Komisja Europejska nie chce, by skargę Polski na jej decyzję o zmniejszeniu limitu emisji CO2 rozpatrzyć pilnie. To źle wróży polskim firmom.
Ważą się losy nie tylko cementowni Atlasa, ale także całej polskiej gospodarki. Bez limitu emisji CO2 odpowiadającego tempu wzrostu gospodarczego koniunktura zacznie słabnąć, bo firmy nie będą mogły inwestować w rozwój produkcji.
— Trwają jeszcze prace związane z Krajowym Planem Rozdziału Uprawnień (KPRU) na lata 2008-12. Wszelkie informacje o planowanych inwestycjach są uwzględniane przy obliczaniu krajowej rezerwy, przeznaczonej dla nowych instalacji. Jednakże do czasu zatwierdzenia ostatecznej wersji KPRU na lata 2008-12 nie wiadomo, jaka będzie ostateczna wielkość tej rezerwy — mówi Małgorzata Tomaszewska, rzecznik prasowy Krajowego Administratora Systemu Handlu Uprawnieniami do Emisji.
Targi trwają
Tymczasem na ostateczną wersję KPRU na lata 2008- -12 poczekamy. Rząd zaskarżył do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (ETS) decyzję Komisji Europejskiej (KE) z marca tego roku, ograniczającą polski limit uprawnień do emisji CO2 z 284 mln do 208,5 mln ton. Polska wystąpiła jednocześnie o możliwość zwiększenia limitu do prawie 260 mln ton. Rząd nie chce jeszcze dzielić między branże zmniejszonego limitu emisji dwutlenku węgla, by nie stworzyć wrażenia, że aprobuje ograniczenie. Ma on nadzieję, że Bruksela przystanie na propozycję zwiększenia Polsce możliwości emisji CO2.
Przyspieszenia nie będzie
Ale sprawa się komplikuje.
— KE nie zgadza się, by zaskarżenie Polski zostało rozpatrzone w trybie przyśpieszonym, czyli w czasie sześciu miesięcy. Lada dzień stanowisko w tej sprawie powinien przedstawić ETS, ale mamy już sygnały, że również może być negatywne — mówi Małgorzata Tomaszewska.