Na to ziołowe wino warto zwrócić uwagę — przekonuje branżowy portal just-drinks.com, powołując się na analizy firmy Technavio i rozmowy prowadzone na branżowych kongresach. Globalny rynek wermutu ma być wart w 2021 r. 19 mld USD, przy czym to Europa odpowiada za sporą część jego światowej konsumpcji, więc i to ona ma nakręcać wzrost.

Dziennikarze podkreślają wręcz przekonanie ekspertów i producentów, że nadchodzi pięć minut wermutu. Dlaczego? Ponieważ odpowiada na wiele aktualnych trendów. Jest m.in. produktem o niższej zawartości alkoholu, co doceniają konsumenci, a jego ziołowy aromat i fakt, że to wino, a nie napój spirytusowy, świetnie pasują do poszukiwania w każdej kategorii bardziej naturalnych i zdrowych alternatyw produktów.
— Tak, wermut rzeczywiście posiada te właściwości, ale cóż… u nas nikt ich widocznie skutecznie nie wykorzystuje i ożywienia żadnego nie widać — przyznaje Robert Ogór, prezes Ambry, która ma w swoim portfelu m.in. wermuty. Rocznie wydajemy na nie około 220 mln zł, a z roku na rok ta kwota spada.
— W krajach, w których dzisiaj widać ożywienie — bo tak rzeczywiście jest — najpierw konsumpcja wermutu spadała do bardzo niskich poziomów, u nas wciąż jest jeszcze wysoka. Nie widać więc i widocznego odbicia — dodaje Robert Ogór.
— To także kwestia postrzegania. Wermut swój szczyt miał w latach 90., dziś jest uznawany przez wielu za mało nowoczesny produkt — dodaje Grzegorz Bartol, szef Barteksu, który również sprzedaje wermuty. Robert Ogór przypomina, że wermut przez dziesięciolecia był traktowany jako składnik kultowego drinka, spożywanego m.in. przez Jamesa Bonda.
— Przed laty była to dla części konsumentów oznaka spełnienia pewnych aspiracji, ale przeminęła. Zachód postawił w tym czasie na elementy „prozdrowotne” wermutu, Polska nie. Dziś coraz częściej drinki pija się na bazie whisky, która odciąga konsumentów m.in. właśnie od wermutu. Rynek whisky rośnie u nas bardzo dynamicznie i w trakcie tak silnego jednego alkoholowego trendu naturalnie nie ma zbyt wiele miejsca na inne — przekonuje Robert Ogór.
Grzegorz Bartol wskazuje natomiast na silną konkurencję alkoholu z egzotycznymi smakami i bąbelkami.
— Ziołowe wina tracą na rzecz wymieszanych z dodatkiem soków z mango czy arbuzem. Takie smaki postrzegane są jako nowoczesne i są oczekiwanie przez konsumentów. Ziołowy smak i aromat to dla wielu, przynajmniej obecnie, poprzednia epoka. Kolejny rok prawdziwy szał trwa na wszystko, co ma „secco” w nazwie. Brakuje na rynku prosecco, jego cena idzie od dłuższego czasu w górę, a ponieważ tereny, na których jest produkowane, się nie rozrosną, nie można oczekiwać nagle zwiększonej podaży. Dynamicznie rośnie więc sprzedaż gazowanych win gronowych, które starają się być jego substytutem — przekonuje szef Barteksu.