W 2021 r. obroty sesyjne akcjami na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie (GPW) wyniosły 313,5 mld zł. To nieco ponad 5 proc. więcej niż w roku 2020.
To co może cieszyć GPW jako operatora rynku nie wygląda jednak tak dobrze z perspektywy krajowych domów maklerskich. Głównym źródłem obrotu są klienci brokerów zagranicznych, nie mających w Polsce czegoś, co można by nazwać biurem maklerskim. To tzw. zdalni członkowie giełdy.
W 2021 r. wśród pięciu brokerów, których klienci generują największe obroty na GPW znalazła się tylko jedna instytucja prowadząc działalność znad Wisły. To biuro maklerskie PKO Banku Polskiego. Jeszcze rok temu takie firmy były dwie - PKO BP sekundował mBank. Sam PKO BP było zresztą najaktywniejszym brokerem na GPW. Jego klienci odpowiadali za 8,7 proc. sesyjnych obrotów akcjami. W 2021 r. liczony w ten sposób udział w rynku wzrósł do 9,8 proc., ale pozwoliło to PKO BP na zajęcie dopiero drugiego miejsca na rynku.
PKO BP kontra reszta świata
Najważniejszym domem maklerskim na GPW w 2021 r. okazał się Bank of America, wcześniej znany z działalności maklerskiej pod szyldem Merill Lynch. Jego udział w rynku osiągnął 12,5 proc. Ostatnio jakikolwiek dom maklerski miał udział w rynku większy niż 11 proc. w 2014 r. Wtedy jednak całą piątkę największych brokerów stanowiły instytucje mające lokalne biura. Obecnie poza PKO BP w pierwszej piątce są wyłącznie zdalni członkowie giełdy.
Tacy międzynarodowi potentaci, jak Bank of America, Morgan Stanley, JP Morgan, Goldman Sachs, UBS, Credit Suisse, odpowiadali w 2021 r. za 41,5 proc. obrotów sesyjnych akcjami na GPW. To kolejny rekord, po tym jak 2019 r. wspomniana szóstka uzupełniona przez HSBC (w 2021 r. nie był aktywny) osiągnęła 39,4 proc. udziału w obrotach. Duże banki inwestycyjne nie są przy tym jednymi zdalnymi członkami warszawskiej giełdy. Inni nie mają jednak tak istotnego wpływu na handel.

Pełny rok Hudson River
Zdalni członkowie giełdy byli dotychczas nieistotni na rynku kontraktów terminowych. W 2021 r. to się jednak zmieniło. Czterech z pięciu największych brokerów to firmy polskie lub mające w Polsce oddziały. Na czwarte miejsce wskoczył jednak Hudson River Trading. To również zdalny członek giełdy, ale dość specyficzny. Nie jest domem maklerskim, tylko inwestorem specjalizującym się w handlu algorytmicznym. Na rynek wszedł dopiero w drugiej połowie 2020 r. błyskawicznie podbijając segment futures na WIG20. Zaledwie kilka miesięcy działalności w 2020 r. pozwoliło mu zdobyć 4,4-procentowy udziału w obrotach wszystkimi typami kontraktów łącznie. W 2021 r. – gdy działał już cały rok - udział Hudson River Trading w rynku kontraktów wyniósł już kilkanaście procent, niewiele mniej od Erste Securities i mBanku. Największe znacznie w handlu pochodnymi tradycyjnie miał DM Banku Ochrony Środowiska.
Tak jak segment futures jest tradycyjnie zdominowany przez DM BOŚ, tak PKO BP tradycyjnie odpowiada za około połowę handlu obligacjami. Małe kilkanaście procent to – również tradycyjnie – Bank Pekao. W 2021 r. nic się w tej kwestii nie zmieniło. Należy jednak pamiętać, że giełdowy rynek obligacji jest symboliczny. W 2021 r. jego wartość odpowiadała 0,6 proc. obrotów akcjami. Wraz z dominacją PKO BP sprawia to, że nawet niewielkie zmiany aktywności klientów pozostałych brokerów prowadzą do zmian na innych pozycjach niż pierwsza.