ZE PAK zmienia zdanie w sprawie elektrowni gazowej

Kamila WajszczukKamila Wajszczuk
opublikowano: 2025-07-01 18:52

Inwestorów zaskoczyła informacja o tym, że ZE PAK nie sprzeda PGE projektu elektrowni gazowej. Prezes Andrzej Janiszowski zapewnia, że jej uruchomienie za dwa lata zapewni spółce stabilne przychody.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • co zdecydowały ZE PAK i PGE w związku z zawartym w styczniu listem intencyjnym
  • jakie plany dotyczące elektrowni gazowej w Adamowie ma ZE PAK
  • dlaczego spółka uważa ten projekt za atrakcyjny
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Kontrolowany przez Zygmunta Solorza ZE PAK nie chce już sprzedawać spółki realizującej projekt budowy elektrowni gazowej Adamów. Prowadzone od stycznia rozmowy z Polską Grupą Energetyczną (PGE) zostały zakończone.

— Projekt jest długoterminowy i może zapewnić nam stabilne przychody i atrakcyjną rentowność — mówi Andrzej Janiszowski, prezes ZE PAK.

Według niego korzyści z budowy elektrowni gazowej wynikają m.in. z możliwego do uzyskania wsparcia w ramach rynku mocy. To mechanizm państwowych dopłat dla elektrowni za gotowość dostarczenia energii elektrycznej na wezwanie operatora systemu.

— W pewnym momencie pojawiło się zainteresowanie ze strony PGE i stąd nasze rozmowy, które obecnie kończymy z pełnym wzajemnym zrozumieniem — dodaje prezes ZE PAK.

Dziś firma deklaruje, że nie bierze pod uwagę sprzedaży projektu innemu inwestorowi.

— Jesteśmy gotowi realizować go samodzielnie. Tak planowaliśmy i tak przez długi czas projekt prowadziliśmy. Rozpoczęcie pracy elektrowni jest planowane na sierpień 2027 r. — mówi Andrzej Janiszowski.

Zawarty w styczniu list intencyjny dotyczył także sprzedaży przez ZE PAK 50 proc. akcji w PGE PAK Energia Jądrowa, w której PGE też ma 50 proc. W przypadku spółki przygotowującej projekt budowy elektrowni jądrowej koło Konina strony zadeklarowały jednak zamiar kontynuacji rozmów. Pod listem intencyjnym dotyczącym współpracy obu firm podpisał się ówczesny prezes ZE PAK Piotr Woźny, Andrzej Janiszowski jest nim dopiero od połowy maja.

Wątpliwości inwestorów

Rynkowi nie spodobała się jednak decyzja ZE PAK o samodzielnej budowie elektrowni gazowej. Na otwarciu sesji cena akcji spadła o 5 proc., a w dalszej części dnia o ponad 18 proc.

W maju akcje ZE PAK drożały o 30 proc., po tym jak Andrzej Kędzierski, analityk Biura Maklerskiego Pekao, podniósł rekomendację dla akcji spółki do „kupuj”, podkreślając, że kluczowym czynnikiem odblokowującym wartość akcji może być sprzedaż projektu elektrowni gazowej. Jego wartość szacował na 1,7 mld zł. Dziś jest zaskoczony zakończeniem rozmów. Podkreśla, że ZE PAK nie zdobył jeszcze finansowania dla budowy elektrowni.

— W obecnym otoczeniu rynkowym mogą pojawić się trudności z jego zdobyciem. Istnieje ryzyko, że budowa elektrowni gazowej będzie droższa i bardziej czasochłonna ze względu na opóźnienia w uzyskaniu finansowania — mówi Andrzej Kędzierski.

Prezes ZE PAK zapewnia, że przez najbliższe miesiące spółka ma zabezpieczone finansowanie projektu.

— Jednocześnie prowadzimy zaawansowane rozmowy temat na alternatywnych źródeł finansowania. Spółka ma też wsparcie głównego akcjonariusza na wypadek przedłużania się rozmów — mówi Andrzej Janiszowski.

Zdaniem analityka Pekao istnieje jednak ryzyko, że ZE PAK tak mocno skupi się na finansowaniu budowy gazowej elektrowni, że ucierpią inne przedsięwzięcia — chodzi o opóźnienie lub rezygnację z inwestycji w energetykę odnawialną i magazyny energii.

PGE nie straciła

Rezygnacja ZE PAK z transakcji nie wpłynęła negatywnie na kurs akcji PGE. Po publikacji komunikatu o zakończeniu rozmów akcje grupy drożały — pod koniec dnia kurs był o ponad 2 proc. wyższy niż na otwarciu.

— Wprawdzie chodzi o projekt o znaczącej skali, to w kontekście planowanych przez PGE nakładów inwestycyjnych nie ma on dużego znaczenia z perspektywy całej strategii. Projekty gazowe charakteryzują się stosunkowo niską rentownością, przez co nie generują istotnej wartości dla akcjonariuszy — mówi Andrzej Kędzierski.