieniu zmieścił się Arkadiusz R., ale pani prokurator nadal stoi w korku, co wprawia w irytację sędzię Urszulę Rossochacką, która ma ograniczony czas, bo musi odebrać dziecko z przedszkola. Obrońca zapowiedział złożenie dodatkowego wniosku dowodowego oraz oświadczeń oskarżonych i wskazał, że celowe byłoby wysłuchanie wszystkich mów końcowych na jednym terminie, który został zarezerwowany na 23 kwietnia. Nadal jednak czekamy.
Sprawa dotyczy spółki powiązanej z WGI - WGI Consulting. Na ławie oskarżonych zasiadają jej szefowie: Maciej S., Łukasz K. (zasiadający jednocześnie na ławie oskarżonych w procesie głównym) oraz Arkadiusz R. Prokuratura oskarża ich o to, że w obliczu niewypłacalności spółki wypłacili 14 klientom przedterminowo ich wierzytelność - łącznie ponad 2 mln zł. Kolejne zarzuty to brak ewidencji wyemitowanych obligacji, nie wykazywanie w ewidencji 10 mln USD obligacji amerykańskich spółek deweloperskich, brak sprawozdania finansowego WGI Consulting za 2005 r., brak wniosku o ogłoszenie upadłości mimo przewidzianej przez prawo przesłanki.
Skąd wzięła się spółka WGI Consulting? W 2003 r. WGI zaczęła inwestować pieniądze klientów w amerykański dom maklerski Wachovia Securities oraz w obligacje tamtejszych spółek deweloperskich. Po zmianie przepisów takie rozwiązanie stało się sprzeczne z prawem. Zarządowi zależało na współpracy z Wachovią i utrzymaniu rozpoczętych inwestycji, więc WGI przekształciło się w dom maklerski, a WGI Consulting zaczęło emitować obligacje, które były obejmowane przez WGI. W ten sposób pieniądze nadal trafiały do Wachovii.
Poszkodowani uważają, że był to sposób wyprowadzania pieniędzy ze spółki, jednak według Macieja S. i Łukasza K. - członków zarządu obu firm - było to rozwiązanie zaaprobowane przez Komisję Papierów Wartościowych i Giełd (KPWiG), choć tymczasowe. (Niestety nie możemy tego skonfrontować z zeznaniami pracowników komisji, bo ich zeznania są objęte tajemnicą.) Docelowo projekty z Wachovią miało przejąć WGI Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych. KPWiG jednak nie wydało mu licencji, warunkując ją likwidacją WGI Consulting. A to – zdaniem Macieja S. i Łukasza K. - musiałoby oznaczać szybkie wychodzenie z inwestycji, czyli ze stratami.