- Szkoda. Z ewentualnej rywalizacji odpada solidny kandydat na wykonawcę elektrowni jądrowej w Polsce – tak wieści o wycofaniu się z Polski południowokoreańskiego koncernu jądrowego Korea Hydro & Nuclear Power (KHNP) komentował w środę Maciej Lipka, dyrektor ds. technologii jądrowych w firmie doradczej Nuclear PL.
Od osób zbliżonych do polskiego rządu można było zaś usłyszeć, że oficjalnie Koreańczycy o niczym strony polskiej na razie nie poinformowali. KHNP jest jednym z zaproszonych do rozmów na temat drugiej lokalizacji w ramach polskiego programu jądrowego.
Odwrót po ugodzie
Wieści popłynęły z koreańskiej agencji Yonhap cytowanej przez Polską Agencję Prasową. Yonhap podała, że KHNP potwierdził zakończenie działalności w Polsce. Na decyzję mogła wpłynąć ugoda, jaką firma zawarła z amerykańskim Westinghousem w sporze o własność intelektualną.
Agencja cytowała też słowa Whang Dzu Ho, prezesa KHNP, wskazującego, że „nowy polski rząd (...) zdecydował o porzuceniu projektów z udziałem przedsiębiorstw państwowych (...) i dlatego wycofaliśmy stamtąd naszą działalność”. Prezes odnosił się najprawdopodobniej do uruchomionych w czasach rządu Zjednoczonej Prawicy prac nad projektem budowy reaktorów koło Konina, angażujących KHNP, państwową PGE oraz ZE PAK. Po zmianie rządu projekt był w impasie.
Globalny rynek wydaje się podzielony
Media w Korei Południowej zwróciły też uwagę, że od stycznia, kiedy ogłoszono zawarcie ugody między KHNP a Westinghouse, KHNP wycofał się z przetargów na elektrownie jądrowe w Szwecji, Słowenii i Holandii. Pozostał natomiast w Czechach, gdzie wygrał postępowanie na budowę dwóch bloków energetycznych. Podano też, że Westinghouse zablokuje KHNP drogę do wejścia na rynki Ameryki Północnej, Europy (z wyjątkiem Czech), Wielkiej Brytanii i Ukrainy.
W Polsce komentatorzy uznają, że doszło do podziału globalnego rynku między firmy.
Cytowane przez PAP media podają też, że koreańsko-amerykańskie porozumienie wzbudziło poważne zaniepokojenie parlamentu Korei Południowej. Krytycy określają je jako upokarzające, a prezes KHNP na posiedzeniu parlamentarnej komisji powiedział: „jako strona akceptująca warunki, nie mogę powiedzieć, że (umowa) była sprawiedliwa”.
Pierwsza lokalizacja bez zmian
Maciej Lipka z Nuclear PL zauważa, że wycofanie się KHNP z Polski nie wydaje się nieść konsekwencji dla projektu pierwszej elektrowni atomowej, która ma być zlokalizowana w nadmorskim Choczewie. Jej koszt szacowany jest na prawie 200 mld zł, a prąd stamtąd powinien popłynąć w 2036 r.
- Inwestor i wykonawca, czyli amerykański duet Westinghouse’a z Bechtelem, zostali już wybrani, choć ostatecznej umowy na budowę jeszcze nie podpisano – przypomina ekspert.
W drugiej - nowy układ sił
Wycofanie się Koreańczyków ma jednak duże znaczenie dla projektu drugiej elektrowni, w innej lokalizacji. Jej budowa miałaby ruszyć w 2032 r.
- Odwrót Koreańczyków wzmacnia pozycję negocjacyjną Amerykanów, a osłabia pozycję Polski jako inwestora – uważa Maciej Lipka.
Przypomina, że w ostatnich tygodniach polska administracja wysłała zaproszenie do rozmów o drugiej lokalizacji. Otrzymali je Amerykanie (Westinghouse), Kanadyjczycy (AtkinsRéalis), Francuzi (EDF) i Koreańczycy (KHNP).
- Jednocześnie z Francji płynęły ostatnio wieści, że EDF zmienia priorytety i że w obliczu wyzwań inwestycyjnych w kraju ma ograniczać projekty zagraniczne. Nie da się też ukryć, że w ostatnich kilkunastu miesiącach państwo polskie nie wysyłało rynkowi sygnałów świadczących o zaangażowaniu w planowanie drugiej lokalizacji. Zmieniło się to dopiero ostatnio. Być może ten brak zaangażowania wpłynął na decyzję Koreańczyków. Na rynku czeskim wszak pozostają – dodaje Maciej Lipka.